Noblistka na WNS: “To koniec świata, który znamy”

- Jeśli możesz coś zrobić, żeby zmienić nasz świat, zrób to - powiedziała na spotkaniu na WNS Leymah Roberta Gbowee, laureatka Nagrody Nobla. Liberyjska aktywistka przyjechała do Gdańska odwiedzić swoje studentki, które w ramach organizowanej przez noblistkę pomocy stypendialnej - kształciły się w Kijowie i uciekły stamtąd z powodu wojny. Studentkom pomoc zaoferował Uniwersytet Gdański.

Lata 90. były jednym z najtrudniejszych okresów dla Liberii - małego państwa położonego w Afryce Zachodniej. Rok po siedmioletniej wojnie domowej, która  pochłonęła 300 tys. ofiar (10% całej populacji), wybuchł kolejny wewnętrzny konflikt zbrojny.

Ważną rolę w zakończeniu tej drugiej wojny domowej odegrała grupa kobiet, która w 2002 r. rozpoczęła protest przy drodze uczęszczanej codziennie przez Charlesa Taylora, ówczesnego prezydenta Liberii. Po siedmiu miesiącach nieustannego strajku jedna z aktywistek uzyskała audiencję u głowy państwa. Leymah Roberta Gbowee zmusiła prezydenta do rozpoczęcia rozmów dotyczących rozejmu, które były pierwszym krokiem ku pokojowi i odbudowie Liberii. 

Dziewięć lat później działaczka wraz z prezydent Liberii, Ellen Johnson-Sirleaf otrzymała Nagrodę Nobla za udział w pokojowym zakończeniu wojny domowej oraz za działania na rzecz praw kobiet (obecnie Liberia jest jednym z niewielu krajów afrykańskich, gdzie gwałt jest przestępstwem). 
 

Leymah Gbowee

15 marca br. Leymah Roberta Gbowee przyjechała na Uniwersytet Gdański odwiedzić studentki, które studiowały w Ukrainie, a po wybuchu wojny uciekły stamtąd i znalazły schronienie na naszej uczelni. Po wizycie u Rektora UG, prof. dr hab. Piotra Stepnowskiego noblistka wygłosiła wykład i rozmawiała ze studentami na Wydziale Nauk Społecznych. - Gdy miałam 18 lat świat, który tak dobrze znałam, diametralnie się zmienił. Nagle ludzie mówili mi, że nie mogę z kimś porozmawiać, bo ta osoba należy do innej grupy etnicznej - zaczęła Leymah Roberta Gbowee. - Dzisiaj podobnie świat Ukraińców, jest całkowicie różny od tego, w którym żyli dwa tygodnie temu. Tak samo świat Polaków, Romów, Węgrów, a nawet Liberyjczyków.

Działaczka opowiadała o tym jak zabrała się do zmiany swojego świata oraz jak współcześnie ludzie zapominają o człowieczeństwie, po czym ujawniła słuchaczom źródło swojej motywacji do działania. - Nadzieja jest jak kluczyki do samochodu. Dzięki niej możesz pojechać gdzie chcesz, ale nie zrobisz tego z pustym bakiem. Potrzebujesz paliwa. Dla mnie takim paliwem jest wściekłość. To dzięki niej mogę wyjść na ulicę protestować, sprzeciwić się władzy - opowiadała Leymah Roberta Gbowee.

Ostatnią część spotkania stanowiły pytania od publiczności. Studenci pytali liberyjską działaczkę o jej opinie na temat rosyjskich aktywistek, Władimira Putina i o bezprzemocowe sposoby protestu. - Obecnie ludzie stawiają znak równości między Rosjanami a Putinem. Doświadczyłam podobnych zachowań na temat Liberii, ludzie od razu utożsamiali ją z Charlesem Taylorem. Jednak, zamiast tego powinniśmy myśleć o Rosji jako o miejscu, gdzie ludzie codziennie wychodzą na ulice, aby zatrzymać tę wojnę - powiedziała noblistka. 

- Pani Leymah Gbowee jest niesamowicie charyzmatyczną osobą. Nic dziwnego, że tyle zdziałała w swoim kraju. Najbardziej zaciekawiło mnie to, że motywuje ją złość, bo sama nadzieja to dla niej za mało - powiedziała Asia, studentka geografii ekonomiczno-społecznej.

- Uważam, że warto więcej takich osób zapraszać, bo takie przemówienia dla studentów są ważne. Podoba mi się to, że Pani Gbowee działa. Nie tylko mówi, a cały czas coś robi - dodała Janka studentka tego samego kierunku.

- Jeśli możesz coś zrobić, żeby zmienić nasz świat, to zrób to. Pozwól, aby historia cię osądziła. Zostań zapamiętany tak jak Mahatma Gandhi, Martin Luther King i Nelson Mandela, a nie jak Władimir Putin — zakończyła spotkanie liberyjska noblistka.  

tekst Marcel Jakubowski, fot. Alan Stocki /Zespół Prasowy UG