Hel to jedno z wyjątkowych miejsc w kraju, które co roku odwiedzają tłumy turystów. Oprócz licznych cudów natury znajduje się tu jedyny w Polsce Ośrodek Rehabilitacji Fok, będący częścią Stacji Morskiej im. Prof. Krzysztofa Skóry Wydziału Oceanografii i Geografii Uniwersytetu Gdańskiego.
Stacja jest powszechnie kojarzona z częścią przeznaczoną dla stałych foczych mieszkańców, określaną potocznie jako fokarium. Obecnie jej rezydentami są foki szare: Bubas, Fok, Ewa, Unda Marina i Ania. Można je obserwować na żywo, dwa razy dziennie odbywa się także publiczne karmienie, podczas którego foki-rezydentki biorą udział w specjalnym treningu medycznym. Trening, mimo że stanowi atrakcję dla odwiedzających, ma na celu przede wszystkim ocenę stanu zdrowia fok i przyzwyczajenie ich do rutynowych badań - zwierzęta nigdy nie są do niczego zmuszane ani tym bardziej karane, ich dobrostan zawsze stoi w centrum zainteresowania pracowników Stacji.
Przez wiele lat w ośrodku prowadzono również program odtwarzania fok szarych w południowym Bałtyku. Szczenięta były wypuszczane na wolność w celu odbudowania, a następnie wzmocnienia populacji fok, która w pierwszej połowie XX wieku została całkowicie wytrzebiona w tej części Bałtyku w wyniku nadmiernych polowań. Wypuszczane zwierzęta zaopatrywano w nadajniki, co ułatwiało zbieranie informacji o dzikich osobnikach. Program pozwolił także lepiej poznać biologię rozrodu tych niezwykłych morskich ssaków. Foki w Stacji już się nie rozmnażają, ponieważ obecnie bałtycka populacja radzi sobie dobrze na wolności. Do zwierząt urodzonych w ośrodku należy Fok, który jest potomkiem Balbina - najsłynniejszej, bo pierwszej helskiej foki, od której rozpoczęło się całe przedsięwzięcie stworzenia foczego azylu, zainicjowane i kierowane przez prof. Krzysztofa Skórę - wówczas kierownika, a dziś patrona Stacji.
Oprócz części fokarium dostępnych dla zwiedzających w Stacji znajdują się też miejsca zamknięte, do których wstęp mają wyłącznie pracownicy i wolontariusze. Podczas ostatniej wizyty w Helu udało nam się zajrzeć za kulisy i zwiedzić zaplecze kuchenne i medyczne, a także foczy szpital, gdzie przebywają czasowo zwierzęta potrzebujące pomocy, które docelowo mają wrócić do naturalnego środowiska. Było to możliwe, ponieważ część szpitalna była pusta - nie jest to nietypowe o tej porze roku, ponieważ do ośrodka trafiają głównie maluchy, które zbyt wcześnie odłączyły się od matki lub nie poradziły sobie wystarczająco dobrze w początkach samodzielnego życia.
Nasza wizyta rozpoczęła się od „foczej kuchni”, gdzie przygotowywane są surowe ryby lub zupy rybne dla fok znajdujących się pod opieką ośrodka – pacjentek przebywających na rekonwalescencji. Foki trafiają tu najczęściej na podstawie zgłoszeń od plażowych spacerowiczów. Osoby, które zauważą na plaży foki w złym stanie, proszone są o przesłanie zdjęć lub filmików, aby opiekunowie mogli ocenić, czy faktycznie potrzebna jest pomoc. Jeśli foka zostaje zauważona w pobliżu, opiekunowie osobiście przyjeżdżają na miejsce, a w innych przypadkach wsparcia udziela Błękitny Patron WWF. – Liczba zwierząt trafiających do nas co roku jest różna. W ubiegłym roku przyjęliśmy 36 fok, ale dwa lata temu było ich ponad 80, co do tej pory jest rekordem - dzieli się z nami jedna z opiekunek.
Obok „foczej kuchni” znajduje się wewnętrzna część szpitala, gdzie dokładnie oceniany jest stan zdrowia zwierzęcia, a dalej część szpitala przeznaczona dla fok w ciężkim stanie, wymagających rehabilitacji. Są tu zarówno baseny, jak i suche części, w których zwierzęta przebywają w zależności od ich stanu zdrowia. Bardzo ważne jest zapewnienie fokom komfortu i odpowiedniej temperatury, zwłaszcza że te, które trafiają do ośrodka, nie mają często jeszcze wystarczającej warstwy tłuszczu, by skutecznie prowadzić termoregulację.
Następnie odwiedziliśmy izolatki, będące zewnętrzną częścią szpitala. Mają one zarówno strefę wodną, jak i suchą, a wodę można pompować bezpośrednio z morza. Jest to istotne, ponieważ słona woda znacząco wspomaga powrót do zdrowia u fok. W miesiącach takich jak marzec czy kwiecień, kiedy bywa bardzo zimno, szczególnie ważne jest zapewnienie odpowiedniego ogrzewania, co realizowane jest za pomocą specjalnych lamp.
Kolejnym punktem naszej wizyty był basen, w którym przebywają foki, gdy ich stan się poprawia i są już prawie gotowe do powrotu na wolność, nazywany przez pracowników Stacji „przedszkolem”. Ciekawostką jest to, że każda foka ma swoją unikalną osobowość. Niektóre wolą przebywać w grupie, inne czują się lepiej w samotności. Jednak nawet foki, które w ośrodku się zaprzyjaźniają, rzadko kontynuują te relacje na wolności. - Trzeba pamiętać, że foki nie traktują się w ludzki sposób i nie rozwijają trwałych przyjaźni - tłumaczy opiekunka.
Minimalizacja kontaktu rehabilitowanych fok z ludźmi jest kluczowa - zarówno po to, aby mogły zachować samodzielność po wypuszczeniu na wolność, jak i aby ograniczyć stres związany z interakcją z człowiekiem, który może opóźnić proces ich leczenia. Opiekunowie starają się wykonywać wszystkie niezbędne czynności szybko i sprawnie, ograniczając kontakt do minimum.
Stacja Morska im. Prof. Krzysztofa Skóry to nie tylko miejsce ratowania i rehabilitacji fok, ale także ważne centrum badawcze i edukacyjne. Opiekunowie chętnie dzielą się ciekawostkami na temat swoich podopiecznych, np. tym, że foki mogą wstrzymać oddech pod wodą nawet na 30 minut podczas snu, a w odpowiednich warunkach mogą żyć ponad 40 lat.