
Minimatura z matematyki, piracka gra terenowa, wykłady popularnonaukowe i mnóstwo innych atrakcji - a wszystko po to, by pokazać, że nauki ścisłe mogą być ciekawe i można się z nimi znakomicie bawić. 13 marca, w ramach Dni Otwartych UG, na Wydziale Matematyki, Fizyki i Informatyki odbył się Dzień Liczby Pi.
Termin wydarzenia - w trakcie Dni Otwartych Uniwersytetu Gdańskiego - był nieprzypadkowy: organizatorom zależało, by uczniowie uczestniczący w Dniu Liczby Pi mogli również skorzystać z innych atrakcji oferowanych na kampusie. Na świecie pierwszy Dzień Liczby Pi obchodzony był 14 marca 1988 roku (14 marca zapisywany jest w USA jako „3.14”).
Wydarzenie odbyło się w ramach kolejnej edycji akcji „Nauka? Taką - to ja lubię!”. Jest też kontynuacją wieloletniej tradycji WMFI w zakresie organizowania imprez popularnonaukowych. Przykładami takich wydarzeń są właśnie Dzień Liczby Pi oraz Naukowe Mikołajki.
- Chcemy popularyzować nauki ścisłe, pokazywać, że są ciekawe (a nie nudne), że można się bawić z naukami ścisłymi oraz że warto do nas przyjść studiować, by rozwijać swoją wiedzę w tych kierunkach - mówi dr Marta Frankowska, koordynatorka imprezy.
Wydarzenie skierowane jest przede wszystkim do uczniów i uczennic szkół średnich oraz szkół podstawowych (przede wszystkim klas 7-8) i - jak podkreśla dr Marta Frankowska - budzi duże zainteresowanie. Limity miejsc na warsztaty i wykłady objęte zapisami często wyczerpują się już w pierwszym dniu rejestracji.
Choć Dzień Liczby Pi ma promować przede wszystkim nauki ścisłe, nie brakuje w nim również historii: postacie słynnych matematyków i fizyków, historyczne odkrycia czy sposoby wykonywania obliczeń pojawiały się w wielu atrakcjach. Dr M. Frankowska zwraca uwagę, że o ile uczniowie często są w stanie wymieniać nazwiska słynnych poetów, to z matematykami i fizykami sprawa ma się zdecydowanie gorzej.
Klimat historii można było poczuć w Kawiarence Szkockiej, nawiązującej do działającej w latach 20. XX w. polskiej szkoły matematyki we Lwowie. - Było to środowisko naukowe matematyków skupionych głównie wokół osoby Stefana Banacha - wyjaśnia dr Marta Frankowska. - To byli światowej klasy matematycy; mieli oni ogromny wkład w rozwój matematyki, stworzyli podwaliny analizy funkcjonalnej. Mieli specyficzny sposób pracy. Spotykali się w Kawiarni Szkockiej i rozwiązywali problemy matematyczne: początkowo pisząc po blatach kredą, potem na serwetkach. W końcu żona Stefana Banacha kupiła księgę, w której panowie mogli te swoje problemy matematyczne zapisywać. Za rozwiązanie problemu jego autor oferował nagrodę, której wartość była uzależniona od wagi problemu, np. za mały problem - małe piwo. Ale np. w latach 60. XX w. nagrodą za rozwiązanie jednego z problemów była gęś.
Oprócz Szkockiej Kawiarenki na WMFI, w której uczniowie - wzorem lwowskich uczonych - mieli okazję rozwiązywać problemy matematyczne na serwetkach, można było odwiedzić także salon gier (z planszówkami wykorzystującymi matematykę) czy stoiska przygotowane przez studentów, aby odkryć z przymrużeniem oka, ile ma się wspólnego z liczbą Pi.