"Patrycjuszka. Choćby na koniec świata". Ukazał się I tom trylogii

Karolina Żuk-Wieczorkiewicz

Na zdjęciu Karolina Żuk-Wieczorkiewicz.

Na początku miała być opowiadaniem. Szybko jednak okazało się, że to absolutnie niewystarczająca forma. Skończyło się… trylogią. Właśnie wydany został jej pierwszy tom. "Patrycjuszka. Choćby na koniec świata”, najnowsza powieść Karoliny Żuk-Wieczorkiewicz z Wydziału Nauk Społecznych UG, to przygodowe low fantasy z elementami opowieści heroicznej, intrygi politycznej i romansu.

"Patrycjuszka. Choćby na koniec świata" miała swoją premierę 2 lutego 2022 r. Powiedz, czy to Twoja pierwsza książka?

Tak. W każdym razie pierwsza, którą dokończyłam i wydałam.

Co Cię zainspirowało do jej napisania?

Szczerze mówiąc nie pamiętam konkretnej inspiracji. Z pewnością nie były nią żadne istniejące osoby. Chciałam napisać lekką historię fantasy.

Kiedy zaczęłaś pisać tę opowieść? Domyślam się, że zabrało Ci to sporo czasu.

Książka zaczęła powstawać w 2015 r., dla umilenia sobie chwil spędzonych na zwolnieniu lekarskim. Na początku miała być opowiadaniem. Skończyło się podziałem wielkiego tomiszcza na trzy części. Najwięcej czasu zajął jednak proces wydawniczy w self-publishingu.

Jesteś już po kilku spotkaniach autorskich. Jak wrażenia?

Przede wszystkich jako debiutująca, nieznana autorka nie nastawiałam się na szumne wydarzenia. Dzień przed premierą wystąpiłam w gościnnym „live” w fejsbukowej grupie Samowydawcy.pl i byłam zaskoczona dużą (jak na takie wydarzenie) frekwencją oraz zaangażowaniem uczestników, a także ich życzliwością. Najwyraźniej lata pracy nad budowaniem społeczności wokół mojej twórczości fantasy przyniosły efekt. Z kolei  pierwsze spotkanie autorskie „na żywo” odbyło się dzień po premierze, czyli 3 lutego, w Tczewie u moich Patronek z klubu książki Bookieciarnia. Jestem szczęśliwa, że spędziłam ten czas właśnie z nimi. To fantastyczne, energetyczne kobiety, które jeszcze przed premierą wykonały gigantyczną pracę promocyjną, bo uznały, że moją „Patrycjuszkę” warto pokazać światu. Na każdym kroku czuję ich wsparcie (podobnie jak innych patronek) i to jest niesamowite. Co ciekawe, Bookieciarnia zrzesza czytelniczki o rozmaitych upodobaniach literackich, a moja „Patrycjuszka” spodobała się wszystkim członkiniom klubu. To zaś, jak zapewniły mnie dziewczyny, nie zdarza się często.

Nie tylko piszesz, ale tez rysujesz – szkice, które możemy zobaczyć w książce są Twoje. Co było pierwsze? Rysunek, czy tekst?

Na początku była opowieść i to ona jest głównym mianownikiem mojej twórczości. Praktycznie każdy rysunek to ilustracja jakiejś wymyślonej historii. Rysować zaczęłam jednak nieco wcześniej niż pisać i to rysowanie jakoś zawsze mi towarzyszyło. Nawet na studiach ozdabiałam marginesy zeszytów maleńkimi ilustracjami, a pod ręką zawsze był szkicownik do notowania pomysłów (graficznych i literackich). W końcu postanowiłam wesprzeć pasję wykształceniem graficznym. W tym miejscu chciałabym jeszcze zwrócić uwagę na dość powszechne (sądząc z moich doświadczeń) przekonanie, że ilustracje powstają niemalże od niechcenia, bo jak ktoś ma talent, to taki rysunek to dla niego pestka. Tymczasem wiele obrazków w stylu komiksowym, przez odbiorców często nazywanych „szkicami”, to niekiedy efekt kilkunastu godzin pracy. Nie zawsze, ale tak się zdarza.

O czym jest Twoja „Patrycjuszka”?

To opowieść o córce bogatego kupca, która postanawia odnaleźć zaginionego narzeczonego. W tym celu wynajmuje do pomocy doświadczonego najemnika, przedstawiciela rasy o wysokiej sprawności bojowej, i wyrusza w świat. W pewnym momencie oboje wpadają w środek niebezpiecznej intrygi, a zlecenie panienki zmienia się w walkę o przetrwanie. Intryga, miłość, upór i poświęcenie. Tu wszystko ma swoją cenę. Także wyprawa na koniec świata.

Jeśli chodzi o konwencję, zakwalifikowałabym tę powieść jako przygodowe low fantasy z elementami opowieści heroicznej, intrygi politycznej i romansu.

Czy książka adresowana jest do miłośników fantasy? Czy nie tak zagorzali wielbiciele tego gatunku też znajdą coś dla siebie?

Mam wrażenie, że najwyżej oceniają „Patrycjuszkę” właśnie te osoby, które niekoniecznie gustują w fantastyce, ale są otwarte na różne konwencje literackie. Zagorzałym fantastom może brakować opisów świata, jego polityki, historii (dawkuję je raczej oszczędnie) czy magii, bo w książce prawie jej nie ma. Zresztą mój świat jest dosyć typowy. Być może dlatego łatwo go „przyswoić” nie-fantastom. No, może poza wymyślonymi nazwami. Natomiast wszyscy czytelnicy uwielbiają pewne fantastyczne zwierzątko, czyli żmijuna. To towarzysz najemnika, który w razie zagrożenia zmienia się w niebezpieczną broń.

Nad czym pracujesz obecnie?

Aktualnie nad promocją książki oraz zwiększeniem zasięgu ebooka: na razie jest dostępny w serwisie Ebookpoint, pracuję jednak nad umieszczeniem go m.in. w Legimi. Zadanie na ten rok to przede wszystkim dopięcie tekstu drugiego tomu, by mógł jak najszybciej trafić do czytelników. Bo ci czekają.

Dziękuję za rozmowę.

 

Karolina Żuk-Wieczorkiewicz, absolwentka psychologii na Uniwersytecie Gdańskim i grafiki projektowej na gdańskiej ASP. W dzieciństwie marzyła o rysowaniu komiksów. Dzięki konkursowi literackiemu w rodzinnym Olsztynie odkryła radość z pisania. Wierna konwencji fantasy, tworzy opowieści we własnym uniwersum: Avaroth. Trylogia „Patrycjuszka” jest jej debiutem, a zarazem zwieńczeniem marzenia o samodzielnym wydaniu książki jako maksymalnie autorskiego projektu: od tekstu po opracowanie graficzne. Miłośniczka prac manualnych, smacznej kawy i rodzinnych wędrówek.

Elżbieta Michalak-Witkowska/Zespół Prasowy UG