Jak Andrzeja Wajdę wspominają Lech Wałęsa i Robert Gliński? Dowiecie się z cyklu pt. „Nieznany Wajda” Centrum Filmowego im. Andrzeja Wajdy UG. Kolejny projekt Centrum to „Fenomen Samych Swoich” - wypatrujcie rozmów z twórcami kultowej serii o konflikcie Pawlaków i Karguli w każdą sobotę o 10:00. O tym, jak powstał ten i poprzedni cykl, rozmawiamy z Rafałem Malottkim, pomysłodawcą i realizatorem projektu.
Od lewej: Julia Oćwieja, Rafał Malottki, Emilia Czajewska, Adam Rutka. Na fotelu: Andrzej Mularczyk.
Marcel Jakubowski: - Stworzyliście cały cykl pt. „Nieznany Wajda”. Czego jeszcze nie wiemy o najsłynniejszym polskim reżyserze?
Rafał Malottki: - Tworząc ten cykl założyłem, że dla większości osób Andrzej Wajda jest wielkim reżyserem filmowym. Natomiast jego kontakt ze sztuką zaczął się od malarstwa. Wajda spędził trzy lata na ASP, po czym poszedł do szkoły filmowej. Nie ulega wątpliwości, że malarskość jest w jego filmach bardzo obecna. Poza nawiązaniami wizualnymi Wajda nigdy nie porzucił malarstwa jako medium ekspresji. W swoim szkicowniku często rysował wspomnienia. Kiedy pojechał do Kioto, namalował to, co zobaczył. Zawsze myślał obrazem. Równolegle do filmów reżyserował także sztuki teatralne. Mało kto wie, że Wajda przez całe życie próbował komentować rzeczywistość polityczną, a potem się w nią zaangażował. W latach 70. stanął na czele Stowarzyszenia Filmowców Polskich i objął patronat nad Zespołem Filmowym X. Potem w latach 80. bezpośrednio zaangażował się w Solidarność, a w okresie transformacji został senatorem. Do końca życia komentował wydarzenia polityczne.
- Zatem teatr, polityka, malarstwo… Jak udało ci się znaleźć odpowiednie osoby do rozmowy o tych aspektach życia Wajdy?
- Otrzymałem spore wsparcie od wykładowców, z którymi miałem bezpośredni kontakt jako student. Pomogli m.in. dr Piotr Kurpiewski oraz prof. Krzysztof Kornacki. Dyrektor Centrum Filmowego prof. Mirosław Przylipiak sprawdzał każdy esej pod względem merytorycznym i odsyłał uwagi. O teatralnym obliczu Wajdy rozmawiałem z prof. Małgorzatą Jarmułowicz. A takim wyjątkowym gościem cyklu był na pewno Lech Wałęsa. Udało nam się przeprowadzić ten wywiad, ponieważ organizowaliśmy wydarzenie z Instytutem Lecha Wałęsy, dzięki czemu zdobyłem kontakt do osób z otoczenia prezydenta.
- Czy masz jakieś wymarzone osoby, które chciałbyś zapytać o Andrzeja Wajdę?
- Najbardziej chciałbym porozmawiać z samym Wajdą, ale to już nie jest możliwe. Jego żona na pewno byłaby w stanie dużo powiedzieć. Wydawali się być spełnionym małżeństwem. Towarzyszyła mu przy każdej podróży i współdziałała z nim przy wielu inicjatywach. Do tego mógłbym porozmawiać z prof. Tadeuszem Lubelskim, bo on wie o Wajdzie wszystko.
- Na początku „Nieznany Wajda” był cyklem wideoesejów, ale w pewnym momencie postanowiliście zmienić format na wywiady. Dlaczego?
- Zostało mi dużo niewykorzystanego materiału z wywiadów. Postanowiłem opublikować te rozmowy w całości na naszym kanale. Chciałem, żeby istniało jakieś uzupełnienie cyklu.
Andrzej Mularczyk, fot. Julia Oćwieja
- Cykl „Nieznany Wajda” już się zakończył, ale wy działacie dalej. Czego możemy się spodziewać od Centrum Filmowego im. Andrzeja Wajdy w najbliższym czasie?
- Obecnie publikujemy wywiady z cyklu pt. „Fenomen Samych Swoich”. To jest seria, która powstała przy okazji współpracy z Centrum Technologii Audiowizualnych we Wrocławiu. Całkiem niedawno CTA odsłoniło tablicę upamiętniającą Sylwestra Chęcińskiego. W przyszłym roku w kinach pojawi się prequel „Samych Swoich”. Wpadliśmy na pomysł, aby zebrać twórców oraz ludzi, którzy pielęgnują kult tych filmów. Udało nam się porozmawiać z Bogdanem Kocą, który grał Septembera jr. w trzeciej części, z Jerzym Matulą, który był drugim reżyserem ostatnich dwóch części, z Andrzejem Mularczykiem, twórcą postaci Kargula i Pawlaka, z Anną Dymną, odtwórczynią roli Anny Pawlak, i Andrzejem Ramlau, operatorem kamery w drugiej części. Rozmawialiśmy także z panią Nataszą Darecką, która jest właścicielką filmowego domu rodziny Karguli, oraz panią Haliną Trojanowską, która napisała książkę o mieszkańcach gminy Czernica (w której znajdują się Dobrzykowice, gdzie kręcono „Samych Swoich”). Mieszkańcy tej gminy byli wysiedleńcami po II wojnie światowej. W trakcie pisania książki autorka weszła w kontakt z Sylwestrem Chęcińskim, co zaowocowało serią długich spotkań, na podstawie których napisała osobną książkę pt. „Chęciński. Taki Swój”.
- Kto tworzy te materiały?
- Przez ostatnie dwa lata było to bardzo dużo osób. Poza mną są to praktykanci Centrum Filmowego im. Andrzeja Wajdy. W wywiady, które teraz publikujemy, zaangażowało się aż 13 osób. Największy wkład włożyli: Emilia Czajewska, Julia Oćwieja, Adam Rutka oraz Kamil Bryl, nasz wykładowca.
- Planujecie kolejne cykle?
- Po „Fenomenie Samych Swoich” będziemy publikować wywiady, które przygotowały pierwsze roczniki Wiedzy o Filmie i Kulturze Audiowizualnej. Udało im się wtedy porozmawiać z Sylwestrem Chęcińskim, czyli reżyserem cyklu. To będzie pierwszy odcinek serii „Filmowy Dom”.