Mimo zimowej aury, chłodu i lodowatej wody na trójmiejskich plażach (i nie tylko) spotkać można amatorów morskich kąpieli, zwanych morsami. Morsowanie uznawane jest powszechnie za aktywność prozdrowotną, lecz czy tak jest w istocie, postanowiliśmy zapytać dr Katarzynę Dzik z Katedry Fizjologii Zwierząt i Człowieka na Wydziale Biologii Uniwersytetu Gdańskiego - badaczkę zajmującą się wpływem zimna na organizm. Zapraszamy do obejrzenia wideo-reportażu naukowego oraz przeczytania zapisu rozmowy będącej wprowadzeniem i uzupełnieniem naukowych i praktycznych doświadczeń z morsowaniem dr Katarzyny Dzik.
Dr Wojciech Glac, prof. UG: - Temat morsowania wraca do nas co roku w okresie zimowym. Amatorzy morsowania są przekonani o jego uzdrawiającej mocy, natomiast dla tych, którzy boją się zimna, wchodzenie do lodowatej wody uchodzi za wyraz szaleństwa. Jak to jest z tym morsowaniem? Czy z naukowego punktu widzenia morsowanie jest korzystne dla zdrowia, czy może raczej powinniśmy unikać zimowych kąpieli?
Dr Katarzyna Dzik: - Wiesz, „w każdym szaleństwie jest metoda”. Wzmianki o pozytywnym działaniu zimna znajdziemy w większości starożytnych cywilizacji… w Egipcie, Grecji, Rzymie. Już wtedy ludzie zauważyli, że ranny żołnierz zakopany w śniegu ma większe szanse przeżycia, że zimne kąpiele pomagają zwalczać infekcje, uśmierzają ból. Zatem zdecydowanie coś jest na rzeczy, jeśli chodzi o prozdrowotne działanie zimna; w nowoczesnej medycynie tzw. hipotermia terapeutyczna jest standardową procedurą stosowaną w celach neuroochronnych. Natomiast w samym morsowaniu jako zanurzeniu w lodowatej wodzie mamy do czynienia z bardzo dużą ekspozycją ciała na zimno. Tak jak wspominamy w filmie, klucz do sukcesu leży w doborze odpowiedniego bodźca dla nas. Morsowanie byłoby tu jedną z najbardziej ekstremalnych form ekspozycji na zimno, także bardzo łatwo można przesadzić i uzyskać odwrotny efekt.
- Czy każdy powinien i może morsować? Ponieważ to jednak dość silny stres, to może są jakieś przeciwskazania do morsowania?
- Uważam, że stosowanie odpowiednio dobranych form ekspozycji na zimno będzie korzystne dla każdego organizmu posiadającego zdolności adaptacyjne. Natomiast morsowanie zdecydowanie nie jest dla każdego. Tak jak mówiłam, zanurzenie ciała w lodowatej wodzie - mam na myśli temperaturę 0-4℃, jaka panuje w morzu czy jeziorze w trakcie zimy - jest już ekstremalnym bodźcem. W początkowej fazie kontaktu z tak niską temperaturą wody nasz układ sercowo-naczyniowy będzie bardzo mocno obciążony. Osoby z chorobami kardiologicznymi, z nadciśnieniem tętniczym czy ze schorzeniami naczyń obwodowych będą narażone na szczególnie duże ryzyko incydentów sercowo-naczyniowych. Dodatkowo przeciwskazaniem będą też choroby nerek, padaczka, borelioza oraz wszelkiego rodzaju infekcje czy osłabienie układu odpornościowego.
- Załóżmy, że ten materiał natchnął mnie do morsowania. Jak powinienem się do tego przygotować? I na co powinienem zwrócić uwagę, będąc już w wodzie?
- Myślę, że warto zacząć od zimnych pryszniców. Warto też kilka razy pochodzić na bosaka po śniegu czy też zanurzać same stopy w lodowatej wodzie. W trakcie morsowania nie powinniśmy używać butów neoprenowych; zaburza to nasze zdolności termoregulacyjne. Natomiast, kiedy wchodzimy do morza czy jeziora, to właśnie stopy mają najdłuższy kontakt z zimną wodą i musisz się przygotować na to, że… będą boleć. Jest to też ważna informacja dla Ciebie, czy ten ból jest jeszcze do zniesienia, czy też wystarczy już ekspozycji. Dodatkowo bardzo ważne jest, żebyś oddychał spokojnie, szczególnie w zaraz po wejściu do wody. Oddech pomoże Ci poradzić sobie z reakcją stresową, dzięki czemu będziesz mógł lepiej ocenić sytuację i zdecydować o momencie wyjścia z wody. Termogeneza drżeniowa może się pojawić, ale nie musi, to zależy od wielu czynników. Może też pojawić się już po wyjściu z wody. Natomiast jeśli zaczniesz drżeć, to nie powinieneś tego blokować. Jest to poniekąd rodzaj „treningu” dla Twoich mięśni.
- Ponieważ morsowanie to ekspozycja na zimno, to zastanawiam się, czy moje wakacyjne kąpiele w Bałtyku, którego temperatura daleka jest od dającej komfort termiczny, można uznać za morsowanie?
- Nie wiem, co na to powiedzą członkowie Klubu Morsów… Myślę, że mogą mieć oni swoje definicje i wytyczne (śmiech). Na pewno wejście do wody o temperaturze ok 17-20 ℃ nie będzie wiązało się z tak samo gwałtowną reakcją organizmu, jak to ma miejsce w okresie zimowym. Jednak, jeśli będziemy w wodzie odpowiednio długo, to wychłodzenie organizmu będzie być na tyle duże, że zainicjuje mechanizmu termoregulacyjne tak samo jak w przypadku morsowania.
- W filmie opowiadasz o morsowaniu jako praktyk oraz jako badaczka. Lecz nie zdradzasz, co było pierwsze. A więc, czy najpierw zajęłaś się tym tematem naukowo, a pod wpływem tego, czego się dowiedziałaś, postanowiłaś zacząć to praktykować, czy może będąc amatorem morsowania, postanowiłaś dodatkowo przyjrzeć się temu od strony naukowej?
- Hmmm… Najpierw była nauka. We współpracy z prof. Ewą Ziemann brałam udział w badaniach, gdzie otyli mężczyźni byli poddawani terapii w kriokomorze. Wtedy zaczęłam interesować się zimnem i zbierać swoje własne doświadczenia w tej dziedzinie (śmiech).
- Dziękuję za rozmowę i życzę wyłącznie zimnej wody w kranie!