"Lampart w pomarańczach" - o Sycylii, kuchni i literaturze

Z Ewą Karoliną Cichocką, badaczką polsko-sycylijskich związków artystyczno-literackich o jej nowej książce pt. Lampart w pomarańczach. Sycylijskie zapiski kulinarne rozmawia Magdalena Nieczuja-Goniszewska.

 

- Lampart w pomarańczach. Sycylijskie zapiski kulinarne to twoja trzecia książka, która dotyczy Sycylii. Tym razem uwiodły cię kulinaria, ale jak zwykle sięgnęłaś  także do literatury.

- To prawda. Po raz trzeci zmierzyłam się z tematem największej wyspy Morza Śródziemnego. Po raz pierwszy zafascynowały mnie antyk i mity Wielkiej Grecji. Poznałam miejsca zdarzeń antycznych historii, starożytne ruiny i postanowiłam o nich napisać, a zilustrowała je Sycylijka z wyboru – Ewa Niewadzi. Kolejna książka była współczesną podróżą przez wyspę, ale także poprzez naszą literaturę. Zaciekawiły mnie wspomnienia i twórczość naszych artystów zainspirowana Wyspą Słońca. Postanowiłam więc ruszyć ich śladem. Ostatnia z książek, która się właśnie ukazała, ma działać głównie na zmysły smaku i wzroku. To opowieści o kuchni, kulinariach, tradycji oraz garść prostych przepisów ze szczyptą literatury i to zarówno polskiej jak i sycylijskiej.

- Dlaczego akurat kuchnia sycylijska tak cię zainteresowała?

- Na kulinaria sycylijskie duży wpływ miały położenie i losy wyspy. Rozwój jej kuchni można czytać jak księgę sycylijskich dziejów. Położona pomiędzy Europą a Afryką była miejscem rozwoju kuchni greckiej, a później w czasach najazdów kolonizatorów nabrała smaków kuchni arabskiej czy hiszpańskiej, a przez nią także Nowego Świata. Każda z nacji, która opanowywała Sycylię – a było ich wiele, pozostawiła coś po sobie - nie tylko w sztuce i architekturze, ale także na stole. Jest więc Sycylia także pod kulinarnym względem swoistym tyglem wpływów i mieszanką kultur.  Przez to wielce ciekawą, oryginalną i odmienną.

- Twoja książka to wędrówki przez miasta, miasteczka i wioski. Spotkania na targach, w tłoczni oliwy, winnicy czy w rybackim porcie. Ale trafiasz także do pałacowej kuchni i na plan filmowy.

- Ta książka to opis moich kulinarnych spotkań z wielu podróży, podczas których trafiałam w przeróżne miejsca. Oczywiste jak targi i trattorie, ale także niezwykłe jak tonnary – dawne miejsca połowu i przetwórstwa tuńczyków czy też pracownia ceramiki i plan filmu kostiumowego w Palermo. Książkę podzieliłam na kilka rozdziałów, w których opowieści łączy wspólny temat. Jest więc wędrówka do starożytnej Grecji i przyglądanie się dawnym smakom i poszukiwanie ich w dzisiejszym menu. Są także wspomnienia z wiosek, małych przetwórni, winnic i sadów. Jest także miejsce poświęcone targom i ulicznemu jedzeniu, które nadal jest oryginalne i bardzo popularne. Bardzo lubię te miejsca, pokryte patyną, które mają w sobie wiele autentyczności i klimatu, niestety także zmieniające się pod wpływem turystyki, o czym także wspominam. Osobne miejsce poświęciłam kuchni mafijnej, pachnącej sensacją. Tu także sięgam do literatury, co może być miłą niespodzianką dla wielbicieli twórczości Camillerego i przygód komisarza Montalbano. Zaglądam też do mafijnej książki kucharskiej czy w plenery z realizacji filmów o Ojcu Chrzestnym. Trafiam także do pałaców, żeby przyjrzeć się arystokratycznej kuchni.

- Każdy rozdział twojej książki składa się z trzech części. Są opowieści o kulinarnych przygodach, ale też sugestywne zdjęcia i przepisy.

- Taki miałam pomysł, żeby podziałać na różne zmysły czytelnika. Wiadomo że są przepisy, bo książka jest o kulinariach, zdjęcia, bo je się przecież oczami. A opowieści wydały mi się niezbędna gawędą, nadającą aurę smakom i miejscom. Będzie więc można poczytać, pooglądać, a potem samodzielnie coś przyrządzić i posmakować. Mam nadzieję, że ten pomysł przypadnie czytelnikom do gustu i do… smaku.

- Czy kuchnia sycylijska jest trudna i skomplikowana? Czy wymaga specjalnych i trudnodostępnych składników?

- Ja skupiłam się na przepisach dla nas chyba zaskakujących i nieoczywistych, a przede wszystkim bardzo prostych. Dla mnie Sycylia jest krainą cudownych wakacji, a wszystkie przepisy są sposobem na bardzo proste i szybkie przyrządzenie letniego posiłku w letniej kuchni na tarasie. Zresztą kuchnia sycylijska, to prosta, często uboga kuchnia, wykorzystująca tanie składniki. Daniem może być nawet chleb z oliwą. Tak czasem zaczyna się posiłek w restauracji, z tym, że pieczywo jest prosto z pieca i z sezamem, a oliwa najwyższej jakości. Ale niespodzianką mogą być pomarańcze z cebulą i oliwkami, rodzynki w sosie kalafiorowym z makaronem czy migdały jako dodatek do ryby… Oczywiście są produkty, które będą u nas trudno dostępne jak np. sepia kałamarnicy, świeża ośmiornica czy owcza ricotta. Ale jest wiele takich, których zastosowanie przywoła sycylijski klimat i smak. Świeże ryby, owoce morza i dorodne warzywa to kuchnia zdrowa i lekka, nie wymagająca wyjątkowych przypraw czy umiejętności. Prostota i natura.

- W swojej książce piszesz także o arystokratycznych stołach i odwiedzasz w prawdziwych pałacach księżnę i barona.

- Z kuchnią rustykalną kontrastowała kiedyś wykwintna kuchnia bogatych pańskich stołów. Na Sycylii do dziś w niektórych pałacach mieszkają potomkowie dawnych arystokratycznych rodów. Tam kuchnia oczywiście była bogatsza i bardziej wyrafinowana z francuskimi wpływami. Podążając kulinarnym i literackim szlakiem przez Sycylię trafiłam także do pałacowej kuchni księżnej, która dziś w wiekowych wnętrzach realizuje kursy kulinarne. To niezwykle miejsce z racji poznawania historii smaków i produktów, ale także związków z literaturą. Bowiem księżna Nicoletta Polo Lanza di Tomassi organizuje w Palermo warsztaty w pałacu jej przybranego teścia pisarza Giuseppe Tamassiego di Lapedusy, autora słynnego Lamparta. Tak więc moja wizyta była nie tylko smakowitym doznaniem, ale także spotkaniem z pamiątkami, księgozbiorem  i rękopisem pisarza. Wchodząc w tematykę dawnej pałacowej kuchni sięgnęłam do niezwykłych opisów potraw i stołów, czasów dawnej arystokracji, których przemijanie opisał autor Lamparta.     

- Wizyta w pałacu może być czasem nieoczekiwanym spotkaniem i powiązaniem historii ze współczesnością. Podczas której wizyty trafiłaś na ślady polskiego podróżnika i literata sprzed 180 lat?

- Postać Michała Wiszniewskiego dość nieoczekiwanie pojawiła się w Palazzo Biscari w Katanii podczas mojej rozmowy z baronem Ruggiero Moncada di Paterno na temat kuchni i wizytujących osób w jego pałacu m.in. Goethego, Szymborskiej czy Zanussiego. Baron pokazał mi wówczas księgę wpisów gości, którą rodzina prowadzi od setek lat. Ku mojemu zaskoczeniu, odnalazłam w niej autograf Wiszniewskiego, który odwiedził pra, pra, pradziadka barona w 1845 roku. Wiedziałam o tym fakcie z jego sycylijskich wspomnień, ale ujrzenie autentycznego wpisu, ciągłość i kultywowanie tradycji gościnności rodu Biscari - niezmienne od dwóch wieków, wywarły na mnie ogromne wrażenie. Ja także byłam podróżnikiem i gościem z Polski, którego przyjęto w tym samym pałacu, w tej samej rodzinie po 180 latach. Wiszniewski opisał wizytę i ja opisałam swój pobyt. Ciarki przeszły mi po plecach...

- Michał Wiszniewski, to nie jedyny nasz twórca, do którego wspomnień z podroży sięgasz. Kto jeszcze pisał o smakach Sycylii?

- Początek sięga już XVII wieku, kiedy wyspę odwiedził Jan Andrzej Morsztyn, który najwyraźniej zauroczony, wspominał wyborne smaki pitych na wyspie trunków. Ale wspominam także wizyty i doznania Adama Mickiewicza, Michała Borcha, Juliana Ursyna Niemcewicza, Jarosława Iwaszkiewicza, Karola Szymanowskiego czy Romana Brandstaettera. Wśród ich wspomnień były także winne ekscesy. Wspominam również kulinarne epizody współczesnych bywalców zafascynowanych wyspą – Jerzego Stuhra i Krzysztofa Zanussiego. To chyba oczywiste dowody, że ta kuchnia i sycylijski smak wywierały i wywierają  niezapomniane wrażenia i pozostają nie tylko w pamięci ale i w literaturze.

- Odbyłaś już wiele spotkań i wystaw poświęconych Sycylii. Uczestniczysz także w konferencjach naukowych, związanych z tym tematem. A teraz swoimi sycylijskimi wspomnieniami podzielisz się ze słuchaczami Uniwersytetu Trzeciego Wieku na UG w semestrze zimowym przyszłego roku akademickiego.

 - Bardzo lubię spotkania z publicznością. Nie dość, że są po prostu miłe, to zawsze zaskakuje mnie fakt, że tyle osób fatyguje się, żeby porozmawiać o Sycylii. Konsekwencją wielu z nich są niezwykłe spotkania, rozmowy, a nawet przyjaźnie. Dowiaduję się czasem o czymś, czego na temat wyspy nie wiedziałam. Czekam bardzo na te spotkania w GUTW. Były już planowane i niestety z powodu pandemii przełożone. Bardzo mi zależało, żeby słuchacze mogli nie tylko zobaczyć Sycylię na ekranie, posłuchać opowieści, ale i posmakować i dodać coś ze swoich doświadczeń. Dlatego czekam, aż zajęcia rozpoczną się jesienią w realu. W planach są spotkania poświęcone dzikiej naturze wulkanicznych wysp, antykowi, wędrówce śladami polskich artystów i oczywiście sycylijskiej kuchni.  

 - Dziękuję za rozmowę.

 

Ewa Karolina Cichocka - dziennikarka, podróżniczka, organizatorka i przewodniczka m.in. kobiecych wypraw z Fundacji Marka Kamińskiego. Od lat bada Sycylię i polsko-sycylijskie związki artystyczno-literackie. Opublikowała trzy książki o Sycylii, w Bibliotece Głównej UG prezentowana była wystawa jej podróżniczo - literackiej fascynacji Sycylią. Od stycznia 2021 jest dziennikarką w Zespole Prasowym Uniwersytetu Gdańskiego.

Książki Ewy Karoliny Cichockiej o Sycylii
MNG/ZP