Dlaczego w USA piłka nożna kobiet jest bardziej popularna niż w Polsce? Opowiada profesor wizytująca UG

Od lewej: prof. Rachel Allison

Od lewej: prof. Rachel Allison i Prodziekan ds. Badań Naukowych i Współpracy Międzynarodowej WNS dr hab. Radosław Kossakowski. prof. UG (opiekun wizyty)

Dlaczego piłka nożna jest jednym z najpopularniejszych sportów wśród dziewczynek z USA, ale nie wśród chłopców? Czy wynika to z innego postrzegania tej dyscypliny przez Europejczyków i Amerykanów? A także: czy Quidditch naprawdę jest sportem koedukacyjnym? O kwestiach gender w rywalizacji rozmawiamy z prof. Rachel Allison, socjolog z Mississippi State University, która odwiedziła Wydział Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego w ramach programu "Profesorowie Wizytujący UG". 

Marcel Jakubowski: – Jaki był cel twojej wizyty na Uniwersytecie Gdańskim? 

- Poprowadziłam zajęcia nt. socjologii sportu i zmiany społecznej. To było niesamowite: spotkać polskich studentów, zobaczyć ich życie i czym różni się od życia studentów w USA. Brałam także udział wy spotkaniach z prof. Radosławem Kossakowskim i innymi polskimi socjologami sportu. Rozmawialiśmy o naszych badaniach, w USA i w Polsce. Udało nam się znaleźć wiele wspólnych obszarów. Te dyskusje zapewne przyczynią się do podjęcia kilku wspólnych projektów naukowych. 

– Jeden z takich projektów już rozpoczęliście wraz prof. Radosławem  Kossakowskim. Ty przywiozłaś ze sobą dane na temat kobiecej piłki nożnej w USA, a dr Kossakowski odpowiednik tych informacji w Polsce. Czy udało wam się porównać te statystyki? 

– Znaleźliśmy podobieństwa, ale też różnice, które poprowadziły nas do rozważań na temat tego, jak kontekst kształtuje obraz piłki nożnej w danym kraju. W Polsce kobieca piłka nożna jest jedynie półprofesjonalna, co oznacza, że nie można się z niej utrzymać. Natomiast w USA ten sport jest w pełni profesjonalny. Kobiety zarabiają i są w stanie pracować jako piłkarki na pełen etat. Nasza reprezentacja narodowa osiągnęła wiele sukcesów w zawodach międzynarodowych i otrzymuje od rządu dużo zasobów. Póki co polska reprezentacja nigdy nie zakwalifikowała się na mistrzostwa świata piłki nożnej kobiet. Zatem istnieje wiele różnic, ale podczas rozmów z prof. Kossakowskim i dr Natalią Organistą z Uniwersytetu Warszawskiego znaleźliśmy wiele podobieństw w doświadczeniach kobiet z obu krajów. 

– W jaki sposób kobieca piłka nożna zaczęła się rozwijać w USA? 

– Amerykanie postrzegają piłkę nożną całkowicie inaczej niż Polacy. W Europie piłka nożna często jest kojarzona z mężczyznami i męskością. W USA ten sport zaczął się rozwijać później niż bardziej popularna koszykówka, futbol amerykański czy baseball. Oznaczało to, że piłka nożna nie miała tych samych powiązań z męskością co w Europie, przez co nie postrzegano jej jako nieodpowiedniej dla dziewczynek. Jednocześnie po II wojnie światowej wielu ludzi przeprowadziło się na przedmieścia, gdzie jest więcej miejsca m.in. na boiska, a w 1972 r. amerykański Kongres przegłosował Poprawki Edukacyjne, w których zawarto tzw. Title IX. Ta regulacja wprowadziła równość w programach edukacyjnych sfinansowanych z rządowych pieniędzy, czyli m.in. w inicjatywach związanych z aktywnością fizyczną. Title IX odegrał ogromną rolę w zachęceniu dziewczyn i kobiet do uprawiania różnych sportów. W okresie po wprowadzeniu legislacji można zauważyć duży wzrost uczestnictwa wśród uczennic. Piłka nożna stanowiła idealny sport dla dziewczyn, bo w USA nie miała tych powiązań z męskością. Nasz program dla reprezentacji narodowej ruszył w latach 80., czyli wcześniej niż w innych państwach na świecie. Dzięki temu podejściu nasz zespół osiągnął wiele sukcesów, w tym zwycięstwo w ostatnich dwóch Mistrzostwach Świata w piłce nożnej kobiet. 

– Czyli to prawo, Title IX, nie wymagało, aby dany program edukacyjny wspierał rozwój tego samego sportu, tylko żeby środki zostały rozdysponowane po równo między zajęcia dla dziewczyn i chłopców? 

– Tak, jeśli dany program otrzymał pieniądze od rządu, to nie mógł dyskryminować nikogo na podstawie płci. Instytucja, która dostała takie dofinansowanie, musiała przygotować podobne szanse dla dziewczyn i chłopców za pomocą podobnej ilości zasobów. Obecnie w szkołach i w uniwersytetach programy dla kobiet i mężczyzn, nawet jeśli dotyczą różnych sportów, muszą otrzymywać podobny budżet i podobną ilość trenerów. 

– Czy dzięki temu piłka nożna jest popularna wśród dziewcząt w wieku szkolnym?

– Jeśli spojrzymy na to, w co grają dzieci i młodzi dorośli, to piłka nożna jest jedną z najpopularniejszych dyscyplin wśród dziewcząt, ale nie wśród chłopców.

– Czy przez to piłka nożna jest w jakiś sposób „zakazana” dla chłopców, ponieważ kulturowo jest to mniej męski sport niż np. koszykówka? 

– Myślę, że trochę takie zjawisko występuje, ale większą przeszkodą jest brak możliwości rozwoju. Mój 11-letni pasierb może grać w piłkę nożną, ale za rok czy dwa, szczególnie gdy pójdzie do liceum, nie będzie miał żadnej okazji do gry. 

– W Polsce najpopularniejszym sportowcem jest Robert Lewandowski, który stanowi wzór do naśladowania dla młodych piłkarzy. Czy zawodniczki z USA także inspirują dziewczynki do osiągania podobnego poziomu sukcesu co one? 

– Wiele najlepszych piłkarek z USA świadomie bierze na siebie tę odpowiedzialność. Prowadzą treningi z młodym pokoleniem i organizują spotkania publiczne. Chcą zachęcić dziewczynki do zaangażowania się w sport, pokazują, że poprzez trening można nauczyć się wielu kluczowych umiejętności. To powszechna praktyka, że po meczu zawodniczki zostają jeszcze przez godzinę lub dłużej, aby dać autograf każdemu chętnemu. Sporo z nich promuje swoją pracę w social mediach. Kiedy rozmawiamy o kobiecej piłce nożnej w USA, jej wartość dla młodych pokoleń jest jednym z głównych elementów dyskusji.

– Opowiadałaś o kwestiach genderowych w sporcie w ramach swoich zajęć na Uniwersytecie Gdańskim. Jak wyglądała rozmowa na ten temat z naszymi studentami?

– Byli bardzo otwarci. Rozmawialiśmy bardzo ogólnie o sporcie. Oni mieli o wiele większą wiedzę o męskich rywalizacjach, ponieważ w Polsce są bardziej popularne. Jednak byli bardzo otwarci na opowieści o kobiecej piłce nożnej. Żartowałam z nimi, że w przyszłym miesiącu wszyscy będą oglądać kobiece mistrzostwa świata. Obiecali mi, że to zrobią. Dzięki nim dowiedziałam się także więcej o piłce nożnej w Polsce.

– Napisałaś artykuł o zajęciach z Quidditcha, które zostały zorganizowane na Mississippi State University. W książkach o Harrym Potterze ten oparty na lataniu na miotle sport nie dyskryminował nikogo na podstawie w płci. Kobiety grały obok mężczyzn i nikt nie zwracał na to uwagi. Co się wydarzyło, gdy próbowaliście prowadzić takie zajęcia w prawdziwym życiu? 

– To był mały, ale fascynujący projekt. Rzeczywiście w książkach i filmach o Harrym Potterze kobiety i mężczyźni grają razem w Quidditcha, ale nikt specjalnie nie zwraca na to uwagi. To po prostu jeden z elementów tego fikcyjnego sportu. Zaczęłam prowadzić te zajęcia na moim uniwersytecie. Poproszono nas o granie w mugolską wersję tego sportu. Zastanawialiśmy się, co by się stało, gdyby kobiety i mężczyźni zagrali razem tak jak w książkach. Czy w rzeczywistości to także byłaby taka bezpłciowa aktywności i szansa do integracji? Niestety otrzymaliśmy odpowiedź, której niezbyt chcieliśmy. Wiele idei o płci, sporcie i atletyce zostało przeniesionych do rozgrywek Quidditcha. Przykładowo kobiety wykazywały niższy poziom pewności siebie niż mężczyźni, u obu płci zauważyliśmy opinię, że kobiety nie są wystarczające dobre i że nie są w stanie nadążać. Mężczyźni częściej podawali piłkę do swoich kolegów niż koleżanek z zespołu. Kobiety zaczęły wybierać pozycje, które nie stawiały ich w centrum rozgrywki itd. Niestety nasze wyobrażenia na temat płci mają duży wpływ na to, jak gramy w Quidditcha. 

– Czy widzisz progres w tym, jak sporty kobiece są postrzegane na przestrzeni lat? 

– Na pewno w USA byliśmy świadkami ogromnych zmian w ostatnich latach, jeśli chodzi o uczestnictwo i możliwości rozwoju, ale także w zakresie zasobów i uwagi, którą poświęca się kobietom. Badam dziedzinę kobiecych sportów już od 12 lat i w tym czasie zauważyłam dużo pozytywnych zmian, których jeszcze 10 lat temu bym się nie spodziewała. Natomiast nadal istnieją sfery, w których te zmiany są potrzebne. Nie jesteśmy jeszcze w pełni równi, ale uważam, że znajdujemy się na dobrej drodze.  

 

fot. i tekst Marcel Jakubowski/ Zespół Prasowy UG