Zbyt wiele postanowień to prosta droga do tego, by żadnego z nich nie dotrzymać. Ku zmianie lepiej iść małymi kroczkami.
Styczeń to często miesiąc zmian, przypływu nowej energii i chęci do działania. To też czas noworocznych postanowień. O tym, czy warto je mieć, jak uniknąć frustracji, gdy napotykamy na trudności w ich realizowaniu i jak odpuścić, by nie wpaść w pułapkę własnych oczekiwań rozmawiamy z psycholog dr Agatą Rudnik z Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego.
- Elżbieta Michalak-Witkowska: Przejrzałam z ciekawości najczęstsze postanowienia noworoczne. Są wśród nich: zdrowe jedzenie, dieta, ćwiczenia fizyczne, nowe hobby, nauka języka obcego, rzucenie palenia i używek, poprawa relacji rodzinnych… Czy nowy rok powinniśmy zaczynać z przekonaniem, że to czas na zmiany?
Agata Rudnik: Możemy znaleźć mnóstwo informacji dotyczących postanowień noworocznych i całą górę inspiracji… Tymczasem badania przeprowadzone w Wielkiej Brytanii pokazują, że blisko 90 proc. naszych noworocznych planów nie jest realizowana i pozostaje jedynie w naszej głowie lub na papierze.
- No właśnie, plany planami, a życie życiem… Dlaczego tak się dzieje?
Z założenia niełatwo jest coś zmienić. Utarło się, że najtrudniej bywa z nawykami. Codzienne rytuały, jak papieros do kawy czy czekoladki po każdym obiedzie dają nam poczucie stabilności i bezpieczeństwa. Nasz mózg bardzo to lubi. Okazuje się jednak, że wystarczą niespełna dwa tygodnie, aby zmienić stare przyzwyczajenia i wprowadzić w życie nowe.
- Ponoć dobrze jest mądrze wyznaczyć sobie cele. Nie pięć, a jeden. A jeśli ciężko nam się zdecydować warto spisać listę noworocznych postanowień z założeniem, że sukcesem będzie realizacja choć jednego. Co o tym sądzisz?
Mayo Clinic, amerykańska medyczna organizacja non-profit mówi o tak zwanych „SMART goals” – mądrych celach. Tym samym wskazuje, że jeśli chcemy osiągnąć jakiś plan, to powinien być on specyficzny – określony (Specific), mierzalny (Measurable), osiągalny (Attainable), realny (Realistic) i pozwalający śledzić postępy (Trackable).
Tu rzeczywiście ważny jest program działania. Zastanówmy się, na czym naprawdę nam zależy i rozpiszmy sobie nasz cel na małe kroczki.
Unikajmy zbyt wielu postanowień, bo to prosta droga do tego, by żadnego z nich nie dotrzymać. Nie zapominajmy też o motywacji, bo to ona jest kluczem do sukcesu. Dużo trudniej jest nam na przykład nauczyć się nowego języka ot tak po prostu, dla siebie, aniżeli gdy wkuwamy nowe słówka po to, by porozmawiać z interesującym obcokrajowcem (śmiech).
Wielu osobom pomaga podzielenie się swoim celem z innymi, na przykład w mediach społecznościowych. To niestety może okazać się pułapką - presja nie zawsze sprzyja osiągnięciu tego, na czym nam zależy.
- A co z przestrzenią na potknięcia - porażki nie powinny zniechęcać?
Nierealistyczne cele sprawiają, że wpadamy w spiralę negatywnych myśli i emocji. Kiedy skupiamy się na tym, co jest trudno osiągalne, frustrujemy się i szybko zniechęcamy. Dlatego niezwykle ważne jest to, o czym mówisz – by pozwolić sobie na porażki. Jeśli udało nam się wytrwać w postanowieniu np. przez pięć dni, a szóstego coś poszło nie tak, nie zniechęcajmy się, a pomyślmy: ok, dziś nie wyszło, ale jednak przez ostatnie dni dała(e)m radę. Do dzieła, bo szkoda to zmarnować.
- Wspomniałaś o tym, że czasem należy podejść do postanowień noworocznych w alternatywny sposób. Czyli jak?
Nowy rok możemy potraktować nie tylko jako szansę na poprawę swojego życia. Warto pomyśleć, co możemy zrobić dla siebie, ale też dla innych. W pomaganiu zawsze jest co prawda mały element egoizmu, bo pozwala nam się poczuć lepiej, ale… obyśmy wszyscy takimi egoistami byli (śmiech).
- Dziękuję za rozmowę, a korzystając z okazji życzę Szczęśliwego Nowego Roku!
Dziękuję. Szczęśliwego Nowego Roku! Podsumowując sięgnę po cytat Tove Jansson, która w książce „Tatuś Muminka i morze” pisała: Jutro będzie nowy, długi dzień. Twój własny, od początku do końca. To przecież bardzo przyjemna myśl.
To rzeczywiście przyjemna myśl, warto o tym pamiętać.