Prof. Sławomir Steinborn. Fot. Arek Smykowski / UG
Rozmowa z dr. hab. Sławomirem Steinbornem, prof. UG, rzecznikiem ds. rzetelności naukowej
Zacznijmy od kwestii zasadniczej – czym są nierzetelność naukowa i plagiat?
Plagiat jest jednym z przejawów nierzetelności naukowej, mówiąc w skrócie – jest to przywłaszczenie utworu innej osoby lub jego fragmentu i przypisanie sobie autorstwa. Nierzetelność naukowa jest pojęciem szerokim. Mogą to być różnego rodzaju zjawiska związane z przeprowadzaniem badań naukowych, na przykład z ich fałszowaniem. Jednocześnie negatywne konsekwencje tej nierzetelności mogą być ogromne. Odwołam się do aktualnego problemu. Dzisiejszy brak zaufania niektórych ludzi do szczepień ma początek w nierzetelnych badaniach opublikowanych w latach osiemdziesiątych dwudziestego wieku, kiedy to nie zachowano naukowych standardów w zakresie metodologii. Skrajnym przypadkiem może być prezentowanie wyników badań, które w ogóle nie zostały przeprowadzone, ale zdarza się, że ktoś twierdzi, iż przeprowadził badania na próbie stu osób, a w rzeczywistości było ich dziesięć.
Mamy zatem zawsze do czynienia z problemem etycznym.
Używając porównania z prawa karnego, mamy do czynienia z oszustwem lub kradzieżą. Problem jest jednak szerszy. Zaufanie do nauki bierze się z przekonania, że wyniki badań nie są zafałszowane, a same badania są rzetelne. Przeprowadzane nie na skróty, ale z zachowaniem procedur badawczych, oparte na właściwej metodologii i odpowiedniej próbie badawczej. Nierzetelność naukowa dotyka fundamentów nauki. Szkodliwość społeczna takiego czynu jest ogromna. Problemem jest nie tylko to, że ktoś w sposób nieuczciwy zdobył stopień czy tytuł naukowy, ale przede wszystkim to, że tacy nierzetelni badacze podważają zaufanie do nauki. Potem jest łatwiej podważać nawet wyniki rzetelnie przeprowadzonych badań. Pokazują to wszelkiego rodzaju zjawiska w internecie – część osób bardziej ufa wypowiedziom celebrytów niż wynikom badań naukowych.
Konsekwencją są denializm, infodemia, fake newsy… Dlaczego naukowcy „przegrywają” w internecie z celebrytami?
Nie jesteśmy chyba tak atrakcyjni w odbiorze. Badania trzeba analizować i nawet jeśli są przekazywane w popularyzatorski sposób, ich lektura zawsze będzie trudniejsza i nudniejsza niż łatwe tezy.
W jaki sposób rzecznik do spraw rzetelności naukowej może wspierać zadania rzecznika dyscyplinarnego do spraw nauczycieli akademickich czy etyki?
Pomiędzy tymi funkcjami istnieje duża przestrzeń, rodzaj pustego pola dla działań rzecznika do spraw rzetelności naukowej. Nie wszystkie sprawy są tak oczywiste, że powinien nimi od razu zajmować się rzecznik dyscyplinarny. Istnieje potrzeba stworzenia dodatkowych procedur do weryfikowania zarzutów w sposób rzetelny, pełny, transparentny i bezstronny, a także do wypracowania wysokich standardów oraz mechanizmów prewencyjnych. Potrzebna jest jasno wytyczona droga, która będzie umożliwiała podjęcie adekwatnych do konkretnej sprawy kroków – od oddalenia zarzutów, przez skierowanie sprawy do rzecznika dyscyplinarnego ds. nauczycieli akademickich, wszczęcia procedury o unieważnienie stopnia czy tytułu naukowego, po złożenie zawiadomienia o przestępstwie. Chodzi także o stworzenie możliwości powoływania ekspertów, konsultacji między dyscyplinami. To jedno z zadań, które postawił przede mną Jego Magnificencja Rektor Uniwersytetu Gdańskiego.
Mam wrażenie, że w trakcie wyjaśniania spraw związanych z nierzetelnością naukową tkwimy w swojego rodzaju klinczu. Z jednej strony jest osoba, która czuje się atakowana, a z drugiej – przekonana o spisku i ukrywaniu spraw. Jak wyjść z takiej dychotomii?
W mojej ocenie tym sposobem jest właśnie powołanie rzecznika do spraw rzetelności naukowej. Jak już zaznaczyłem wcześniej, powinniśmy dążyć do wyjaśnienia sprawy w sposób pełny, transparentny, bezstronny, ale jednocześnie respektujący stanowiska obu stron sporu. To buduje zaufanie do rozstrzygnięcia, które nie będzie kwestionowane. Oczywiście przy założeniu dobrej woli, bo zawsze ktoś może być niezadowolony z wyniku postępowania. W procedurach prawnych posługujemy się pojęciem sprawiedliwości proceduralnej. Istotny jest nie tylko efekt, wynik postępowania, ale ważna jest również droga, która do niego prowadzi. Z jednej strony mamy materiał dowodowy, analizy, opinie ekspertów, a z drugiej – osoby uczestniczące w postępowaniu. Postępowanie powinno toczyć się w poszanowaniu podmiotowości osób, które chcą być wysłuchane. Uczestnicy sporu powinni mieć poczucie, że ich stanowisko zostało wzięte pod uwagę, nawet jeśli ostatecznie nie zostało uznane za przekonujące i nie spotkało się z akceptacją.
Jakie są warunki sine qua non, jeśli chodzi o standardy związane z rzetelnością naukową?
Standardy to kolejne zadanie, ale tym razem wymagające współpracy rzecznika z naukowcami z poszczególnych dyscyplin nauki. Oprócz wspólnych prostych i elementarnych zasad, których uczymy studentów, są też problemy specyficzne dla poszczególnych dyscyplin. Na przykład w naukach eksperymentalnych ważne są kwestie dbałości o metodologiczną poprawność badań prowadzonych w laboratorium, ich dokumentowania, publikacji, określania wkładu w zespołową pracę badawczą, wykorzystywania metod badawczych czy samych wyników innych badań. W standardach i dobrych praktykach widzę walor prewencyjny. Stosowanie się do jasnych i z góry określonych reguł może wyeliminować większość popełnianych błędów.
Na ile istotna jest działalność szkoleniowa w tym zakresie?
Powiem żartobliwie: szkolenia i krzewienie standardów są w moim najlepszym interesie, ponieważ dzięki temu w przyszłości będę miał mniej pracy… Błędy biorą się często nie tylko z niewiedzy, ale także z pewnego rodzaju lekkomyślności, nieprzykładania należytej wagi do zasad. Działalność szkoleniowa i praca z młodymi adeptami nauki, doktorantami, to fundament kształtowania odpowiednich postaw i stosowania dobrych praktyk. Z wielu stron płyną do mnie sygnały, że takie działania są bardzo potrzebne i na pewno będziemy je prowadzić. Z niektórymi wydziałami już układamy konkretne plany.
Czy jest szansa, aby w walce z nierzetelnością naukową wesprzeć się dodatkowymi systemami antyplagiatowymi?
Władze rektorskie podjęły takie działania i zostanie zakupione dodatkowe oprogramowanie. Standardem będzie, mówiąc kolokwialnie, „przepuszczanie” przez system antyplagiatowy prac doktorskich czy habilitacyjnych. Problem z Jednolitym Systemem Antyplagiatowym polega na tym, że może być on stosowany wyłącznie do prac dyplomowych. W przypadku dodatkowego oprogramowania będzie można sprawdzać wszystkie prace. Podstawową aktywnością naukowców jest działalność recenzencka, przez nasze ręce przechodzą setki artykułów i książek. A dla plagiatu w gruncie rzeczy nie ma większego znaczenia, ile stron zostało powielonych, mogą być to „tylko” dwie strony, których recenzent nie zauważył. Dodatkowy system antyplagiatowy będzie zatem bardzo pomocnym narzędziem dla promotorów, recenzentów, redaktorów naukowych czasopism czy monografii.
Pozostaje mi życzyć powodzenia i chyba… mało pracy.
Miejmy nadzieję. Czeka nas przede wszystkim praca związana z prewencją. Lepiej zapobiegać, niż leczyć.
Dziękuję za rozmowę.
_____
Sławomir Steinborn – doktor habilitowany nauk prawnych, profesor Uniwersytetu Gdańskiego, kierownik Katedry Prawa Karnego Procesowego i Kryminalistyki, od 2016 roku piastuje urząd sędziego Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. Jest autorem i współautorem ponad 130 opracowań naukowych z zakresu procedury karnej, prawa konstytucyjnego i europejskiego prawa karnego, w tym artykułów publikowanych w uznanych czasopismach i wydawnictwach zagranicznych, monografii, komentarzy i podręczników akademickich. Jako stypendysta Fundacji Alexandra von Humboldta i Towarzystwa Maxa Plancka w latach 2008–2009 i 2015 przebywał na stażach naukowych w Instytucie Maxa Plancka Zagranicznego i Międzynarodowego Prawa Karnego we Freiburgu (Niemcy). Współpracuje z naukowcami m.in. z Niemiec, Luksemburga, Belgii, Holandii, Włoch i Hiszpanii. W latach 2013–2016 był członkiem Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego przy Ministrze Sprawiedliwości. Jest autorem ekspertyz prawnych dla m.in. Sejmu, Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Ministerstwa Sprawiedliwości i Rady Europy. Jest członkiem stowarzyszeń naukowych i akademickich, m.in. członkiem Zarządu Głównego Societas Humboldtiana Polonorum.