- Dobre emocje sprzyjają uczeniu się, a smutki, animozje oraz przede wszystkim zmęczenie zaburzają ten proces. Po prostu okres sesji egzaminacyjnej wymaga większego, całościowego zadbania o siebie. - W tym zabieganym okresie, kiedy dobra organizacja czasem schodzi na drugi plan, zapraszamy do lektury wywiadu o dobrych strategiach uczenia się z dr Beatą Karpińską-Musiał, Zastępcą Dyrektora Centrum Doskonalenia Dydaktycznego i Tutoringu UG.
Marcel Jakubowski: - Przez 12 lat edukacji szkolnej młodzi ludzie uczą się według pewnego schematu. Czy ten sposób zdobywania i przedstawiania wiedzy nagradzany w liceach i szkołach podstawowych jest także korzystny na uniwersytecie?
Dr Beata Karpińska-Musiał: - W szkołach uczniowie i uczennice nastawiają się na przyjmowanie wiedzy, jej przetworzenie, zapamiętanie i odtworzenie. Rozpoczynając studia często wszyscy czują się zagubieni, ponieważ oczekuje się od nich dużo większej autonomii. Samodzielność ma z zasady charakteryzować proces uczenia się w szkołach wyższych, jednak początkujący potrzebują trochę czasu na adaptację. Szukają nowych sposobów na akademickie uczenie się. Tych technik, czysto instrumentalnych, jest sporo, jednak ja wystrzegałabym się myślenia o nich w kategorii jednej złotej metody. Cudownych rozwiązań nie ma. Studenci i studentki bardzo różnią się od siebie — mają inne możliwości poznawcze, osobowości i style uczenia się. To oznacza, że każdy znajduje swój własny sposób, choć na pewno niektóre elementy tych rozwiązań będą do siebie podobne.
- Czy istnieje taka metoda, która może pomóc wielu studentom?
- Mówi się na przykład o tym, aby dzielić materiał na części. Nie można uczyć się na raz wszystkiego i to dzień, dwa przed samym egzaminem. Najlepiej zacząć naukę 7-10 dni przed danym kolokwium. Następnie zrobić sobie powtórkę danej partii materiału tego samego lub następnego dnia, a potem po 2-3 dobach ponownie przejrzeć swoje źródła. Według pedagożki Anny Polak ten harmonogram powinien wyglądać mniej więcej tak: pierwsza powtórka 15-minutowa w tym samym dniu, druga, 10-minutowa, dnia następnego, trzecia już krótsza po 24 godzinach, a później przez 3-4 dni krótkie przejrzenie materiału. To według mnie dobra podstawa, bez której nie odtworzymy tych treści, nie doprowadzimy do ich zrozumienia, a w konsekwencji nie przeprowadzimy ich do pamięci trwałej.
- Czyli pierwszy krok to podzielić materiał na części, potem metoda powtarzania, a co dalej?
- To, jak powtarzamy, już zależy od nas. Na niektóre osoby działa to, że przeczytają materiał jeszcze raz, podczas gdy inne, na przykład, posłuchają nagranego wykładu. Niektórzy w ramach swoich strategii stosują metodę zmiany miejsca, czyli lubią uczyć się w przestrzeni innej niż ich standardowe miejsce przebywania lub pracy. Zamiast biurka wybierają stół w salonie, czy ławkę w bibliotece albo parku. To ma związek z poznawczymi mechanizmami, które powodują, że wiążemy pewną wiedzę i sposób jej kodowania z czynnikami zewnętrznymi.
Szablon na notatki w Metodzie Cornella
- Jeśli uczymy się z własnych notatek, to jak powinny wyglądać nasze materiały?
- Znowu powiedziałabym, że to bardzo indywidualne. Obecnie istnieje dużo sposobów robienia notatek. Dla niektórych skuteczne są mapy myśli, które pozwalają rozłożyć materiał w sposób graficzny. Taka notatka wyróżnia się kolorystyką, kształtami, czy grafami. Można też podejść do tego tradycyjnie - pisząc, markując fragmenty tekstu kolorami, czytając powtórnie i zakreślając, czyniąc adnotacje. W latach 50. ubiegłego wieku wypracowano w prestiżowym uniwersytecie Cornella w USA metodę Cornella, która polega na wpisywaniu notatek do specjalnie zaprojektowanej tabeli. W niej znajduje się miejsce na streszczenia głównych myśli, pytania krytyczne, problemowe, na słowa kluczowe oraz wnioski. Najważniejszą kategorią w tej organizacji jest podsumowanie, ponieważ właśnie ten element, wskutek koniecznego zrozumienia zagadnienia, zostaje w pamięci trwałej osób piszących notatkę. Bywa, że można opatrywać te notatki grafiką, wizualizując notowane treści trochę na zasadzie sketch-notingu lub mnemotechnik.
- A warto się uczyć wprost z tekstu naukowego?
- Już samo czytanie tekstu naukowego wymaga sporych umiejętności. Z reguły są to prace długie i wymagające skupionego namysłu. Co więcej, uruchamiają inne kanały poznawcze u uczących się, związane z analizą i syntezą. Na wykładzie słuchamy, na ćwiczeniach rozmawiamy, a tekst czytamy. Wiele publikacji tego typu wymaga wielokrotnego przeczytania, oznaczenia najważniejszych kwestii i sprecyzowania ich w formie notatki. Z pewnością jednak to bardzo wiarygodne i cenne źródło akademickiej wiedzy, nieporównywalne z opracowaniami internetowymi, blogami czy Wikipedią. Trzeba jednak umieć wpisać lekturę tekstów naukowych we własną strategię uczenia się. Najlepiej, jeśli tę kompetencję buduje się sukcesywnie w trakcie zajęć dydaktycznych pod okiem prowadzących.
- Ten proces, który Pani opisała, na pewno trudno byłoby wdrożyć w trakcie sesji, kiedy goni czas. Czy istnieje na to jakiś złoty środek?
- Niestety nie. Zdecydowanie nie wolno czytać wielu tekstów naukowych na ostatni moment, bo wpadnie się w spiralę chaosu i przytłoczenia. Lektura wymaga czasu i namysłu, a najlepiej dyskusji z osobami trzecimi, przez co w pedagogice za wartościowe uznaje się uczenie się społeczne. Naukę wspierają też pozytywne emocje. Stres i napięcie, przykładowo wskutek pośpiechu, tworzą filtr afektywny, który blokuje ten proces. Chociaż bywa, że na niektórych stres działa mobilizująco, co tylko ponownie dowodzi, że warto przede wszystkim poznać siebie, by wiedzieć, jak się uczyć.
- Czasem problem nie leży tylko w technice uczenia się, ale także w organizacji pracy i czasu. Czy poleca Pani jakieś skuteczne metody na układanie planów nauki?
- W erze szumu informacyjnego i dużej ilości bodźców organizacja czasu staje się umiejętnością, z której wręcz szkoli się ludzi w różnych obszarach profesjonalnych. To dowodzi, że to bardzo trudna sztuka nie tylko dla studiujących. Studenci i studentki studiów dziennych przeważnie nie mają własnych rodzin czy pełnoetatowej pracy, chociaż nie jest to regułą. Wydaje się, że mają dużo czasu, ale niekoniecznie umieją go sobie dobrze zorganizować. Tutaj może pomóc spojrzenie na sesję z perspektywy np. miesiąca lub nawet dwóch. Wpisanie sobie egzaminów w kalendarz i rozplanowanie tego, kiedy będziemy skupiać się na danym materiale przedmiotowym. Świadome zorganizowanie naszej uważności i uwagi tak, aby spokojnie przechodziła od zadania do zadania, jest naprawdę trudne. Wymaga bardzo dobrego zorganizowania i sporej samodyscypliny. Ale jest skuteczne.
- Jak często należy sobie robić przerwy podczas intensywnej nauki?
- Zrównoważony tryb dnia jest bardzo istotny. Osiem godzin spędzonych tylko na nauce nie przyniosą nam zamierzonych skutków. Trzeba sobie taki dzień równoważyć, robić przerwy. Choćby przez godzinę podczas tej przerwy zrelaksować się, wypić kawę, wyjść na zewnątrz, przebiec się. Nasz mózg nie reaguje dobrze, gdy siedzimy kilka godzin w tej samej pozycji, skoncentrowani na jednej czynności intelektualnej. Nie można dłużej niż przez około godzinę, chociaż badania mówią, że nawet liczymy to w minutach, trwać w skupieniu emocjonalno-poznawczym. Nasza koncentracja spada po określonych -osobniczo- etapach wysilonej uwagi.
- Czy lepiej jest wtedy poświęcać jeden dzień jednemu przedmiotowi?
- To bardzo indywidualna kwestia jak ze wszystkim (uśmiech). Są osoby, dla których skupienie się na jednym przedmiocie będzie bardziej owocne, ponieważ głębiej wejdą w dany temat i lubią eksplorować jeden obszar zagadnień ze sobą powiązanych. Natomiast w sytuacji, gdy zagadnienia różnych przedmiotów nakładają się na siebie, niektórzy lubią budować holistyczny obraz i łączyć je we własne schematy myślowe. Są dowody na to, że takie intertekstualne podejście łączy ze sobą wiedzę i kompetencje, a także jest umiejętnością typową dla młodego pokolenia z racji jego wysokich kompetencji cyfrowych i aktywności w sieci.
- Poleca Pani obrać sobie jedną, dwie takie metody i wdrożyć je do swojego procesu uczenia się, czy eksperymentować z różnego rodzaju technikami?
- Jestem zwolenniczką różnorodności. Z praktyki własnej i z tego, co obserwuję u studentów, uważam, że znużenie jest wrogiem uczenia się. Takie urozmaicenie wpływa pozytywnie na nasze możliwości poznawcze i pobudza do szukania oraz wdrażania nowych rozwiązań, a przecież zdawanie egzaminu czy pisanie kolokwium stanowi pewne rozwiązanie kwestii problemowej poprzez odpowiadanie na pytania, czy liczenie zadań. Studenci i studentki zapewne wypracowują swoje ulubione strategie i techniki, ale wychodzenie poza dotychczasowe nawyki z reguły jest korzystne. Nie eksperymentujmy jednak za dużo na ostatnią chwilę!.
- Żyjemy w świecie z social mediami, telefonami komórkowymi, gdzie nawet godzina bez powiadomień jest na wagę złota. Co poleciłaby Pani studentom na ten pokoleniowy problem z koncentracją?
- Tutaj efekty może przynieść wspomniane już uczenie się w grupie. Dzisiaj często – co jest bardzo dobre - studenci wspólnie przygotowują się do egzaminu tj. każdy przynosi część notatek, wrzuca je do wspólnego „kotła” i potem o nich rozmawiają. Dobrą opcją w takiej sytuacji jest wspólne testowanie swojej wiedzy przedmiotowej i ćwiczenie umiejętności z nią związanych. Można to zrobić zadając sobie nawzajem pytania lub przygotowując wspólnie quiz z kluczowymi zagadnieniami. Samokształcenie w grupie, może okazać się dobrym sposobem na wzajemne pobudzenie ciekawości, na zadanie sobie krytycznych pytań, które wprowadzą pewien dysonans, pobudzą myślenie i odkodują w ten sposób utrwaloną wcześniej wiedzę, a także przetestują umiejętności (np. językowe, informatyczne, komunikacyjne).
- Jeśli jednak uczymy się sami, to warto utrzymywać kontakty społeczne w celach niezwiązanych z nauką?
- Po kilku godzinach warto zmienić otoczenie i spotkać się z kimś, ale raczej nie nocą w barze czy klubie. Trzeba pamiętać też, że długi, jakościowy sen bardzo sprzyja uczeniu się i pomaga się zregenerować. Zatem lepiej zaprosić kolegę lub koleżankę na wspólny spacer, wyjście z psem, czy kawę w pobliskiej kafejce, ale nie wracać o godzinie 3 nad ranem. Różnicowanie aktywności jest korzystne dla naszego poczucia dobrostanu, tonowania umysłu i emocji. Pamiętajmy też, że filtr afektywny działa. Dobre emocje sprzyjają uczeniu się, a smutki, animozje oraz przede wszystkim zmęczenie zaburzają ten proces. Po prostu okres sesji egzaminacyjnej wymaga większego, całościowego zadbania o siebie.