Jubileusz 411 urodzin Heweliusza. Z życia astronoma, rajcy i browarnika

Jan Heweliusz to jeden z najwybitniejszych przedstawicieli świata nauki XVII wieku. Urodził się 28 stycznia 1611 roku w Gdańsku, zmarł tego samego dnia 76 lat później. Dla potomnych najbardziej jest znany ze swoich astronomicznych odkryć i pasji. Dla gdańszczan wzór obywatela, browarnik i bohater wielu anegdot. Z okazji obchodów 410. rocznicy jego urodzin, realizowano w Hevelianum całoroczny program wydarzeń, które przybliżały życie i dokonania słynnego gdańskiego uczonego.

W piątek poznamy laureatów Nagrody Naukowej Miasta Gdańska im. Jana Heweliusza w kategorii nauk przyrodniczych i ścisłych oraz w kategorii nauk humanistycznych i społecznych. Uroczystość będzie można obejrzeć o godzinie 19:00 na portalu www.gdansk.pl.

Nagrody zostaną przyznane już po raz 35. - od 1988 roku tę najważniejszą gdańską nagrodę naukową otrzymało już 53 naukowców. Laureatów wyłania Kapituła, której przewodniczą Prezes Oddziału Polskiej Akademii Nauk w Gdańsku oraz Prezes Gdańskiego Towarzystwa Naukowego.

O postaci znakomitego gdańszczanina i uczonego z dr. hab. Sławomirem Kościelakiem, prof. UG, badaczem i znawcą nowożytnej historii Gdańska oraz kierownikiem Studiów Podyplomowych Gedanistyka na Wydziale Historycznym UG, w przeddzień urodzin astronoma rozmawia Ewa Karolina Cichocka. 

plakat
Sławomir Kościelak

- Dzięki spotkaniom, wykładom i konkursom przez cały rok udało się popularyzować wiedzę o gdańskim astronomie sprzed czterech wieków. Mimo wielu badań i odkryć, czy wszystko już o nim wiemy? Czy w jego życiorysie pozostają jeszcze jakieś tajemnice i nierozwiązane zagadki? 

- Życiorys nietuzinkowej postaci zawsze obfituje w różne wymagające wyjaśnienia kwestie i niedopowiedzenia. A cóż dopiero, gdy mowa o uczonym, który żył kilka wieków temu, utrzymywał rozliczne kontakty z wieloma osobami nie tylko ze świata nauki. Czekamy chociażby na pełną publikację jego zachowanej do naszych czasów spuścizny korespondencyjnej. To kilka tysięcy listów. Nie lada gratka dla historyków, ale i badaczy z zakresu nauk ścisłych i przyrodniczych, w tym zwłaszcza astronomii. Co wiedział, co myślał, co projektował.

Ale wiele ciekawych wątków wykracza poza sferę korespondencji i będzie bardzo trudnych obecnie do wyjaśnienia. Wart pełniejszego zbadania jest m.in. wątek jego kontaktów naukowych z polskim jezuitą, jednocześnie królewskim matematykiem, Adamem Adamandym Kochańskim, który na tę okoliczność spędził aż siedem lat w Gdańsku. Nad czym wspólnie pracowali? Na ile to była przyjaźń, a na ile wyrachowanie, na ile – realizacja królewskich zaleceń? Myślę, że takich historii w życiorysie gdańskiego uczonego znalazłoby się więcej.

 

- Przez ostatnie lata, co jakiś czas światem badaczy wstrząsały zaskakujące wiadomości dotyczące osoby astronoma. Choćby kwestia położenia jego domu, a właściwie trzech, połączonych kamienic, na których dachu mieściło się obserwatorium astronomiczne, ponoć największe w ówczesnej Europie. W którym miejscu naprawdę znajdowały się te kamienice? Czy na rogu dzisiejszych ulic Korzennej i Heweliusza, czy dalej przy ul. Korzennej w stronę Ratusza Staromiejskiego? Skąd wzięły się te różne lokalizacje, która z nich jest prawidłowa i czy to prawda, że jeszcze w latach pięćdziesiątych znajdowały się ruiny tych domów, które później rozebrano? 

- Kilka lat temu nowych ustaleń w tym zakresie dokonał dr Janusz Dargacz, badacz z Instytutu Historii Polskiej Akademii Nauki, jednocześnie pracownik Muzeum Gdańska i niejako przywrócił tę lokalizację jej właściwemu miejscu.

W drugiej połowie XIX wieku utrwaliło się mniemanie, że były to domy przy Korzennej, blisko skrzyżowaniatej ulicyz dzisiejszą Heweliusza (wówczas –BaumgartscheGasse). Był tam wtedy hotel o nazwie – a jakże – „Hevelius”. W okresie międzywojennym dodano do tego domniemanego heweliuszowskiego zespołu budynków kamienicę narożną i umieszczono tam nawet pamiątkową tablicę. Domy te uległy zniszczeniu w 1945 roku i to ich ruiny w latach odbudowy Gdańska były przedmiotem dywagacji – odbudować, czy nie odbudować obserwatorium znakomitego – dobrze kojarzącego się z Polską (i Janem III Sobieskim!) astronoma.

Ostatecznie jednak zarzucono ten pomysł, ale dano na jego cześć miano całej ulicy, jak sądzono – biegnącej w pobliżu domu (domów) Heweliusza. Tymczasem analiza rycin i przede wszystkim ksiąg gruntowych Starego Miasta wykazała, że domy te musiały znajdować się i owszem – przy Korzennej, ale w pewnym oddaleniu od BaumgartscheGasse/Heweliusza. Stały na rogu Korzennej z inną ulicą, dzisiaj już niemal niewidocznąco do przebiegu, Bednarską. Stoją tam teraz inne domy, inna zabudowa, która pojawiła się, zanim wyszły na jaw te dane.

 

- Czy istnieje plan, projekt odbudowy domu, w którym pracował Heveliusz, który odwiedzały wszak koronowane głowy? Z kolei dom, w którym się urodził  na rogu dzisiejszych ulic Grobli IV i Straganiarskiej nie istnieje. Na powojennym budynku jest tylko tabliczka z informacją, słabo chyba jednak rozpoznawalna przez turystów i gdańszczan?  

- Z tego, co mi wiadomo, to odbudowa Heweliuszowskich kamienic, a tym bardziej jego obserwatorium nie jest już możliwa i nikt jej poważnie nie bierze pod uwagę. Być może przydałaby się bardziej efektowna tabliczka upamiętniająca miejsce narodzin Heweliusza, proszę jednak pamiętać, że miałoby to jednak wymiar bardzo symboliczny, bo mówimy o domu, który nie jest już oryginalny co do bryły, elewacji i wnętrza, a ponadto – jak niemal wszystkie domy na Głównym Mieście – uległ wraz z całą osią ulicy przesunięciu w stosunku do swojego pierwotnego położenia.

Warto utrwalać pamięć o astronomie na wiele innych sposobów, tak by lokowała się w pamięci – i to nie tylko gdańszczan. Heweliusz to bardzo uniwersalna postać.

 

- Stosunkowo niedawnym odkryciem był grób Heweliusza pod posadzką kościoła św. Katarzyny. Trudno uwierzyć, że nie znano tego miejsca, choć wiadomo było, że była to jego luterańska świątynia i tam zawisło na ścianie jego epitafium. Dlaczego tyle lat, nie można było odnaleźć jego miejsca pochówku?

To akurat nietrudno wyjaśnić. Kościoły w dawnych stuleciach to były prawdziwe „miasta umarłych”. Przyrost naturalny w średniowieczu i wczesnej nowożytności był zawsze ujemny, a umieralność – bardzo wysoka. Krypty pod posadzką podzielone były na ponumerowane sektory i w ciągu roku zapełniane wciąż nowymi trumnami, a te nowe kładziono na rozsypujące się stare.

Oczywiście, odnotowano ten swoisty „ruch” w pogrzebowym interesie w specjalnych księgach, ale pamięć o pochowanych w danej kwaterze osobach stopniowo się zacierała, zwłaszcza gdy wymierali bezpośredni spadkobiercy, a tak było w przypadku Jana Heweliusza.

A potem przyszły dwa drastyczne momenty w dziejach podziemnych cmentarzy: najpierw zakaz pochówków pod posadzką ze względów sanitarnych w 1816 roku, a potem rok 1945 i przerwanie ciągłości populacyjnej pośród mieszkańców miasta. To dlatego musieliśmy niejako „odkrywać” na nowo miejsce pochówku astronoma. Ale ono cały czas tam się znajdowało i były przesłanki i narzędzia (w tym archiwalia), pomagające je na nowo ustalić.

 

 - Posiadamy w Gdańsku także cenne pamiątki w postaci części słynnego teleskopu. Czy to z tego, który znajdował się w obserwatorium na dachu, czy z tego, z którego prowadził obserwacje nieba na przedmieściach dawnego Gdańska, a dziś nazywanego Bramą Oliwską. Znów może dość naiwnie zapytam, czy odtworzenie całego teleskopu było kiedyś w planach? Z pewnością na Górze Gradowej znalazłoby się dla niego miejsce…

- Z tego co mi wiadomo, to szczątki sławnego teleskopu jednak nie zachowały się do naszych czasów. Heweliusz dysponował przez pewien czas obserwatorium „polowym”, postawionym poza Bramą Oliwską (dziś już nie istniejącą, została tylko nazwa na planach miasta i przystanku tramwajowym), na dzierżawionym przez siebie gruncie Cegielni, gdzieś w sąsiedztwie czołgu-pomnika. Był kiedyś pomysł, by szukać fundamentów tego dużego bądź co bądź obiektu, ale to chyba wysoce nierealny pomysł. Zresztą i ten teren uległ daleko idącym przeobrażeniom.

 

- Obchodom urodzin astronoma towarzyszą konkursu wiedzy o jego dokonaniach i życiu. Młodych laureatów poznamy w przeddzień urodzin Heweliusza (27 stycznia w południe na stronie fb Hevelianum). A czy gdańszczanie dobrze znają swojego naukowca z XVII w.?

- Trudno to ocenić, ale czcimy i upamiętniamy gdańskiego uczonego na wiele sposobów. Jest ulica, jest hotel, a był kiedyś browar, jest także nagroda jego imienia. Zbudowano kilka pomników, nosiły i noszą to miano szkoły, statki, budynki, sale .W Muzeum Nauki Gdańskiej, oddziale Muzeum Gdańska, mieści się stała ekspozycja poświęcona Heweliuszowi, odtworzono jeden z jego zegarów. No i jest rozpoznawalna – myślę że już szeroko w całym kraju – marka Centrum „Hevelianum”. Myślę, że nietrudno otrzeć się o jakiś ślad po gdańskim astronomie, sądzę więc, że zwłaszcza w Gdańsku słyszało o nim wielu, także młodych ludzi.

 

- Czy są jeszcze w Gdańsku miejsca, które związane są z osobą astronoma, a są nam mało znajome? 

- Co do miejsc, nie wydaje mi się, aby można było coś jeszcze dodać, a w każdym – czy to będzie na przykład dawne Gimnazjum Akademickie (dziś Muzeum Narodowe), w którym się uczył, czy Ratusz Staromiejski, w którym udzielał się jako rajca i miejski mąż stanu – w jakiś sposób już znakomitego astronoma i konstruktora upamiętniają. Ale badania historyczne mają to do siebie, że potrafią nas co jakiś czas czymś szczególnym i nowym zaskoczyć. A zatem – zobaczymy. Czas pokaże.

 

Co roku, w ramach Światowego Tygodnia Kosmosu, Hevelianum ogłasza nową edycję ogólnopolskiego konkursu „W stronę gwiazd” skierowanego do uczniów szkół podstawowych. 27 stycznia w przededniu   411 urodzin Jana Heweliusza o godz. 12.00 odbędzie się gala finałowa i ogłoszeni zostaną laureaci konkursu oraz udostępniony pokaz astronomiczny online: https://www.facebook.com/events/340174147743180/

plakat
Ewa K. Cichocka/Zespół Prasowy UG