"Jestem jednocześnie wdzięczna i przerażona". Rozmowa z prof. Halyną Vasylevską

W marcu 2022 r. ruszył Polsko-Ukraiński program naukowy organizowany przez Uniwersytet Gdański. Naukowcy z naszej uczelni mogli zaprosić badaczy z Ukrainy do wspólnych badań. 

Biuro Współpracy Międzynarodowej UG zapytało naszych gości o ich doświadczenia podczas tego programu. Każdy z dwunastu ankietowanych ocenił swój pobyt tutaj jako bardzo dobry, a wśród najlepszych aspektów tej pomocy wymienione były m.in. wsparcie moralne, pomoc finansową i psychologiczną. O tym jak dokładnie wygląda pobyt ukraińskiego naukowca w Uniwersytecie Gdańskim, rozmawiamy z prof. Halyną Vasylevską z Zachodnioukraińskiego Uniwersytetu Narodowego w Tarnopolu.

 

Marcel Jakubowski: - Jak Pani trafiła na nasz uniwersytet?

- Prof. Halyna Vasylevska: Jestem wykładowcą Zachodnioukraińskiego Uniwersytetu Nardowego w Tarnopolu. Od lat nasza instytucja współpracuje z Uniwersytetem Gdańskim. Często przyjeżdżałam tutaj na konferencje, czy staże, tak samo przyjmowaliśmy naszych kolegów z UG u nas. Kiedy rozpoczęła się wojna otrzymałam zaproszenie z Wydziału Ekonomicznego i przyjechałam z córką do Gdańska. To nie była prosta decyzja, ale trudno nam było znieść te częste alarmy w nocy, gdy trzeba było spać w ubraniu, mieć swoje najważniejsze rzeczy już spakowane pod ręką, zawsze pamiętać, gdzie twoje buty. Tutaj czuję się jak w domu. Polska to bardzo miły kraj, pełen dobrych ludzi. 

 

- Jest Pani tutaj w ramach programu Uniwersytetu Gdańskiego. Jakie są Pani obowiązki?

- Sama zajmuje się podatkami i polityką fiskalną. Przed wojną pisałam pracę habilitacyjną na ten temat, ale teraz zdecydowałam, że muszę rozszerzyć jej kierunek. Od ponad 80 dni mamy wojnę, a gospodarka musi jakoś działać, więc dostosowuję swoją pracę do aktualnych realiów. Z kolegami z UG prowadzimy badania dotyczące sytuacji po covidzie - jak studenci sobie radzą z tą sytuacją. Każdy pisze swoją część. Jeszcze nie mamy wyników, ale mam nadzieję, że będą korzystne.

 

- Czyli dobrze się Pani zaaklimatyzowała? 

- Akurat jestem tutaj nie po raz pierwszy i bardzo dobrze się tu czuję, ale w Ukrainie nadal trwa wojna. Nadal jest to zdenerwowanie i niepokój np. moja córka cały czas się budzi kiedy słyszy sygnał pogotowia za oknem. Jesteśmy w Polsce już dwa miesiące, ale te doświadczenia nadal są w nas.

 

Ternopil is located in the western part of Ukraine about 120 km from Lviv

Tarnopol znajduje się w zachodniej części Ukrainy ok. 120 km od Lwowa

- Czy ciągle prowadzi Pani zajęcia na swoim macierzystym uniwersytecie?

- Tak, ale zdalnie. Niektórzy moi koledzy są w armii lub w obronie terytorialnej, nie zawsze mogą te zajęcia prowadzić. Często muszę kogoś zastąpić i do tego mam jeszcze swoje przedmioty. Ogólnie wszystko teraz odbywa zdalnie się na moim uniwersytecie. Dostaliśmy system Starlink od Elona Muska, więc nie mamy problemów z połączeniem. Inne firmy takie jak zoom zapewniły nam brak ograniczeń na czas trwania spotkania. Jeśli chodzi o utrudnienia, to w trakcie zajęć zdarzają się alarmy, które sygnalizują studentom, że muszą się ukryć. Podczas pandemii trudno było ich zachęcić do brania udziału w zajęciach, często nie wstawali na czas lub się spóźniali. Teraz w trakcie wojny widzę na kamerkach, że niektórzy siedzą z całą swoją rodziną, bo chcą posłuchać o czymś innym niż atak na miasta i wioski, czy zabójstwa ludzi, chociaż o tym też mówimy. Na terenach naszego uniwersytetu i w akademikach na razie nie ma studentów, ponieważ działają tam wolontariusze, którzy prowadzą szkolenia m.in. z zakresu medycyny. 

 

- Mężczyźni także biorą udział w zajęciach? Czy mają inne obowiązki?

- W Ukrainie studenci rozpoczynają studia wcześniej niż w Polsce. Oznacza to, że na pierwszym roku mamy chłopaków w wieku 16-17 lat, którzy nie mają jeszcze obowiązku służby wojskowej. Z reguły mężczyźni łączą się z domu. Nasi profesorowie, którzy są w wojsku, jak mają czas, to też podłączają się do wykładu. Dla studentów jest to niespodzianka - zobaczyć swojego profesora ubranego w mundur wojskowy.

 

- Ma Pani jakieś plany na najbliższy czas?

- Plany zawsze jakieś mam, ale już się nauczyłam, że nie należy planować na dłuższy okres. Wojna i covid niespecjalnie pozwalają na stabilność. Wszystko się szybko zmienia i teraz staram się ten aspekt przedstawić w tym artykule, o którym wspominałam. 

 

- Co Pani najbardziej pomogło ze strony Uniwersytetu Gdańskiego? 

- Jestem jednocześnie wdzięczna i przerażona, ponieważ jako ekonomistka rozumiem, że Polska nie jest za bogatym krajem. Wasz kraj przyjął największą ilość uchodźców z Ukrainy, generalnie kobiet z dziećmi, które potrzebują opieki państwa, wypłat dodatkowych, opieki zdrowotnej i edukacyjnej dla dzieci. Dzisiaj w Gdańsku słychać język ukraiński na każdym kroku. To jest trudne przyjąć obcych ludzi, z którymi dzielicie się swoim mieszkaniem, ubraniami i jedzeniem. Ta sytuacja jest wymagająca nie tylko dla nas Ukraińców, ale też dla tych osób, które nas przyjmują. Nikt nas nie zmusił specjalnie, żeby przyjechać do Polski. Każdy sam wybrał kierunek, więc można zobaczyć jak Ukraińcy ufają Polakom, czują się tutaj spokojnie i bezpiecznie.

 

- Czego Pani najbardziej brakuje?

- W domu została jeszcze rodzina - siostra ze swoim mężem i synem. Możemy się połączyć przez internet, ale nadal jest taki niepokój. Słyszymy co się dzieje. Zdarzają się takie sytuacje, że rozmawiam ze swoimi znajomymi, a następnego dnia już ich nie ma. To jest bardzo trudne. Tego samego pewnie by mi brakowało w domu, ale czasami czuję, że gdybym wróciła, to mogłabym im więcej pomóc. Nie mogę powiedzieć, że czegoś mi konkretnie brak, po prostu daleko mi od domu, nie wiem kiedy ta cała sytuacja się skończy i co będzie jutro. Nie wiem, jak to wszystko rozwiązać, żeby było wszystko dobrze. Moja córka jest studentką pierwszego roku, miała marzenia i plany, a teraz wszystko się wywróciło do góry nogami i musi podejmować bardzo trudne decyzje. 

A day-care centre for Ukrainian children was established at UG. 

W kwietniu na UG powstała świetlica wsparcia dziennego dla dzieci z Ukrainy. 

- Poza tym, że otrzymuje Pani tutaj pomoc, to pomaga też Pani w Świetlicy Uniwersytetu Gdańskiego.

- Tak, to jest bardzo dobra inicjatywa. Do Polski przyjechały głównie kobiety z dziećmi, wiele z nich straciło domy w bombardowaniach. Ta świetlica jest dobrym miejscem nie tylko dla dzieci, ale także dla tych kobiet. Zawsze gdy przyjdzie jakaś mama, to oferujemy kawę, czy herbatę, rozmawiamy o ich sytuacji i pytamy się, czy możemy jakoś pomóc.

Na koniec chciałabym podziękować wszystkim Polakom, którzy przyjmują tutaj Ukraińców, troszczą się o nich, pomagają im zaadaptować się do nowych warunków pobytu. My z córką chcemy podziękować Rektorowi UG prof. dr hab. Piotrowi Stepnowskiemu i wszystkim pracownikom Uniwersytetu Gdańskiego za bardzo dobrą organizację wsparcia i pomoc Ukraińcom, szczególnie naukowcom i ukraińskim studentom. Z przyjemnością dziękujemy też Pani Dziekan Wydziału Chemii dr hab. Beacie Grobelnej, prof. UG za przyjęcie na swoim Wydziale dzieci ukraińskich. Z całego serca dziękuje swoim przyjaciołom - Pani Dziekan Wydziału Ekonomicznego dr hab. Monice Bąk, prof. UG, Prodziekanowi ds. Studenckich i Kształcenia dr. Tomaszowi Gutowskiemu z rodziną oraz dr Oldze Dębickiej z rodziną za umożliwienie mi wzięcia udziału w konferencjach naukowych, za cudowną organizację procesu stażowego oraz za troskliwe przyjęcie i opiekę w dość trudny czas. 

 

- Dziękuję za rozmowę.

- Dziękuję.

 

Marcel Jakubowski/ Zespół Prasowy UG