MEN4DEM - Męskość dla przyszłości europejskiej demokracji. Rozmowa z dr. hab. Tomaszem Bestą, prof. UG, o nowym projekcie Horyzont Europa

dr hab Tomasz Besta, prof. UG

Wykorzystywanie i wzmacnianie stereotypów płci, w tym wzmacnianie poczucia zagrożenia męskości, to jedna ze strategii stosowanych przez organizacje antydemokratyczne, między innymi w celu rekrutowania nowych członków. MEN4DEM (Męskość dla przyszłości europejskiej demokracji) - nowy projekt w programie Horyzont Europa - ma na celu przyjrzenie się temu zjawisku. Na realizację przedsięwzięcia zostało przyznane dofinansowanie w wysokości 3 mln euro, z czego 173 tys. euro przypada na Uniwersytet Gdański. Oprócz analizy czynników, które ułatwiają ruchom antydemokratycznym rekrutację nowych osób, autorzy projektu planują przeprowadzenie interwencji (z udziałem grup teatralnych) mających prowadzić do de-radykalizacji oraz przeciwdziałać manipulacjom stosowanym przez antydemokratyczne ruchy. O tym wyjątkowym pomyśle, łączącym podejście naukowe z działaniem artystów, rozmawialiśmy z dr. hab. Tomaszem Bestą, prof. UG, który kieruje częścią przedsięwzięcia z ramienia Uniwersytetu Gdańskiego.

 

Karolina Żuk-Wieczorkiewicz: - Gratuluję wygranego projektu. Kto oprócz Uniwersytetu Gdańskiego uczestniczy w jego realizacji?

Tomasz Besta: - Liderem konsorcjum jest Uniwersytet w Amsterdamie, gdzie będzie baza zarządcza. Pozostali partnerzy to Uniwersytet w Uppsali (Uppsala University), Leibniz Institute for Social Sciences, Uniwersytet w Bergamo, instytucja naukowa z Grecji: National Centre for Social Research oraz dwie partnerskie organizacje pozarządowe. Jedną z nich jest Emancypator - organizacja zajmująca się kwestiami równouprawnienia. Pracuje m. in. z mężczyznami, którym pomaga się wydobyć z kryzysów związanych z opuszczaniem radykalnych grup, a także z chłopcami znajdującymi się w obszarze zainteresowań radykalnych ruchów. Drugą taką organizacją partnerską jest grupa teatralna Via Berlin. Nazwa jest myląca, bo grupa pochodzi nie z Niemiec, lecz z Holandii. To międzynarodowy kolektyw teatralny, z którym będziemy współpracować i który przyjedzie też do Gdańska, by wystawić jedną „interwencję teatralną”.

- Co było najważniejszą inspiracją do zawiązania takiej współpracy i złożenia projektu dotyczącego wykorzystania stereotypów płci w polityce? Czy to była inicjatywa oddolna, może reakcja na aktualne wydarzenia?

- Jako że to projekt w ramach programu Horyzont Europa, siłą rzeczy był on odpowiedzią na specyficzny konkurs; natomiast na pierwszym spotkaniu (zapoznawczym) w Amsterdamie, gdy rozmawialiśmy o swoich obszarach badawczych, ułożyło nam się to w spójną całość, „oddolność” inicjatywy wyszła w tym sensie, że połączyliśmy różne elementy naszych badań. Zespół jest głównie politologiczny. Jestem w nim jedynym psychologiem społecznym. Do projektu zostałem zaproszony ze względu na moją wcześniejszą działalność naukową (zarówno jeśli chodzi o psychologię polityczną, jak i badania z Nataszą Kosakowską-Berezecką na temat stereotypów płci) oraz doświadczenie w prowadzeniu badań ilościowych. Będę więc odpowiadał właśnie za komponent ewaluacji, oceny interwencji eksperymentalnych. Inne „teamy” będą się z kolei zajmować albo dużymi badaniami sondażowymi w tych sześciu krajach, które projekt obejmuje, albo badaniami jakościowymi: analizą, wywiadami, np. z politykami czy z osobami, które w jakiś sposób wspierają radykalne ruchy - albo właśnie porzuciły takie antydemokratyczne organizacje i chcą opowiedzieć o swoim doświadczeniu. Kolejnym elementem jest analiza treści online (również tych na żywo) - więc będziemy zasysać takie treści z mediów społecznościowych i analizować wypowiedzi pojawiające się na forach radykalnych organizacji (albo forach, na których spotykają się osoby mające różne antydemokratyczne opinie).

Zatem z jednej strony projekt dotyczy radykalizmu politycznego i organizacji o charakterze radykalnym (zwłaszcza antydemokratycznym), a jego drugim elementem jest aspekt płci: to, jak kwestia płci jest wykorzystywana przez takie organizacje, np. żeby mobilizować młodych mężczyzn albo żeby antagonizować kobiety i mężczyzn. Oczywiście to też jest pytanie badawcze.

- Rozumiem zatem, że reprezentujesz aspekt psychologiczny w tym przedsięwzięciu.

- Tak - ale też jestem jedną z tych osób, które mają duże doświadczenie w badaniach eksperymentalnych. Tak więc mój wkład to z jednej strony analityka psychologiczna: kontekst stereotypów płci, ich konsekwencje i to, jak są wykorzystywane, aby mobilizować ludzi do działań zbiorowych - albo ich demobilizować (np. odciągać ich od działań na rzecz równości). Z drugiej strony - skoro mówimy o metodologii - w moim zakresie będzie właśnie kwestia badań eksperymentalnych. Nawiasem mówiąc, jestem jednym z nielicznych mężczyzn w tym projekcie.

- To dość ciekawe, że projekt jest ukierunkowany przede wszystkich na młodych mężczyzn, a prowadzą go głównie kobiety.

- Możliwe, że więcej różnych osób zostanie zaangażowanych w roli wykonawców, ale liderkami są w większości kobiety - z wyjątkiem UG i organizacji Emancypator, gdzie jest też drugi lider-mężczyzna. To może być ciekawe doświadczenie, skoro jesteśmy jedynymi partnerami z Europy Środkowej i Wschodniej, a ja jestem w projekcie jedynym psychologiem - i do tego jednym z nielicznych mężczyzn. Zatem łączę kilka tożsamości mniejszościowych w tym konkretnym projekcie.

- Czy takie bazowanie na stereotypach, wykorzystywanie stereotypów płci jest skuteczne? Co możesz stwierdzić na podstawie swoich dotychczasowych badań i obserwacji w tym zakresie? Jakie mechanizmy psychologiczne są wykorzystywane przez ugrupowania antydemokratyczne?

- To jest pytanie tego projektu, więc będziemy dokładnie się temu przyglądać. Natomiast z tego, co wiemy do tej pory (np. z naszych badań z Nataszą Kosakowską-Berezecką), wynika, że posługiwanie się stereotypami ma swoje wyraźne konsekwencje. Np. są mężczyźni, którzy bardziej wierzą w tradycyjną rolę mężczyzn i u których stereotypy są silniejsze; dodatkowo postrzegają oni męskość jako stan, który trzeba cały czas udowadniać (np. poprzez angażowanie się w działania, które są stereotypowo męskie, jak zachowania ryzykowne itp.). W krajach, w których dominuje taka wizja męskości, mężczyźni mają większe problemy ze zdrowiem, żyją krócej i generalnie gorzej im się wiedzie pod względem zdrowotnym. Istnieją także przekonania (związane ze stereotypowym myśleniem o płciach) mówiące o tym, że równouprawnienie kobiet i mężczyzn musi doprowadzić do sytuacji, że mężczyzna będzie miał gorzej. Specyficzna nazwa takiego myślenia to przekonanie o grze o sumie zerowej…

- Chodzi o przeświadczenie, że jeśli ktoś traci, kto inny zyskuje, a jeśli ktoś zyskuje, to ktoś musi stracić?

- Tak. W takim myśleniu „wycina się” obszar współpracy, pogląd, że współpraca może sprzyjać rozwojowi różnych grup i doprowadzić do uzyskania jakiejś wartości dodanej. Stereotypowe myślenie o męskości może się wiązać z przekonaniem o rywalizacji, o tym, że jak kobiety zyskają, to mężczyźni stracą. Z naszych wcześniejszych badań międzykulturowych wynika, że takie myślenie wiąże się zdecydowanie negatywnie z chęcią angażowania się w działania na rzecz równości płci. Mężczyźni, którzy tak postrzegają świat społeczny, wszelkie akcje związane z równouprawnieniem widzą jako zagrożenie dla nich samych. Taki zaś sposób myślenia, niedostrzeganie aspektów synergii, może ich skłaniać do eksplorowania ruchów, które również przedstawiają równouprawnienie jako coś zagrażającego.

- Jak to wygląda w sytuacji zachodzących zmian społecznych?

- W kontekście silnych transformacji społeczeństwa taka wzbudzona niepewność (np. jak oceniać otaczający świat? jakie są nowe formy zachowań? co robić, aby osiągnąć swoje cele?) doprowadza do preferencji wyborów bardziej radykalnych liderów i dołączania do bardziej radykalnych grup społecznych. W naszym projekcie będziemy się przyglądać temu, jak taka relatywnie dynamiczna transformacja (w zakresie relacji międzypłciowych, emancypacji, mniejszości) może wpływać na chęć dołączenia do bardziej radykalnych grup - szczególnie wtedy, gdy nie widzi się innych ścieżek rozwoju i gdy nie ma innych pomysłów na to, jak tę niepewność zredukować. Gdy mężczyzna czuje się niepewnie, nie wie, jak się zachować (np. czy otwierać drzwi przed kobietami czy nie), zero-jedynkowa, czarno-biała wizja świata prezentowana przez radykalne grupy może mu się wydawać łatwą odpowiedzią. Jeśli tacy mężczyźni nie mają odpowiednich narzędzi, podpowiedzi, innych norm społecznych, które mogą pokazywać jakieś zachowania czy to, jakie wartości są OK, to mogą spróbować zredukować tę niepewność przez dołączanie do radykalnych organizacji.

- Jakie alternatywy można zaproponować takim nie do końca pewnie się czującym mężczyznom?

- To zależy od wielu czynników. Przypuśćmy, że ktoś ma przekonanie (niekoniecznie obiektywne, ale dla psychologów obiektywizm nie jest tu istotny) o realnym zagrożeniu męskości przez wzrost autonomii kobiet, to, że coraz więcej kobiet będzie zajmowało wysokie stanowiska itd. W takiej sytuacji odpowiedzią mogłoby być pokazywanie korzyści równouprawnienia; uświadamianie, że nie wiąże się ono jedynie ze stratą. OK, może być większa rywalizacja na rynku pracy, bo jeżeli połowa społeczeństwa jest wyłączona z jakiejś pozycji, to jest mniej ludzi, z którymi trzeba rywalizować. Natomiast jeśli odwrócimy stereotypowe podejście do płci w wielu aspektach, okaże się, że mężczyźni również mogą odnosić korzyści z równouprawnienia. Na przykład współczesne ruchy i stowarzyszenia walczące o prawa mężczyzn (których pojawia się w Europie coraz więcej) wskazują, że na wielu polach mężczyźni są również dyskryminowani. Przykładem jest kwestia opieki nad dziećmi, gdzie stereotypy płci podpowiadają wielu osobom, że to kobieta będzie lepiej wychowywała dziecko czy zajmowała się nim. Podawane przez wspomniane stowarzyszenia statystyki sądowe świadczą o tym, ze rzeczywiście to kobiety są preferowane jako główne osoby sprawujące opiekę (na przykład przy rozwodach). Zatem są takie sfery, gdzie ewidentnie mężczyźni tracą - a tracą właśnie przez to, że stereotypy płci są dominujące w społeczeństwie. Dużo się mówi o negatywnych konsekwencjach nierówności płci dla kobiet; również wiele badań szło właśnie w tym kierunku, by pokazać, jak ich dyskryminacja negatywnie wpływa na ich samopoczucie i inne aspekty funkcjonowania społecznego. Natomiast zaczyna się też pokazywać, że nierówność płci działa jak naczynia połączone: to, co się dzieje w obszarach, o których mówią organizacje walczące o prawa mężczyzn, wynika z tego samego przekonania na temat świata społecznego, które w konsekwencji prowadzi do dyskryminacji jednej z płci. Zatem to może być jeden z elementów dotarcia do osób, które postrzegają zagrożenie ze strony równości płci jako realne.

- Czy zagrożenie może być spostrzegane w inny sposób?

- Drugim aspektem jest zagrożenie związane ze zmianą społeczną, w pewnym sensie „symboliczne”: mamy przekonanie, że poradzimy sobie w naszych zawodach, ale nie zgadzamy się z pewnymi wartościami związanymi z emancypacją czy z równością płci. Dobrym przykładem jest np. spór o prawa reprodukcyjne. Gdy w grę wchodzi zagrożenie wartości, sprawa jest trudniejsza. Oczywiście mówimy o wartościach, które są trudne do zmiany i bardzo często ludzie nie chcą tutaj zawierać żadnych kompromisów. W takim wypadku rozwiązaniem jest pokazanie, że społeczeństwo, w którym grupy mogą się nie zgadzać, ale się tolerują i mogą wzajemnie się porozumieć, ma przewagę nad społeczeństwem, w którym jedna grupa siłą narzuca innym swoje przekonania. W naszym projekcie planujemy stworzyć i wyposażać ludzi w pakiet informacji, które mogłyby być pomocne w odrzucaniu manipulacji czy fake newsów rozpowszechnianych przez ruchy antydemokratyczne. Będziemy mówić o różnych ruchach antydemokratycznych: zarówno lewicowych, jak i prawicowych, jakkolwiek obecnie wśród ruchów antydemokratycznych w Europie (w krajach, które biorą udział w projekcie) dominują ruchy prawicowe. Co będziemy robić? Planujemy realizować krótkie interwencje bazujące np. na krótkich filmach, ukazujące techniki manipulacyjne, stosowane uproszczenia, myślenie zero-jedynkowe, które często się pojawia w przekazach radykałów, żeby uodpornić ludzi na te manipulacje.

- Chodzi o szeroką edukację?

- Tak, to byłyby właśnie interwencje edukacyjne (możemy je nazwać information-based). Zobaczymy, czy uda się nam stworzyć narzędzia, które przynajmniej uwrażliwiałyby na przekłamania, jakie pojawiają się w kampaniach czy przekazach radykalnych partii i organizacji. To jest jeden z elementów, nad którymi będziemy pracować. Wiemy z innych obszarów, np. z badań nad fake newsami, że takie interwencje były skuteczne - np. jeśli chodzi o uwrażliwianie ludzi na fake newsy czy kontakt z nimi w internecie. Dostarczanie takiego pakietu wiedzy, prostej wiedzy psychologicznej o konsekwencjach takiego czarno-białego myślenia, dlaczego ludzie wchodzą w te heurystyki myślenia, lubią uproszczenia, lubią stereotypy - zatem warto, by jednak czasem się zastanowili nad złożonością danej sytuacji zamiast przetwarzania jej w heurystyczny, uproszczony sposób - to pomagało ich uwrażliwiać przeciwko fake newsom. Badacze nazywają to „mentalnym zaszczepieniem”: dajemy zasób, który pozwala się obronić przed manipulacjami w internecie. My spróbujemy to zrobić w kontekście wykorzystywania kwestii płci i stereotypów płci, czyli tego, jak definiowana jest męskość w obszarze radykalizacji, polaryzacji. To jest właśnie ten jeden element, odnośnie do którego będziemy próbować… może nie od razu zmienić postawy osób już należących do radykalnych organizacji, ale przynajmniej uwrażliwić osoby, które są celem kampanii mobilizacyjnych czy prób rekrutacji do takich antydemokratycznych ugrupowań.

- Planujecie także inne działania?

- Tak. Drugim rodzajem interwencji będą wydarzenia teatralne. Jest tu ciekawy pomysł współpracy z organizacjami pozarządowymi, które pracują na rzecz równouprawnienia (również walcząc z dyskryminacją mężczyzn). Bazując na informacjach od nich, na doświadczeniach mężczyzn i kobiet zaangażowanych w ich działalność, będziemy współtworzyć (wraz z grupą teatralną Via Berlin) interwencję bardziej opartą na warsztacie. Będzie to trochę występ, trochę warsztat na temat tego, jak różne mogą być oblicza męskości czy też jak różnie mężczyźni mogą podchodzić do definiowania swojej roli w społeczeństwie. To również będziemy naukowo oceniać: skuteczność takich dłuższych interwencji, bazujących na performansie czy na psychodramie. Będziemy porównywać postawy dotyczące skrajnych organizacji przed i po interwencji.

To ciekawy element projektu, z jednej strony dla mnie trudny - jestem naukowcem i nie mam doświadczenia ze współpracy z artystami - natomiast jest to też fajne wyzwanie, które chętnie podejmę i przekonam się, jaki efekt przyniesie nasza współpraca. Ja będę się zajmował tą warstwą naukową, czyli ewaluacją - a Via Berlin i Emancypator będą pracować nad skonstruowaniem scenariusza interwencji. Zaprosimy różne grupy mężczyzn, które mają poglądy zbliżone do grup radykalnych, ale też ludzi, którzy otarli się o te grupy i z nich wyszli. Emancypator współpracuje z różnymi organizacjami z Polski; jedna z nich jest włączona w projekt i będzie pracowała nad rekrutacją. Na koniec będziemy się dzielić naszym doświadczeniem, pytać uczestników, jak oceniają nasze przedstawienie, a my będziemy w sposób naukowy mierzyć zmianę postaw.

- Rozumiem, że pomiar będzie przeprowadzony zarówno przed, jak i po interwencji?

- Tak, przed interwencją i po niej. Jest też plan, by zrobić badanie wśród osób o podobnej demografii, które nie oglądały naszego przedstawienia, i dokonać porównania względem bazowego poziomu postaw dotyczących równouprawnienia, sposobu definiowania męskości czy bezpośredniego nastawienia w stosunku do organizacji antydemokratycznych.

- Co planujecie na początek realizacji projektu?

- Na pierwszym spotkaniu zespołu (które odbędzie się już w styczniu w Amsterdamie) postaramy się pokazać, na czym będą polegały nasze działania. Natomiast w połowie projektu, czyli za 1,5 roku, duży warsztat odbędzie się w Gdańsku, więc będziemy szukać dobrego miejsca do jego przeprowadzenia.

- Pozostaje mi zatem życzyć powodzenia w realizacji projektu i skutecznych interwencji. Dziękuję za rozmowę.

 

Więcej o projekcie

Karolina Żuk-Wieczorkiewicz/Zespół Prasowy