"Rząd musi regulować firmy Big Tech". Rozmowa z Sidharthem Chauhanem, gościnnym wykładowcą UG

s

Sidharth Chauhan

Od Kotkhai, małej himalajskiego wioski w Indiach, przez studia na Uniwersytecie Harvarda, aż do pracy w Jindal Global Law School. Sidharth Chauhan pokonał wiele przeszkód, aby zostać pierwszym prawnikiem w swojej rodzinie. Ponadto w trakcie pandemii COVID-19 gość Uniwersytetu Gdańskiego zorganizował akcję szerzącą rzetelną wiedzę na temat wirusa w małych indyjskich wioskach. Za tę inicjatywę indyjski prawnik otrzymał nagrodę Dziekana Wydziału Prawa Uniwersytetu Harvarda. Z gościnnym wykładowcą UG rozmawiamy o prawie konkurencji, obecnej sytuacji rynku AI oraz wyzwaniach związanych z przeprowadzką do dużego miasta. 

Marcel Jakubowski: – Wygłosiłeś wykłady na Wydziale Prawa i Administracji UG. O czym opowiadałeś adeptom prawa z UG? 

Sidharth Chauhan: – Skupiłem się na prawie konkurencji w krajach rozwijających się, w tym Indiach, które stawiają na digitalizację. Interesuje mnie, jak te narody muszą zmieniać i poprawiać swoje prawo, aby skutecznie regulować cyfrową gospodarkę. Komisja Europejska bardzo szybko wprowadziła regulacje do przestrzeni rynku IT za pomocą Digital Markets Act (DMA). Między innymi na podstawie tej legislacji chciałbym znaleźć rozwiązania prawne dla mojego kraju, które będą skuteczne i nie wpłyną na warunki panujące na tym rynku.

– Jak obecne prawo konkurencji Indii różni się od prawa panującego w UE? 

– Nasz Akt Prawa Konkurencyjnego został uchwalony w 2002 r. To stosunkowo nowa legislacja jak i dziedzina prawa w Indiach. Bardziej „dojrzałe” i zaawansowane rozwiązania, jak te w USA i UE, są dla nas świetnym fundamentem do określenia polityki prawa konkurencji. Nasze obecne regulacje bazują na tych z Unii Europejskiej. Chcę zobaczyć, jak to prawo się zmieniło, aby móc zaproponować odpowiednie zmiany w moim kraju. Według mnie artykuły 101 i 102 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej są podobne do przepisów indyjskiej ustawy o prawie konkurencji. Jednak Indie są krajem rozwijającym się, więc patrząc na legislacje w innych krajach, należy także zrozumieć kontekst i sytuację rynkową, w których zostały osadzone.

– Czy prawo konkurencji Indii odpowiada obecnej sytuacji na rynku? Gdzie te regulacje powinny być zmienione? 

– Przez bardzo długi czas Indie korzystały z jednej wersji prawa konkurencji, jednak poczuliśmy, że należy je dostosować dla firm informatycznych. Niedawno, w 2023 r., wprowadzono Poprawkę Prawa Konkurencji, która w dużej mierze dotyczyła rynku IT. Przykładowo wprowadziliśmy próg wartości transakcji dla fuzji spółek cyfrowych. W Indiach obserwujemy wzrost liczby start-upów, które zajmują się kwestiami IT. Zobaczymy, czy te dość świeże zmiany w naszym prawie pomogą nowym firmom we wprowadzaniu innowacji i nowych technologii na rynek. 

– Obecnie najpopularniejszą nową technologią jest sztuczna inteligencja, ale póki co na rynku znajduje się tylko dwóch znaczących graczy: DeepMind i OpenAI. Ten pierwszy należy do Google, a drugi jest w dużej mierze finansowany przez Microsoft. Czy ten duopol jest zdrowy dla rynku, czy może organy ustawodawcze powinny interweniować?

– O ile całkowicie rozumiem korzyści płynące z firm Big Tech, musimy pamiętać, jak te korporacje wpływają na gospodarkę. Jeśli za pomocą obecnej technologii można ustalać ceny, ograniczać produkcję lub segmentować rynek i jeśli wpływa to negatywnie na konkurencję, to rząd powinien interweniować. Oni muszą regulować Big Tech. Są odpowiedzialni za to, żeby te korporacje nie używały swojej siły na rynku do uzyskiwania niesprawiedliwej przewagi. O ile każdy może stosować różne strategie i techniki do innowacji, trzeba zawsze zwracać uwagę na to, czy firmy big tech nie dominują rynku. W zdrowej gospodarce funkcjonuje znaczna liczba większych graczy. Jeśli nie jest to możliwe, rząd musi interweniować. 

– Poza prawem konkurencji interesujesz się także poezją. Jeden ze sławnych polskich poetów - Czesław Miłosz, laureat Nagrody Nobla -  skończył prawo. W naszym kraju jest też kilka innych przypadków prawników-poetów. Jak myślisz, czemu te dwie dziedziny idą ze sobą w parze? 

– Według mnie prawo to amalgamat znaczących słów. Każdy wyraz ma swój cel. Nic nie zostało napisane bez powodu. Wszędzie kryje się jakieś znaczenie. Dane zdanie mogło zostać napisane, aby cię ochronić lub ostrzec. Poezja jest podobna, każde słowo coś oznacza. Kiedy mam trochę wolnego czasu, zabieram się za poezję, ponieważ to najlepszy sposób na wyrażenie moich myśli. Cel tej aktywności może jest inny, ale sam proces pozostaje bez zmian. Prawnicy podobnie jak poeci chcą, aby czytelnik zrozumiał pełne znaczenie ich słów. Różnicą jest jednak proces tego poznania, prawnicy chcą, aby ich intencja została odczytana wprost, a poeci ukrywają swoje przesłanie w magicznej chmurze i zabierają czytelnika w niesamowitą podróż! 

– Czyli i prawnicy, i poeci muszą zwracać uwagę na najdrobniejsze szczegóły?

– Dokładnie. Według mnie to bardzo ważna umiejętność w mojej profesji. Jeśli chcesz być prawnikiem, zwracanie uwagi na szczegóły i skrupulatność są kluczowe. Poeci przekładają uczucia na słowa, bez uważności nie byliby w stanie układać zawiłych historii w ciąg znaczących, rytmicznych zdań. 

– Podczas pandemii COVID-19 udało ci się zmienić twoją wioskę rodzinną na lepsze. Czy mógłbyś opowiedzieć o tym, czym jest projekt Care-ona? 

– To inicjatywa bardzo bliska mojemu sercu. Dorastałem w małej, himalajskiej wiosce na Północy Indii - Kotkhai. Stamtąd jest kilka godzin do bardzo popularnego miasta Shimla. Jako dziecko bawiłem się w sadach jabłoniowych i wśród zieleni. Te miejsca były dla mnie źródłem dużej radości, uwielbiałem społeczność wokół siebie. Jednak w marcu 2020 r., kiedy w Mumbaju wprowadzony został surowy lockdown, rozmawiałem ze starostą wioski. On nie mógł zrozumieć, czemu rząd tak naciskał na noszenie masek. Powiedział mi, że wirus i tak przeminie. To była bardzo bliska mi osoba, która w ogóle nie przestrzegała zaleceń. Zrozumiałem, że życie w dużym mieście uławia dostęp do informacji - to, co dla mnie było oczywiste, dla ludzi z mojej rodzinnej wioski było niedostępne. Oni cały czas podważali lockdown, bo nie wiedzieli zbyt dużo o pandemii. Musiałem coś z tym zrobić, szerzyć wiedzę nt. COVID-19 i pokazać ludziom, czemu muszą nosić maseczki. 

Za pomocą crowdfundingu zebrałem pieniądze i skontaktowałem się z kobietami żyjącymi w wiejskich rejonach Indii. One uszyły nam maski, a ja za nie zapłaciłem i rozdałem je mieszkańcom wiosek. Podczas pandemii, szczególnie w obszarach wiejskich, wiele osób straciło swoje źródło utrzymania. Dzięki środkom z naszej zbiórki udało nam się je zatrudnić.

– Czy stworzenie miejsc pracy było twoim głównym celem? 

– Nie, ta inicjatywa miała zapewnić ludziom wiedzę i bezpieczeństwo. To wtedy zrozumiałem, jak ważne jest dzielenie się tym, co masz z ludźmi, na których ci zależy. To był krok w stronę zbudowania społeczności. Za tę inicjatywę otrzymałem nagrodę od Wydziału Prawa Uniwersytetu Harvarda i od wiodących kanałów telewizyjnych w Indiach. Tam, gdzie było to możliwe, rozdawaliśmy maseczki, a nasze starania zainspirowały innych do podobnych działań. 

– Twoja sytuacja jest w pewien sposób podobna to sytuacji wielu studentów UG, którzy przyjeżdżają z małych miejscowości do dużego miasta. Kiedy wracają do domu z nowo zdobytą wiedzą, jest im trudno znaleźć wspólny język ze swoją rodziną i społecznością. Wygląda na to, że tobie udało się podołać temu wyzwaniu. Co byś poradził takim studentom? 

– Powiedziałbym jedno: nigdy nie zapominaj, kim i skąd jesteś. Przeprowadzka do dużego miasta była dla mnie trudna i przerażająca. Wszystko jest nowe i wszystko stanowi wyzwanie. Przeniosłem się ze swojej małej wioski do najbliższej miejscowości, a potem do jednego z największych miast Indii - Mumbaju. Czasem czułem, że to bardzo trudne i że nie uda mi się tej zmianie podołać. Ale przypominałem sobie, że nie włożyłem tyle wysiłku, aby się poddać. W miarę upływu czasu między moją przeszłością a teraźniejszością powstała prawdziwa przepaść, która z kolejnymi latami stawała się coraz większa. Według mnie trzeba pozwolić, aby ta przepaść powstała i potem wykorzystać swoją wiedzę i dojrzałość, aby zbudować nowe sposoby komunikacji. Twoja rodzina i społeczność z czasów dzieciństwa może nie znajduje się tam gdzie ty w zakresie sukcesu zawodowego, ale nie możesz zapominać, że te osoby odgrywały kluczową rolę w ukształtowaniu ciebie, jakim jesteś teraz. W tych relacjach trzeba odłożyć swoje ego na bok, nauczyć się cierpliwości i być szczerym oraz kochającym, dzięki czemu poprawisz swoje kontakty z tymi osobami. Ja kocham swoją rodzinę, są moją ostoją i uwielbiam moją społeczność. Nic nie daje mi więcej radości niż spacer w zimowy wieczór do centrum wioski i rozmowa ze starszyzną nt. bieżących spraw, wymienianie się plotkami i picie gorącej herbaty z glinianej miski. Nauczyłem się, że jeśli okażesz miłość i szacunek swojej społeczności, to oni spróbują spotkać się z tobą w połowie drogi, aby wypełnić tę przepaść. 

Marcel Jakubowski