Pisanki, baranek, msza święta, uroczyste śniadanie - to dzisiejsze skojarzenia ze świętami Wielkiej Nocy. A jak te święta wyglądały dawniej? Jak przygotowywano się do nich przed laty na Kaszubach i w Gdańsku? Zapytaliśmy o to akademików i akademiczki oraz pasjonatów i pasjonatki tego regionu. Opowiedzieli nam oni o zwyczajach znanych już przed wiekami i kultywowanych jeszcze przed II wojną światową, a także o tych, które spotykane są również dzisiaj. W większości przypadków nie różniły się one zbytnio od zwyczajów z pozostałych obszarów Polski. Niemniej jednak specyficzna tożsamość kulturowa i burzliwa historia Kaszub oraz Gdańska przyczyniły się do tego, że tutejsze obrzędy są wyjątkowo oryginalne, barwne i ciekawe
Wybitny znawca historii i architektury Gdańska oraz honorowy obywatel tego miasta, prof. Andrzej Januszajtis, przypomina, że w 1636 roku uroczystości związane ze świętami wielkanocnymi w Gdańsku podpatrzył Charles Ogier [czyt. ożje, z akcentem na „je”], sekretarz posła francuskiego Klaudiusza de Mesmes d’Avaux, który bawił na Pomorzu w latach 1635-1636. W Wielką Środę, która wypadała wówczas 19 marca, uczestniczył on w tzw. ciemnej jutrzni, czyli nabożeństwie bez świec, a w Wielki Piątek - w drodze krzyżowej. Profesor Januszajtis przytacza fragmenty jego kronik z tego okresu. Otóż w Wielki Piątek „Utworzyła się około godziny siódmej procesja penitentów w czerwone płaszcze odzianych i polskie pieśni śpiewających, którzy kościół obchodzą, przystają, na ziemię padają przed Bożym Ciałem i tam się biczują. […] A kiedy po stu albo więcej uderzeniach przestali na znak swego przywódcy, który kijem rytm im do tego wystukiwał, i na ziemi leżeli, myślałem, że sprawa z tym skończona. Aliści gdy przywódca zaraz potem znowu rytm zaczął wybijać, gwałtowniej jeszcze to widowisko wznowili. […] Podobno w Polsce wielu ze znacznej szlachty zwykło się w ciągu tych dni [Wielkiego Postu – przyp. red.] tak dręczyć i biczować, już to publicznie, już to prywatnie […]”. Z kolei w Wielką Sobotę: „Ciało Chrystusowe z grobu zabierają i śpiewają psalm […]. Następnie odbywa się procesja, która trzykrotnie klasztor obchodzi […] grzmią i huczą bębny i trąby wraz z organami i cały kościół jarzy się nieskończonymi światłami”. Rezurekcja trwała do drugiej nad ranem. Charles Ogier napisał, iż nie pamięta, aby kiedykolwiek wcześniej tak pobożnie spędził ten czas.
Wielki Post, który poprzedzał te uroczystości, trwał 40 dni. Tak jest do dzisiaj. Liczba ta nie jest przypadkowa, bowiem według wierzeń katolików 40 dni trwał potop, tyle dni również Mojżesz przebywał na Górze Synaj i wreszcie tyle samo dni Jezus pościł na pustyni, zanim rozpoczął swoją publiczną działalność.
- W obrzędach i symbolice świąt wielkanocnych obok praktyk i symboli chrześcijańskich przetrwały pewne relikty starszych świąt, związanych również z powitaniem wiosny i kultem roślin, praktykowanych przez ludy rolnicze - opowiada dr hab. Anna Kwaśniewska, prof. UG z Zakładu Etnologii Polski i Antropologii Historii Uniwersytetu Gdańskiego. - Stąd w obrzędach wielkanocnych ważną rolę odgrywają jajka, symbol życia i odrodzenia. Jajka odgrywały ważną rolę w wierzeniach i praktykach ludowych - nie tylko ludności wiejskiej. Wierzono, iż mogą zapobiegać nieszczęściom, stąd w różnych regionach Polski zakopywano je pod podwaliny, fundamenty nowo budowanych domów, rzucano w ogień podczas pożarów. Jajka stosowano też w medycynie ludowej - kulanie jaj po ciele chorego miało wyleczyć go z chorób. Skorupki jaj, a zwłaszcza pisanek, zakopane pod drzewami owocowymi, zapewniały urodzaj owoców. W Wielkopolsce i na Śląsku wydmuszki jaj wieszano na gałęziach, co miało symbolizować wiosnę i pobudzać wegetację roślin. Zielonym gałęziom przypisywano bowiem magiczną moc - tłumaczy.
- Kaszubskie wielkanocne zwyczaje osadzone są mocno w rytmie czterech pór roku, tradycji przedchrześcijańskiej i chrześcijańskiej - potwierdza prof. dr hab. Miłosława Borzyszkowska-Szewczyk, literaturoznawczyni z antropologicznym zacięciem, kierująca Pracownią Badań nad Narracjami Pamięci Pogranicza w Instytucie Filologii Germańskiej UG, która zgodziła się porozmawiać z nami o dawnych zwyczajach praktykowanych w jej kaszubskiej rodzinie. - Po kaszubsku Wielkanoc to Jastrë, a tradycje o charakterze obrzędowo-magicznym związane z tym świętem zapewnić mają zdrowie i urodzaj, a przede wszystkim - ochronę przed wszelkimi nieszczęściami - mówi.
Środę Popielcową zawsze poprzedzał czas muzyki, tańców, zabawy i obfitego jedzenia, który miał pomóc w przetrwaniu postu. Dla mieszkańców dawnego Gdańska, Kaszub i innych regionów Polski były to zapusty. - Dawniej traktowano Wielki Post bardzo poważnie - opowiada Aleksandra Kucharska, znawczyni historycznej kuchni i autorka książki Smaki Gdańska. - Między innymi w Gdańsku przed osiemnastym wiekiem, w którym reguły Wielkiego Postu nieco się rozluźniły, nie można było spożywać nie tylko mięsa, ale też wszystkich produktów odzwierzęcych - jajek, masła, mleka czy sera. Stanowiło to ogromne wyzwanie dla kucharzy i kucharek. W okresie Wielkiego Postu mieszkańcy Gdańska spożywali ogromną ilość ryb. Nie były one produktem zakazanym. Jedzenie ich w tym okresie akceptował Kościół. W Gdańsku wyjątkowo popularne były śledzie, które kupowano w ogromnych ilościach, czasem do spółki z sąsiadem. Co ciekawe, ryby przygotowywano w sposób tradycyjny - w tym przypadku miały wyglądać i smakować jak one - oraz w sposób nietypowy - w takim przypadku fakturą i smakiem przypominały mięso. Przełomowym momentem na przestrzeni osiemnastego wieku był czas, kiedy ze względu na problem z dostępnością olejów roślinnych zezwolono na używanie masła. Była to rewolucja, która szybko pociągnęła za sobą dalsze konsekwencje związane z rozluźnieniem reguł postu. Warto przy tym nadmienić, że na przykład protestanci zrezygnowali z tych sztywnych reguł dużo wcześniej i od dawna pozwalali sobie już na nabiał czy jajka.