Dr Hanna Obracht-Prondzyńska: "Miasta są największymi klimatycznymi szkodnikami”. Cykl „Młodzi naukowcy UG”

Miasta zajmują zaledwie 3 proc. naszej planety, a są odpowiedzialne za 75 proc. zanieczyszczeń na świecie. Według szacunków 70 proc. populacji świata do 2050 będzie zamieszkiwać właśnie w miastach. Jeśli chcemy ograniczyć negatywne skutki zmian klimatu, wynikające z rozwoju tych aglomeracji, musimy działać. O tym jak i od czego zacząć rozmawiam z dr Hanną Obracht-Prondzyńską, architektką, której pasją jest poszukiwanie rozwiązań poprawiających jakość życia w mieście. Zapraszamy do kolejnego odcinka z cyklu „Młodzi Naukowcy UG”.

 

Dr Hanna O-P

Dr Hanna Obracht-Prondzyńska. Fot. Alan Stocki/UG

Elżbieta Michalak-Witkowska: - Jak z punktu widzenia architektki i urbanistki oceniasz jakość życia w Trójmieście?

Dr Hanna Obracht-Prondzyńska: - Myślę, że Trójmiasto ma ogromny potencjał, by stać się najlepszym miejscem do życia w Polsce. Jednak byśmy mogli mówić o dobrej jakości życia, mamy przed sobą dużo wyzwań. To oczywiście temat na obszerny dokument planistyczny, ale z mojej perspektywy obszary wymagające uwagi to przede wszystkim:

Kwestia mieszkalnictwa. Gdańsk stał się najdroższym miastem. A bez zapewnienia podstawowego prawa – prawa do mieszkania, nigdy nie zapewnimy dobrej jakości życia. Polityka mieszkaniowa powinna stać się w najbliższych latach priorytetem. Powinniśmy zadbać o rynek najmu, postawić na rozważniejsze dysponowanie rezerwami terenowymi. Ten temat jest też niesamowicie ważny z perspektywy uczelni. Gdańsk staje się za drogi dla studentów i studentek. Wynajęcie mieszkania jest wyzwaniem, a to może spowodować odpływ kandydatów na studia.

Transport. Jestem ogromną fanką miast holenderskich. Uwielbiam odwiedzać ten kraj i zbierać dobre praktyki. Zachwycamy się ich komunikacją publiczną i tym, że wybierają rower. Ale robimy zupełnie odwrotnie – zamiast zwiększać połączenia regionalne, likwidujemy, zamiast zwężać ulice, poszerzamy, zamiast maksymalnie zagęszczać zabudowę, rozpraszamy, zamiast postawić na pieszego, stawiamy na samochód.

Przestrzenie publiczne. Mamy tendencję do generowania efektu, który nazywam efektem confetti – rozsypujemy zabudowę wszędzie. Tworzymy wyizolowane wyspy. Nie dbamy o integrację, inkluzywność. Zamiast myśleć o tzw. mixed-used development, nadal rozdzielamy funkcje miejskie. To niestety często efekt naszego systemu planowania przestrzennego. Ale też decyzji – np. zamiast postawić na zsieciowane przestrzenie sąsiedzkie, gwarantujące wszystkim dostęp do terenów zieleni, planujemy wielki park, do którego będzie można dojechać tylko samochodem.

Miasta 15 min i regiony 45 min. Tak, żebyśmy jako mieszkańcy mieli wszystko, czego potrzebujemy w zasięgu pieszej dostępności – miejsce pracy, szkołę, rozrywkę, różnorodne usługi. To podstawa dobrej jakości życia. Tak powinniśmy projektować osiedla. Naturalne predyspozycje w tym zakresie mają małe miasta, gdzie wszędzie jest blisko. Niedawno Joanna Erbel sformułowała piękne zdanie: „Przyszłość narodzi się w małych miastach”. Sama pracę nad swoim doktoratem poświęciłam małym miastom sprawdzając, jaki wpływ ma na nie proces metropolizacji. To ośrodki o niesamowitym potencjale. Ale tu właśnie kluczową rolę zaczynają odgrywać 45min regiony.

- Kiedy mówisz o negatywnych skutkach zmian klimatu, wynikających z rozwoju miast, co dokładnie przez to rozumiesz? Możesz podać konkretne przykłady?

- To, w jaki sposób kształtujemy nasze miasta, ma ogromny wpływ na klimat. Na konkretnych przykładach: im bardziej rozpraszamy nasze miasta, tym bardziej jest zniszczone suburbanizacją środowisko naturalne. Im bardziej rozproszona zabudowa, tym więcej infrastruktury musimy wybudować, a to wiąże się z emisją. Brak optymalizacji wykorzystania przestrzeni miejskiej to też coraz większe uzależnienie od samochodu, którym musimy pokonywać coraz dłuższe odcinki, tym samym generując emisję. Im więcej i im szersze drogi wybudujemy, tym więcej przestrzeni zabudujemy, mniej zostanie zieleni, która neutralizuje naszą działalność, i tym większe stworzymy zagrożenie dla gospodarki wodnej. Przykładów mogłabym mnożyć.

Musimy sobie uświadomić, że choć miasta zajmują zaledwie 3 proc. naszej planety, to są odpowiedzialne za 75 proc. zanieczyszczeń na świecie, stając się największymi klimatycznymi szkodnikami. Obecnie 40 proc. populacji zamieszkuje strefy przybrzeżne, te najbardziej narażone na zmiany klimatu. Według szacunków 70 proc. populacji świata do 2050 r. będzie zamieszkiwać właśnie w miastach. Trzeba więc działać!

- Badasz potrzeby mieszkańców miast, nie tylko polskich. W jaki sposób?

Dzisiejsza dynamika rozwoju miasta sprawia, że urbanistyczna intuicja oraz dotychczasowe narzędzia nie wystarczają do realizacji dobrych projektów miejskich. Wierzę w potęgę danych, dlatego skupiam się na tworzeniu takich narzędzi ilościowych, które pozwolą z jednej strony na uchwycenie dynamiki zachodzących zmian, a także na jak najlepsze rozpoznanie wyzwań miejskich oraz uwzględnienie potrzeb jak największej liczby mieszkańców. Pracuję z narzędziami GIS, cyfrowymi narzędziami partycypacji, a także z urban big data. Będąc analityczką GIS i analityczką danych, sięgam i testuję najróżniejsze źródła zasobów informacji przestrzennej, czy np. dane z mediów społecznościowych. Każde miasto jest dla mnie ważne, ale małe miasta są mi najbliższe. To im poświęciłam swój doktorat, tworząc model oceny skutków procesu metropolizacji na rozwój przestrzenny i funkcjonalny.

- Praktyka zawodowa to także spora część twojej działalności.

- Będąc architektką nie potrafię skupić się jedynie na badaniach, dlatego staram się łączyć wiedzę z prowadzonych badań z praktyką zawodową, angażuję się we współpracę z metropoliami i miastami w nurcie projektowania w oparciu o dane. Np. z ekipą z UAM realizowaliśmy projekt dla Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii, dotyczący oceny – przy wykorzystaniu nowych źródeł danych – potencjału dla zrównoważonej mobilności. Obecnie rozpoczynam projekt dla RPA, w ramach którego opracowujemy zestaw wskaźników oceny przestrzeni miast RPA pod kątem jakości życia, a przede wszystkim przyjazności dla pieszych.

Każdą pracę staram się kończyć rekomendacjami o charakterze praktycznym/wdrożeniowym dla miast.

- Wspomniałaś, że dużo uwagi poświęcasz narzędziom partycypacji społecznej umożliwiających mieszkańcom aktywne lub pośrednie zaangażowanie w sprawy miejskie. Wyjaśnisz proszę, co to za narzędzia? I dlaczego Twoim zdaniem ważne jest to, by mieszkańcy mogli aktywnie włączać się w procesy zachodzące w miastach?

- Tu mogłabym przywołać zdanie Jane Jacobs – znanej amerykańskiej aktywistki: "Miasta wszystkim mają coś do zaoferowania, pod warunkiem, że wszyscy je współtworzą". Jeśli chcemy, aby wszyscy czuli się w nich dobrze, musimy współpracować i współdziałać. Planowanie rozwoju miast wymaga synergii pomiędzy wszystkimi użytkownikami miasta. Zadaniem urbanisty jest rozumienie mieszkańców, ale też edukacja, budowanie współpracy oraz projektowanie. Natomiast każdy mieszkaniec ma prawo i powinien współtworzyć miasto. Jedno z narzędzi, które tworzymy, ma pomóc mieszkańcom włączać się w walkę ze zmianami klimatu, zaś władzom miasta na komunikację z mieszkańcami oraz angażowanie i wzmocnienie działań wdrażających politykę adaptacji do zmian klimatu. Mowa o Greencoin (projekcie kierowanym przez arch. Kacpra Radziszewskiego) – zielonej walucie działającej w oparciu o aplikację, która ma pomóc w kształtowaniu proekologicznych zachowań mieszkańców i mieszkanek. Dla nas to narzędzie wspierające edukację przestrzenną.

- Wspólnie z uczelnią z Hongkongu prowadzisz również badania wykorzystujące media społecznościowe do oceny percepcji miasta. Są już jakieś pierwsze wnioski? Jak w przestrzeni miejskiej czuje się badana przez Ciebie społeczność?

- Tak, wspólnie z University of Hong Kong analizujemy miasta przy wykorzystaniu mediów społecznościowych – głównie Twittera i Instagrama. W badaniach staramy się przełożyć znane prace autorów, takich jak: K. Lynch, Ch. Alexander, J. Jacobs, na modele ilościowe, umożliwiające ocenę percepcji przestrzeni miasta.

W sieci zamieszczamy mnóstwo informacji o tym, jak spędzamy czas, dzielimy się emocjami. Większość informacji, które wrzucamy w social media posiada georeferencję. Tym samym możemy analizować, gdzie to wszystko się dzieje. Z jednej strony wszyscy jesteśmy przerażeni ciągłym śledzeniem, z drugiej zaś strony, takie dane mogą być przydatne w pracy planistycznej. Dla mnie pierwszym zaskoczeniem, gdy nałożyłam posty na mapę, było odkrycie punktów koncentracji grup językowych. To ciekawe jak różne miejsca do życia czy spędzania wolnego czasu wybierają obcokrajowcy w Trójmieście. Takie punkty koncentracji to też sugestia, gdzie powinniśmy podjąć działania integracyjne.

- Obecnie rozpoczynasz projekt dla RPA, w ramach którego planujesz opracować zestaw wskaźników oceny przestrzeni tamtejszych miast pod kątem ich przyjazności dla pieszych. Czyli sprawdzisz, jak piesi czują się w miastach RPA? Na jakie czynniki będziesz zwracała uwagę?

- Ruch pieszy powinien być zawsze naszym priorytetem w procesie planowania miast. Wiele czynników wpływa na to, czy zrezygnujemy z samochodu. To kwestia dystansu – a więc gęstości zabudowy, bliskości usług, bezpieczeństwa, atrakcyjności przestrzeni, priorytetu dla pieszych, nie dla samochodu, barier przestrzennych, np. szerokich arterii drogowych. Miasto to złożony organizm, zatem i analiza jest zawsze wielowskaźnikowa.

Projekt, który realizuję dla RPA to efekt kontaktów, które buduję od kilku lat będąc członkinią ISOCAPR (International Society for City and Regional Planners). W ramach swoich aktywności koordynuję program Mentor&Student Research Lab, a także uczestniczę w innych wydarzeniach. Tak poznałam prof. Hangwelani Hope Magidimisha Chipungu z KwazuluNatal University, z którą nasze ścieżki się przecinają, czy to na kongresie w RPA czy na warsztatach w Polsce. Zajmuję się planowaniem miast inkluzywnych i tak zrodził się pomysł, aby dla miast Południowej Afryki zrobić analizę i sformułować rekomendacje kształtowania przestrzeni pieszych.

- Przywołałaś zdanie Jane Jacobs – amerykańskiej aktywistki, wg której "Miasta wszystkim mają coś do zaoferowania, pod warunkiem, że wszyscy je współtworzą". Jako mieszkanka Trójmiasta zapytam, jak możemy to przełożyć na nasz grunt? Jak każdy z nas może  współtworzyć miasto? Od czego zacząć i czy pojedyncze, małe działania mają sens?

- Czy drobne działania mają sens? Oczywiście! Zawsze, gdy pada to pytanie mam przed oczami holenderskie miasteczka. W Holandii miasta są bardzo gęsto zbudowane, nie pozostawiając zbyt wiele przestrzeni wewnątrz miasta, a jednak, dla mieszkańców zdających sobie sprawę z potęgi zieleni, nie jest to przeszkodą. Od paru lat prowadzony jest program, w ramach którego miasta promują…. rozkuwanie chodników wzdłuż elewacji domów i wprowadzenie w uwolnioną przestrzeń zieleni. Można zadać pytanie: cóż da wydłubanie tych kilku kostek chodnika? Ale efekt kuli śnieżnej powoduje, że takich miejsc jest coraz więcej i całe ulice zaczynają się zielenić, dzięki pracy mieszkańców. W efekcie zyskujemy przyjazne przestrzenie z niesamowitym mikroklimatem. Marzy mi się taka akcja w Trójmieście.

Zacząć można od dawania dobrego przykładu. Wprowadzajmy zieleń, wybierajmy komunikację publiczną, promujmy to, co robimy. Z mojej perspektywy moglibyśmy dać dobry przykład jako uczelnia – np. otwierając kampus, by mieszkańcy, ale też społeczność akademicka mogła chodzić na skróty – brak barier przestrzennych sprzyja pieszości i ułatwia dostęp, np. do komunikacji publicznej. Rezygnując z parkingów zyskujemy przestrzeń na dodatkową zieleń, stawiając w wygodnych miejscach dla naszej społeczności stojaki rowerowe, promujemy alternatywne środki transportu, doprowadzając dojścia piesze do wejść budynków, promujemy ruch pieszy, wprowadzając zieleń do budynków uczymy, jak ważna jest jej rola. Niedawno wróciłam z uczelni w Bogocie. Urzekł mnie kampus Externado Universidad de Colombia, gdzie można poruszać się tylko pieszo, a całość skąpana jest w zieleni. Naprawdę chciało się tam być. A jakiż ma to wymiar edukacyjny dla przyszłych pokoleń!

- Dziękuję za rozmowę.

 

cyklu „Młodzi naukowcy UG” piszemy o ludziach z pasją, badaczach, którzy zmieniają świat na lepsze. Zdradzamy, nad czym pracują i jakie korzyści dla społeczeństwa mogą dać owoce ich badań. Przekonajcie się, jak bardzo utalentowani, pełni pasji i zaangażowania są naukowcy z Uniwersytetu Gdańskiego.
Elżbieta Michalak-Witkowska/Zespół Prasowy UG