Nikola Mazur - wicemistrzyni Polski w short tracku oraz studentka ekonomii Uniwersytetu Gdańskiego weszła w skład reprezentacji olimpijskiej i pojedzie na Igrzyska do Pekinu.
Reprezentuje klub sportowy Stoczniowiec Gdańsk, trenuje ciężko kilka razy w tygodniu, a większość czasu spędza na zgrupowaniach kadry narodowej, w różnych miejscach w Polsce i za granicą. Niedawno zdobyła kwalifikację olimpijską na 500 m i w sztafecie. Nikolę Mazur pytamy o przygotowania do Igrzysk oraz o drogę, jaką przebyła, by stać się częścią drużyny olimpijskiej.
- Będziesz nas reprezentowała w Pekinie. To świetna wiadomość, gratulacje. Choć pewnie też spora presja i odpowiedzialność… Jak wyglądają Twoje przygotowania do Igrzysk?
Tak, wszystko wskazuje na mój start w Igrzyskach. Przygotowania to przede wszystkim trening fizyczny i mentalny, dbanie o zdrowie, regenerację i ciągłą gotowość do treningowych wyzwań.
Odpowiedzialność jest spora, ale staram się nie nakładać na siebie dodatkowej, niepotrzebnej presji i skupić się na tym, na co mam wpływ, czyli na jak najlepszej jeździe.
- Kiedy wlatujecie – jest już jakiś plan? No i na czym się obecnie skupiasz?
Nie mam jeszcze wszystkich informacji o wyjeździe. Wylot, który poprzedzi oficjalne ślubowanie olimpijskie, będzie podobno już 26 lutego.
Przebywam teraz w niemieckim Dreźnie i na razie skupiam się na tym, aby dotrwać do końca naszego najdłuższego, co za tym idzie jednego z najcięższych zgrupowań.
- Kondycja fizyczna to jedno, ale równie ważna jest chyba ta psychiczna, prawda? Czy w czasie przygotowań do Igrzysk pracujesz również z psychologiem sportu? Czy mentalne treningi są potrzebne sportowcom?
Oczywiście i myślę, że praca z psychologiem jest obecnie nieodłącznym elementem treningu. Właściwie tak samo jak trenujemy ciało, tak i musimy trenować głowę. Wszystko jest kwestią praktyki. Szczególnie przed tak dużymi, ważnymi wydarzeniami, bo można być niesamowicie przygotowanym fizycznie, a przegrać długo przed pojawieniem się na linii startu.
- Jaką drogę przeszłaś do tego, żeby otrzymać kwalifikację olimpijską? Treningi, treningi i jeszcze raz treningi, a do tego pewnie odpowiednia dieta i sporo wyrzeczeń towarzyskich?
Dokładnie tak. Trenuję głównie na zgrupowaniach. Podróżujemy w różne miejsca, w zależności od potrzeb. W tym roku, ze względu na dobry obiekt i kadrę Niemiec, z którą trenujemy, najwięcej czasu spędziliśmy w Dreźnie. Trenuję dwa razy dziennie, min. raz na lodzie, parę razy w tygodniu także na siłowni. Trening lodowy zajmuje w sumie, razem z rozgrzewką, około 3 godzin.
W sporcie zawodowym bardzo ważne jest dbanie o regenerację, na co zdecydowanie składa się dieta czy sen. Jeżeli chodzi o życie towarzyskie, właściwie od kilkunastu lat niewiele się zmienia, większość czasu przebywam na zgrupowaniach i zawodach, także czas spędzam głównie z moją grupą treningową. Oprócz tego, ze względu na obecną sytuację na świecie, mamy zalecaną izolację, także staram się unikać niepotrzebnych wyjść i spotkań.
- Powiedz proszę, kiedy i jak rozpoczęła się Twoja przygoda z short trackiem?
Od zawsze lubiłam się ruszać i byłam bardzo sprawnym dzieckiem, więc naturalnym wyborem w szkole podstawowej była klasa sportowa, jak się szybko okazało, a o czym nie miałam pojęcia wcześniej, o profilu łyżwiarskim. Dość szybko zaczęłam wyróżniać się na łyżwach i wygrywać pierwsze medale w swojej kategorii wiekowej.
- Studiujesz ekonomię na UG. Jak łączysz naukę z treningami? I dlaczego wybrałaś akurat ten kierunek?
Nie jest łatwo. Co prawda nauczanie zdalne, ministerialny program Narodowa Reprezentacja Akademicka i wsparcie prowadzących bardzo mi w tym pomaga, ale i tak jest to bardzo wymagające. Przy dwóch treningach dziennie, przez 6 dni w tygodniu i tylu wyjazdach wymaga to sporo samozaparcia, logistyki i planowania. Będąc na drugim końcu świata, np. w Chinach, muszę dobrze wszystko zaplanować, upewnić się, czy egzamin bądź konsultacje nie odbywają się przypadkiem w środku nocy. Wybrałam ekonomię, ze względu na to, jak bardzo wszechobecna jest i w jakimś stopniu tłumaczy to, jak działa świat, a ja lubię wiedzieć, rozumieć i zadawać pytania.
- Historia short tracku sięga daleko - zawody rozgrywane są od zimowych igrzysk olimpijskich w 1988 r. Mam jednak wrażenie, że u nas ta dyscyplina sportowa wciąż jest mało znana?
Myślę, że short track w Gdańsku jeszcze wciąż się rozwija, ale jest coraz więcej dzieci próbujących swoich sił na łyżwach, coraz więcej ludzi zainteresowanych tym sportem. Mam nadzieję, że te Igrzyska i coraz więcej osiągnieć przyczyni się do promocji dyscypliny. Mogę być nieobiektywna, ale uważam, że jest to jedna z ciekawszych i bardziej emocjonujących dyscyplin do oglądania. Bardzo zachęcam do zapoznania się, tym bardziej przy okazji Igrzysk, gdzie nie zabraknie emocji i walki o najwyższe miejsca.
- Czy Polska ma szansę na wygraną w short tracku podczas tegorocznych Igrzysk?
Na tych Igrzyskach Natalia Maliszewska jest jedną z największych polskich nadziei na medal w Pekinie. Oprócz tego są spore szanse w sztafecie żeńskiej. Do Pekinu leci sześciu reprezentantów Polski w short tracku - cztery kobiety i dwóćh mężczyzn. Warto zaznaczyć, że pierwszy raz w historii będzie nas tyle i po raz pierwszy w historii dyscypliny zakwalifikowała się sztafeta.
- Trzymamy za Was kciuki, powodzenia! Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.