O poezji, która łączy. Rozmowa z dr. Tomaszem Snarskim i Birutė Jonuškaitė

Dr Tomasz Snarski z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego jest specjalistą od prawa karnego, poetą i filozofem. Niedawno na rynku wydawniczym pojawiła się jego pierwsza książka poetycka wydana w języku obcym. Na język litewski przetłumaczyła ją Birutė Jonuškaitė - poetka, dziennikarka, prezeska Związku Pisarzy Litwy. Zachęcamy do lektury wywiadu, w którym rozmawiamy m.in. o polsko-litewskiej przyjaźni i poezji, która łączy.

Elżbieta Michalak-Witkowska: - Jest Pan prawnikiem specjalizującym się w prawie karnym. Stara się Pan łączyć je z miłosierdziem, z logiką empatii, współpracy, wspólnoty, dobra, miłości. To dość niecodzienne podejście, bo przecież mówi się o „twardej literze prawa”. Proszę o tym opowiedzieć.

dr T. Snarski

Dr Tomasz Snarski: - Prawo, w tym prawo karne, może mieć różne oblicza. Dlatego tak ważna jest krytyczna refleksja nad obecnymi paradygmatami, pewnymi podstawowymi założeniami i najważniejszymi zasadami. Uważam, że powinniśmy dzisiaj zastanowić się nad tym, w jakim kierunku prawo karne będzie się rozwijać. Przeszło ono rozmaite etapy historycznego rozwoju. W skrócie można powiedzieć, że pokonało drogę od zemsty i odwetu do racjonalnej, wielotorowej reakcji karnej. Takie standardy, jak zasady legalizmu czy humanizmu prawa karnego, nie są dane raz na zawsze. Stąd pytanie: w którą stronę będzie podążać prawo karne przyszłości? Istnieje wiele propozycji odpowiedzi. Niektórzy podkreślają, że przyszłość karania radykalnie zmieni się pod wpływem rozwoju nowych technologii – widać tutaj wyraźne wpływy posthumanizmu w myśleniu o prawie. Ja natomiast chciałbym wyeksponować refleksję nad sprawiedliwością i człowieczeństwem w prawie. Czy obecny stan jest rzeczywiście optymalny? Czy też raczej możliwe (a nawet pożądane) jest rozwinięcie rozumienia godności i humanizmu w prawie karnym? Sądzę, że jedną z dróg jest właśnie próba aplikacji pojęcia miłosierdzia do prawa karnego, z którym wiąże się całkowicie inne rozłożenie akcentów. Karzemy ze względu na dobro człowieka, a jednocześnie stawiamy na przebaczenie, pojednanie, naprawienie krzywd wszędzie, gdzie to tylko możliwe. Każdemu dajemy kolejną szansę. Taki kierunek wzmacnia rozmaite koncepcje sprawiedliwości naprawczej, już obecnie szeroko obecne w nauce prawa karnego i kryminologii. Stawia też radykalne wyzwanie tradycyjnym ujęciom sprawiedliwości karnej i jednocześnie daje nadzieję na przeciwstawienie się niehumanitarnym, populistycznym tendencjom, którym aktualnie sprzyja polski ustawodawca.

EMW: - Jest Pan również poetą. I znów połączenie poezji z prawem wydaje się osobliwe, nieszablonowe, choć historia pokazuje, że nie należało to do rzadkości. Z profesjami prawniczymi związani byli m.in. Tuwim, Brzechwa, Leśmian, czy Gombrowicz. Jak to jest z przenikaniem się tych dwóch rzemiosł/zawodów?

TS: - Do grona osób, które Pani wymieniła, dodałbym Czesława Miłosza. Poeta, noblista, wielki humanista XX-wieku. A zarazem niewielu pamięta, że ukończył on właśnie studia prawnicze na Wydziale Prawa i Nauk Społecznych Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie. Pocieszam się zatem, że skoro Miłosz był poetą i prawnikiem, to chyba połączenie poezji i prawa nie jest aż tak ekstrawaganckie? A poważnie, to warto zauważyć, że w problemach prawnych niejednokrotnie ogniskują się najważniejsze kwestie filozoficzne, a w konsekwencji tematy literackie. Wolna wola, indywidualność, człowieczeństwo, dylematy sumienia pomiędzy nakazami prawa a moralności, odpowiedzialność za obojętność wobec krzywdy innych. Można by tak mnożyć. Gdy pisałem swój pierwszy tomik poezji „Przezpatrzenia”, zrozumiałem, że warto podejmować tematy bliskie, by osadzić je następnie w kategoriach uniwersalnych, dostępnych każdemu do refleksji. Stąd droga od prawa do poezji stała się dla mnie oczywista. Poezja zatem może być takim narzędziem, przez które patrzymy bliżej, głębiej, wyraźniej. Dzięki któremu możliwe jest zadawanie pytań, których w refleksji naukowej nie sposób sprecyzować. Można powiedzieć, że refleksja nad prawem, rozumianym zdecydowanie szerzej i głębiej niż zapisane kartki ustaw, była naturalnym początkiem mojego wejścia w świat literacki.

EMW: - W każdym kolejnym tomiku pańskiego autorstwa refleksji prawniczej jest zdecydowanie mniej. 

TS: - Tak, bardziej otworzyłem się na inne tropy, także mi bliskie, takie jak chociażby tożsamość, przemijanie, nasze istnienie w świecie, czułość. Niewątpliwie w poetyckich próbach pomogła mi też filozofia. Wierzę, że poezja jest drogą wyjścia poza opłotki własnego świata, porozumienia z innymi, uważnej obserwacji. A jednocześnie to wyjście musi się dokonywać poprzez wnikliwe wejście w siebie, nie może oznaczać rezygnacji z tego, kim jesteśmy. To jest w istocie potęga poezji, gdy odkrywając cząstkę swej indywidualnej historii możemy dojrzeć w niej uniwersalne sytuacje. Otrzymujemy coś niepowtarzalnego i powtarzalnego zarazem, coś uchwytnego i nieuchwytnego, coś na „tu i teraz” i coś „wszędzie i na zawsze”, coś niemal niezauważalnego, a zarazem najważniejszego. Napisać dobry wiersz, to tak naprawdę uczynić dzięki słowom i ich znaczeniom coś niemożliwego.

Winien jestem Pani także odpowiedź na pytanie o łączenie poezji i rzemiosła prawniczego. Otóż osobiście uważam, że każdy dobry prawnik winien być humanistą w ścisłym znaczeniu tego słowa. Nie wyobrażam sobie prawnika-formalisty, który zna wszystkie przepisy, a nie jest zdolny do refleksji nad ludzkim losem i człowieczeństwem. Musimy o tym pamiętać także w kształceniu i wychowywaniu młodych pokoleń prawników.

EMW: - W swojej twórczości nawiązuje pan do Wilna, a z Litwą łączą pana szczególne więzi. Podobną postawę przejawia Birutė Jonuškaitė - poetka, prozaiczka, eseistka, tłumaczka, która równie mocno podejmuje starania o podtrzymanie polsko-litewskiego dialogu literackiego i która przełożyła na język litewski pański najnowszy tom poezji. Proszę powiedzieć bliżej o tej polsko-litewskiej współpracy literackiej.

TS: - Najprościej byłoby odpowiedzieć, że pielęgnuję wileńskie korzenie części mojej rodziny. Moja babcia urodziła się w Wilnie, a jeden z moich prapradziadków Marcin Bakszas był Litwinem (i do tego ewangelikiem). Od dzieciństwa zasłuchiwałem się w historię o wileńskiej przeszłości rodziny z Wilna, która potrafiła zbudować więź miłości, pomimo różnic kultur i religii. Być może także stąd moje zafascynowanie problematyką wielokulturowości w prawie i filozofii, chociaż to już temat na odrębną rozmowę. Jednocześnie chciałbym podkreślić, że Wilno i Litwa w moim życiu nie są li tylko sentymentalnym wspomnieniem. Dzięki mojej działalności społeczno-kulturalnej poznałem w Wilnie wielu przyjaciół i nawiązałem trwające latami relacje. Wilno jest niemal codziennie obecne w moim życiu. Jestem wolontariuszem wileńskiego Hospicjum bł. księdza Michała Sopoćki. Należę do Stowarzyszenia Naukowców Polaków Litwy. Stale publikuję w kwartalniku „Znad Wilii” oraz magazynie „Kurier Wileński”. Do tego dochodzą rozmaite działania artystyczne skupione wokół środowiska „Znad Wilii” oraz Międzynarodowego Festiwalu Poetyckiego „Maj nad Wilią”. Wątki wileńskie są też obecne w mojej pracy naukowej. W 2020 roku wydałem w serii Horyzonty Filozofii Prawa książkę poświęconą osobie i myśli prof. Bronisława Wróblewskiego, jednego z najwybitniejszych polskich karnistów, wykładowcy Uniwersytetu Stefana Batorego. Książkę tę zadedykowałem byłym i obecnym mieszkańcom Wilna. Notabene można wspomnieć, że Czesław Miłosz był studentem prawa karnego właśnie u … Bronisława Wróblewskiego i to te wykłady (jako nieliczne z prawa) wspominał jako niezwykle inspirujące. Jak Pani widzi, moje życie przenika wileńskość, czy to w poezji, czy w prawie, czy w aktywnościach społecznych. Marzyłbym zarazem o tym, by więzi gdańsko-wileńskie, a szerzej polsko-litewskie stale się rozwijały.

EMW: - Czy widzi Pan jakieś podłoże do rozwijania tej współpracy?

TS: - Świetnym przykładem na polu samorządowym jest partnerska współpraca Wilna i Gdańska jako miast siostrzanych (partnerskich), których efektem są odbywające się co roku festiwale „Wilno w Gdańsku” i „Gdańsk w Wilnie”. Może warto, by także nasza społeczność akademicka w szerszym wymiarze otworzyła się na kulturę litewską, chociażby w kontekście humanizmu bałtyckiego. Chodzi mi o to, że korzenie europejskiego humanizmu nie mają przecież wyłącznie wymiaru śródziemnomorskiego. Nasze wspólne polsko-litewskie dziedzictwo, a także analogiczne doświadczenia dziejowe, chociażby w walce z komunizmem, mogą (a nawet powinny) stać się źródłem refleksji i być rozwijane. Na koniec może dodam, że takim iunctim może być pojęcie miłosierdzia. Wilno to miasto miłosierdzia, a Gdańsk to miasto solidarności. Gdy się chwilę zastanowić, to można śmiało wymienić solidarność na miłosierdzie (i odwrotnie), by zobaczyć, jak wiele nas łączy. Wiem, że na naszym uniwersytecie nie tylko pracują wykładowcy mający różne związki z Wilnem i Litwą, ale też sporo naszych studentów to młodzi ludzie, którzy wybrali Gdańsk jako miejsce swojej edukacji. Wykorzystajmy ten potencjał!

fot.

Birute Jonuškaitė. Fot Linas Dauksa.

EMW: - A jak Pani widzi współpracę polsko-litewską, jakie są Pani związki z Polską, Gdańskiem?

Birutė Jonuškaitė: - Jestem Litwinką urodzoną w Polsce. Jako pisarka i tłumaczka pierwszy raz przyjechałam do Gdańska przed kilkoma laty, w ramach festiwalu „Wilno w Gdańsku". Zapoznałam się z organizatorami festiwalu i w Gdańsku, i w Wilnie. W czasie wspólnych rozmów doszliśmy do wniosku, że na tym festiwalu za mało uwagi poświęca się literaturze. Potem nad programem Gdańskiego festiwalu zaczął pracować dr Tomasz Snarski i wtedy festiwal nabrał całkiem innej formy. Obok tradycyjnego jarmarku z kiełbaskami, upominkami, litewskim chlebem i ludowymi przyśpiewkami, znalazło się należne miejsce na prezentację literatury litewskiej oraz dyskusje wokół różnych ważnych zagadnień dla Gdańska i Wilna. W ostatnich latach coraz więcej pisarzy litewskich miało okazję uczestniczyć w tym festiwalu. Sama zaprezentowałam dwie swoje powieści, które ukazały się w Polsce. Mówię o „Marancie” (2020) i „Maestro” (2022). Tak samo i w Wilnie corocznie organizujemy w ramach festiwalu spotkanie literackie na temat twórczości polskich pisarzy.

EMW: - Podejmuje pani starania o utrzymanie polsko-litewskiego dialogu literackiego. Dlaczego jest to pani zdaniem tak ważne?

BJ: - Chcę podkreślić, że ważna jest każda współpraca, w każdej dziedzinie kultury i sztuki, bo to są naturalnie budowane mosty między ludźmi i wzajemne poznawanie się. Dialog literacki jest bardzo dobrym materiałem budowniczym. Minęło 30 lat od naszych odnowionych stosunków państwowych, ale wiedza o Litwie w Polsce jest bardzo skromna. Jestem pewna, że pewne stereotypy są przekazywane z pokolenia na pokolenie i tylko wieloletni wysiłek zbliżania Polaków i Litwinów, przedstawiania ich sobie nawzajem, może te dziwne stereotypy wytrzeć ze świadomości i stworzyć pole dla całkiem nowego dialogu.  Trzeba wykonać mnóstwo prac polegających na animowaniu kultury, zająć się niewidoczną, codzienną troską, która przynosi owoc dopiero po pewnym czasie. Dlatego od lat zajmuję się współorganizowaniem cyklicznych spotkań literatów z Wilna i Lublina, polsko-litewskich seminariów translatorskich („Sejmiki literackie” w Krasnogrudzie), biorę udział w festiwalach „Maj nad Wilią”  i „Wilno w Gdańsku” . I bardzo cieszę się, że w tym budowaniu mostów przez ostatnie dziesięciolecia aktywnie biorą udział nasze wspaniałe tłumaczki i tłumacze litewskiej literatury na język polski. Nareszcie nasi pisarze są czytani po polsku, a zarazem doceniani i zapraszani na spotkania, które dają możliwość odkrycia dzisiejszej Litwy, nie tylko tej z czasów Adama Mickiewicza.

EMW: - Wydał Pan ostatnio na Litwie tomik wierszy pt. „Žiemos visada bus baltos” („Zimy zawsze będą białe”) w tłumaczeniu Birutė Jonuškaitė. To Pana pierwsza książka poetycka w języku obcym. Co przyczyniło się do jej powstania?

TS: - Moje wiersze były dotychczas tłumaczone na różne języki: japoński, angielski, hiszpański, litewski. Natomiast rzeczywiście „Žiemos visada bus baltos” to moja pierwsza poetycka książka w języku obcym. Bardzo się cieszę, że ukazała się ona właśnie w języku litewskim, gdyż kocham Litwę i traktuję ją jako moją drugą ojczyznę. W tomiku tym zawarte są prawie wszystkie wiersze z moich trzech dotychczasowych tomików poezji. Cieszę się, że trudu przekładu (który przecież w przypadku poezji jest zawsze niemałym wyzwaniem) podjęła się Birutė Jonuškaitė. Gdy podczas spotkań autorskich na Litwie czytaliśmy wiersze zarówno po polsku, jak i w tłumaczeniu na litewski, publiczność niejednokrotnie chwaliła jakość przekładu. Osobiście zresztą uważam, że niektóre z moich wierszy zdecydowanie lepiej brzmią w języku litewskim, może dlatego, że jest w nich także „litewska dusza”, ukryta gdzieś między przyrodą a cywilizacją. Mam też marzenie, by kolejne tłumaczenie moich wierszy ukazało się w języku włoskim. Może uda się je w tym roku zrealizować, zwłaszcza, że sporo moich wierszy powstało podczas moich podróży po południowej Italii.

EMW: - Tłumaczenia, zwłaszcza literatury pięknej, mogą stanowić nie lada wyzwanie. Co było dla Pani największą trudnością podczas przekładu na język litewski utworów tworzących tomik pt. „Žiemos visada bus baltos"?

BJ: - Tomasz Snarski jest ciekawym, wielowątkowym poetą, wielkim miłośnikiem Wilna w całkiem innym znaczeniu, niż to, które od lat tkwi w świadomości Polaków. Ponieważ ma korzenie polsko-litewskie i szerokie poglądy intelektualisty inaczej odbiera naszą wspólną historię i pojęcie Wilna, jako stolicy Litwy. Jest przyjacielem Litwinów, a nie ich „wielkim bratem”.  Jest też filozofem, świetnym teologiem, no i oczywiście prawnikiem. Cała wiedza, którą posiada w każdej z tych dziedzin, odzwierciedla się w jego poezji. Są pewne głęboko ukryte aluzje, niedomówienia, to, co tłumacz może tylko przeczuć, ale nie będzie pewny, czy akurat dobrze rozumie myśl autora. Takich trudnych wierszy, gdzie składają się warstwami pewne rebusy, łatwe do ujęcia tylko znawcom tych dziedzin, jest sporo w jego twórczości. Moja tłumaczka na język polski Agnieszka Rembiałkowska mówi, że „tłumaczenie powinno być przynajmniej próbą spotkania człowieka z człowiekiem, czyli próbą komunikacji”. Jestem szczęśliwa, że mogłam często komunikować się z Tomaszem nie tylko w myślach i refleksji nad jego twórczością, ale też przejrzeć razem każdy wiersz i wtenczas udzielał mi on długich „wykładów”, choćby o pojęciu haecceitas … No i jeszcze sprawy językowe. Bo nie tylko jest ważna treść wiersza, ale i to, jak autor włada swoim językiem, jaka jest ta jego ekwilibrystyka słowa. Były pewne miejsca nie do przetłumaczenia, bo nie zawsze to, co jest przyjęte w słownictwie polskim z innych języków, np. łaciny, ma akurat swój odpowiednik w litewskim. To była bardzo ciekawa praca, dowiedziałam się wiele rzeczy z filozofii, teologii czy prawa i musiałam rozwiązać rebusy językowe.

EMW: - Pani dorobek literacki jest bardzo bogaty: siedem zbiorów opowiadań, sześć powieści, liczne eseje i szkice literackie oraz zbiory wierszy pisanych w języku polskim i litewskim. Jaki motyw najbardziej panią inspiruje? Czy jest coś, do czego wraca pani często w swojej twórczości?

BJ: - Na pewno często w mojej twórczości pojawia się pogranicze, mówiąc słowami Agnieszki Rembiałkowskiej „niekoniecznie tylko to polsko-litewskie, ale jako temat, jako zderzenie i przenikanie się kultur, jako model tożsamości, mentalność „pomiędzy” albo „polimentalność”. Oczywiście jest dla mnie ważny temat małej ojczyzny, od której nigdy nie można odjechać. Ciągle powracam na Sejneńszczyznę, z której świadomie i nieświadomie czerpię całą energię twórczą. W mojej twórczości jest i próba znalezienia odpowiedzi na pewne pytania, które nie dawały mi spokoju od młodych lat: kwestie moralności, wiary, miłości, historii, dwukulturowości. Ale przecież to są tematy uniwersalne. Jak wielu pisarzy, staram się w swojej twórczości uchwycić życie w całej jego zmysłowej różnorodności, zrozumieć dwoistą naturę człowieka, nie stracić zdolności zdumienia i podziwiania świata.

 

Dr Tomasz Snarski - adwokat, doktor nauk prawnych, adiunkt w Katedrze Prawa Karnego Materialnego i Kryminologii na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego. Autor kilkudziesięciu prac naukowych i publicystycznych. Aktywny działacz na rzecz praw człowieka. Poeta, autor tomików „Przezpatrzenia”, „Werblista”, „Żmuty”, „Žiemos visada bus baltos”. Dyrektor artystyczny festiwalu Wilno w Gdańsku. Prowadzi wideobloga "Morze prawa i kultury", w którym dzieli się wieloma refleksjami z pogranicza prawa, filozofii i kultury.

Birutė Jonuškaitė to jedna z najbardziej znanych współczesnych pisarek litewskich. Jest autorką siedmiu zbiorów opowiadań, sześciu powieści, licznych esejów i szkiców literackich oraz zbioru wierszy pisanych w języku polskim i litewskim. Zarówno jej biografia, jak i twórczość są silnie naznaczone związkami z Polską. Urodziła się w 1959 roku w litewskiej rodzinie na Sejneńszczyźnie. Uczęszczała do liceum ogólnokształcącego w Puńsku (z polskim i litewskim językiem nauczania). Jako wyróżniająca się uczennica uzyskała stypendium pozwalające na podjęcie studiów dziennikarskich na Uniwersytecie Wileńskim. W Wilnie poznała swego przyszłego męża, jednak po ukończeniu nauki na dwa lata powróciła do Polski, aby odpracować akademickie stypendium. Po ślubie, w 1989 roku młoda para wyjechała na kilka lat do Kanady, a po powrocie osiadła na stałe w Wilnie, mieście – jak powtarza pisarka za Czesławem Miłoszem – „na miarę człowieka”. Od wielu lat Jonuškaitė aktywnie uczestniczy we wzmacnianiu więzi polsko-litewskich jako tłumaczka polskiej prozy, poezji i eseistyki, jako autorka tekstów drukowanych na łamach polskich czasopism literackich oraz jako organizatorka i uczestniczka. spotkań literackich w Litwie i Polsce

Elżbieta Michalak-Witkowska/Zespół Prasowy UG