Jest lingwistką z wykształcenia i zamiłowania. Bada kierunek zmian języka, wydobywając z niego często ukryte znaczenia. Wykorzystuje przy tym narzędzia cyfrowe, dzięki którym może badać dane ilościowo, analizować je, a także odkrywać obecne w języku trendy. Jak i dlaczego zmienia się język? Czy mamy w tym swój udział? Pytamy o to dr Karolinę Rudnicką z Instytutu Lingwistyki Stosowanej Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Gdańskiego, która naukowo zajmuje się badaniami językoznawczymi nad językiem angielskim, niemieckim i polskim.
Elżbieta Michalak-Witkowska: - Wydawałoby się, że językoznawca głównie czyta literaturę. Czyta, porównuje, analizuje, szuka. Kiedy myślę o tym, że jest Pani ekspertką nie od jednego, a od trzech języków, że bada Pani kierunek zachodzących w nich zmian, przed oczami mam obraz zakopanego w książkach naukowca.
Dr Karolina Rudnicka: - Rzeczywiście, z reguły tak właśnie postrzegano językoznawców. Tymczasem szybkie komputery, pełen treści Internet, rozwój technologii informatycznych odmieniły nieco charakter i sposób naszej pracy. Współcześni lingwiści coraz częściej nie boją się sięgać po zaawansowane narzędzia cyfrowe. Dzięki nim można nie tylko w mig uchwycić zmiany językowe, ale też dotrzeć do informacji na pierwszy rzut oka ukrytych. Również w kontekście porównywania różnych języków.
- Czym jest dla Pani język?
- Patrzę na język szeroko. Dla mnie to coś o wiele więcej niż używane przez nas w codziennej komunikacji narzędzie. Język odzwierciedla rzeczywistość. Zmiany w języku, które obserwuję i badam, odzwierciedlają zmiany społeczne.
Dr Karolina Rudnicka z Instytutu Lingwistyki Stosowanej Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Gdańskiego. Fot. Alan Stocki/UG
- Czyli Pani zdaniem można odczytywać zmiany społeczne analizując język danych czasów?
- Tak. Przykładem tego może być moje badanie z 2019 r., w którym ilościowo pokazałam to, co wielu użytkowników angielskiego przeczuwało - że zdania w języku angielskim się skracają. I to znacznie. Zapewne dzieje się tak ponieważ przytłoczeni nadmiarem informacji współcześni użytkownicy języka preferują treści zwięzłe. Jeśli to samo można napisać krócej (np. "aby" zamiast "po to, aby") to po co tracić czas?
- Kiedy to się zaczęło? W jakim konkretnym momencie zauważa się skracanie form komunikatu?
- W XIX w., kiedy doszło do masowego rozwoju czytelnictwa. Czytelnicy zaczęli preferować krótkie formy. Te bardziej do nich przemawiały, wydawały się atrakcyjniejsze.
- Proszę podać przykłady tych skrótów.
- Dłuższe konstrukcje, np. zdań celowych, takie jak "in order to” albo "in order that” zaczęły być zastępowane krótszymi odpowiednikami. Często samym czasownikiem w bezokoliczniku. Szukając przykładu w języku polskim wyobraźmy sobie zdanie: „Zrobiłem to po to, żeby (…)„. Można je przecież skrócić do zdania: „Zrobiłem to, żeby (...)„. Istotna zmiana w języku angielskim zaszła tez w systemie interpunkcyjnym. Średniki, które wcześniej były jednym ze sposobów oddzielania zdań, zniknęły. To, że czytelnik preferował treści krótsze spowodowało zniknięcie tego sposobu używania średnika.
- Jestem niemal pewna, że w języku mówionym też widać tendencję do skracania wypowiedzi?
- Jedno z moich ostatnich badań poświęciłam tekstom przeznaczonym do mówienia, jak dialogi, kwestie z seriali czy treści sztuk teatralnych. Okazało się, że chociaż same w sobie i tak były one krótsze, bo język mówiony cechuje się bardziej kolokwialną strukturą, to i tak proces skracania wypowiedzi był i jest mocno widoczny także w języku mówionym.
- Jak rozumieć to, że język odzwierciedla zmiany społeczne? Pędzimy, a komunikaty próbują nas dogonić, co wyraża się krótką i zwięzłą formą?
- Kiedyś być może czytelnicy mieli większą chęć do przyswajania dłuższego tekstu. Teraz przez natłok informacji, technologie cyfrowe, media i ciągle rosnący pęd życia, poza wyjątkami, jedynie krótka forma może zachęcić nas do przeczytania czy wysłuchania materiału. Przez to, że czytelnik dostaje ogrom komunikatów na wielu frontach woli krótszy przekaz.
- Obecnie zajmuje się Pani analizą tekstu anglojęzycznego w głębszej warstwie znaczeniowej: bada, stosuje i rozwija inteligentne metody pozwalające czytać „między wierszami”. Proszę o tym opowiedzieć.
- Ostatnio zajęłam się perfumami. Sprawdzałam, jak kolory i ich percepcja wpływają na użytkowników języka. Wiadomo nie od dziś, że kolory w kulturze mogą oznaczać czy symbolizować wiele, np. emocje, uczucia, jakieś etapy w życiu człowieka czy np. jego nastawienie. Zbadałam więc to, jak odbieramy perfumy poprzez sam kolor ich buteleczki. A raczej to, jak chcianoby abyśmy je odbierali na bazie tego koloru i towarzyszącego perfumom opisu. W badaniu bazowałam na pozytywnym, negatywnym lub neutralnym nacechowaniu poszczególnych słów i ich sąsiadów w tych opisach oraz w recenzjach użytkowników. Warto dodać, że niebieski tylko czasami pachnie morzem, a czerwony nie zawsze ma komponent róży. Od razu pojawia się pytanie, jakie emocje ma wywoływać kolor czerwony? Otóż w recenzjach perfum miał najwięcej określeń, że jest seksi. Czyli te perfumy miały być seksi. Biały miał np. najwyższą liczbę słów związanych z czystością, świeżością. To, że kolory wywołują konkretne emocje udowodnił już wcześniej m.in. Lin (2014). Naukowiec ten zbadał na lotnisku kobiety pracujące na laptopach. Te, które pracowały na czerwonych laptopach, były uważane za bardziej atrakcyjne.
- Wspominałyśmy wcześniej o narzędziach cyfrowych. Obecnie pracuje Pani też z aplikacją Bridge of Knowledge, stworzoną przez Christinę Sanchez-Stockhammer, profesor języka angielskiego i lingwistyki cyfrowej z Chemnitz University of Technology. To narzędzie w formie gry, ułatwiające studentom zdobywanie wiedzy?
- To aplikacja VR, gra, w której zawodnicy mają przejść przez most wiedzy. Ułatwia ona naukę samodzielną języków obcych, ale nie tylko. Np. poza arabskim dla początkujących znajdują się w niej zagadnienia związane z typowymi błędami popełnianymi w języku angielskim, ale też pytania z puli wiedzy ogólnej. Ostatnio, wspólnie ze studentami, dodaliśmy tam poziom z idiomami zwierzęcymi. Będziemy też robili poziom na temat etymologii słów. Aplikacja wciąż się rozbudowuje.
- Na koniec, jako językoznawcę, zapytam jeszcze o kwestie poprawności językowej i coraz luźniejszego podejścia do tej sprawy. Jako że język użytkowy kształtuje normę, w słownikach przybywa zwrotów poprawnych. Dawniej nie odmieniało się np. słowa radio, studio, dziś witają nas w studiu, radiu itd. Na ile należy trzymać się zasad, a na ile można pozwolić na kształtowanie pewnych form przez użytkownika języka?
- Język ciągle się zmienia. Dziś np. nikt już prawie nie pamięta o czasie zaprzeszłym w języku polskim. Niektórzy trochę się różnym zmianom w języku sprzeciwiają uważając, że poprzez te zmiany wypaczeniu ulega idealny wzorzec. Inni z kolei przyjmują zmiany jako naturalną kolej rzeczy, wręcz doszukują się w nich drugiego dna. Ja zaliczam się raczej do tej drugiej kategorii.
Podsumowując, zgadzam się w pełni z tym, że nie da się postawić w języku granic, bo to byt sam w sobie. Dodatkowo, język ma tylu użytkowników, że nawet jeśli zaczniemy stawiać ostre granice, nasz wpływ będzie marginalny. Język nie poddaje się aż tak bardzo wpływom preskryptywnym. Jest elastyczny, a zmiany zachodzą w nim czasem z tygodnia na tydzień, co widać np. po wiralach.
- Dziękuję za rozmowę.