Etap od Kilonii do Brestu był dla r/v Oceanografa pełen nowych doświadczeń. Statek UG po raz pierwszy wpłynął na Morze Północne, Kanał La Manche i przede wszystkim na Ocean Atlantycki. W czasie tego sześciodniowego tranzytu ekipa naukowców pobrała różnego rodzaju próbki z ujścia największych rzek zachodniej Europy – Łaby, Renu i Sekwany. Dwunastego czerwca statek wyruszył w ostatnią część rejsu, gdzie zmierzy się z najtrudniejszym pod względem warunków atmosferycznych akwenem na trasie - Zatoką Biskajską.
W trakcie rejsu SEA-EU naukowcy realizują trzy duże projekty. Pierwszy z nich dotyczy badania obszarów dna morskiego, z których emitowane są gazy cieplarniane. W rejonach tych występują często ciekawe struktury w postaci lejów i nieregularnych zagłębień na dnie, tzw. pokmarki. - Powstają one w efekcie uwalniania się gazów z osadów, a także wysięków słodkich wód - opowiada dr Aleksandra Brodecka-Goluch, kierownik naukowa rejsu.
Wydobywające się do kolumny wody gazy, czyli przedmiot zainteresowania naukowców w ramach pierwszego projektu, są wynikiem rozkładu materii organicznej, która dociera do dna morskiego. Produkowane w osadach dennych gazy mogą się kumulować na przestrzeni tysięcy lat, tworząc rezerwuar metanu, dwutlenku węgla, podtlenku azotu czy siarkowodoru. W mulistych, beztlenowych osadach rejonów przybrzeżnych gromadzi się o wiele więcej tych gazów niż poza szelfem kontynentalnym.
- W miejscach, gdzie utworzy się pewnego rodzaju „poduszka” gazowa pod dnem, ze względu na zwiększone ciśnienie, gazy zaczynają wydobywać się do kolumny wody, zarówno w postaci pojedynczych pęcherzyków, jak i większych skupisk bąbelków, czyli tzw. flar gazowych. Nie należy zapominać, że wydobywające się z dna gazy mają potencjał cieplarniany - tłumaczy dalej dr Aleksandra Brodecka-Goluch.
Tworzące się często w rejonach intensywnej emisji gazu z dna pokmarki są wynikiem zapadania się odgazowanych warstw osadów na dnie. Powstałe w ten sposób leje i inne nieregularne struktury są dla badaczy niezwykle interesujące m.in. ze względu na bogactwo flory i fauny, obecność mat mikrobiologicznych wpływających na geochemię osadów w tych rejonach, zintensyfikowane uwalnianie różnych substancji chemicznych do kolumny wody, a także ze względu na właściwości akustyczne dna i kolumny wody, do której uwalniane są pęcherzyki gazów.
Podczas pierwszego etapu rejsu, wykorzystując metody hydroakustyczne, naukowcy zbadali pokmarki na Morzu Bałtyckim oraz w Zatoce Eckenförde. Natomiast przy użyciu rozety batometrycznej byli w stanie pobrać próbki wody z kolumny nad miejscami z których intensywnie wydobywał się gaz z osadów. Kolejne badania związane z emisją gazów cieplarnianych z dna morskiego odbędą się na wodach Hiszpanii.
Za drugi projekt, który polega na badaniu jakości powietrza w europejskich obszarach przybrzeżnych, odpowiedzialna jest dr hab. Anita Lewandowska, prof.UG. Zebrała ona swój materiał badawczy z portów większych miast jak i podczas 24-godzinnych transektów. Drugi etap był kluczowy dla tego pakietu roboczego, choć pomiary w ramach projektu muszą być wykonywane regularnie przez cały rejs.
Trasa od Kilonii do Brestu była też bardzo ważna ze względu na realizację trzeciego projektu badawczego. Przy użyciu czerpacza van Veena, zestawu sieci Multinet, sieci WP2 i Manta, zespół naukowy pobrał próbki osadu, zooplanktonu i mikroplastików z ujść trzech rzek: Łaby, Sekwany i Renu. Po rejsie ten materiał badawczy zostanie przeanalizowany pod kątem zanieczyszczeń antropogenicznych. W ramach tego projektu zostanie określone m.in. ile zanieczyszczeń dopływa do morza z wodami dużych rzek europejskich. Następnym celem badawczym ekipy r/v Oceanografa jest hiszpańska rzeka Gwadalkiwir.
Podczas pierwszego etapu rejsu ekipie badawczej udało się przeprowadzić 80 proc. planowanych badań. Złe warunki atmosferyczne nie pozwoliły na użycie wszystkich zaplanowanych urządzeń badawczych w niektórych lokalizacjach. - Jednak od Kilonii do Brestu pogoda ani razu nie pokrzyżowała naszych planów. Udało nam się pobrać próbki w każdym z wcześniej ustalonych obszarów. Łącznie od Gdyni do Brestu wykonaliśmy 90 proc. tego co zaplanowaliśmy przed rejsem - podsumowuje dr Aleksandra Brodeck-Goluch.