Rozmowa z dr Aleksandrą Wierucką – laureatką Nagrody Nauczyciel Roku im. K.C. Mrongowiusza
- Staram się być bliżej studentów, nie stawiać barier, otwarcie się komunikować i unikać pozy. Nie mam monopolu na wiedzę, więc zawsze chętnie słucham opinii studentów. Popełniam również błędy, ale przyznaję się do nich. Jak nie znam odpowiedzi, to mówię, że nie wiem, ale się dowiem. Dziś przecież nikt nie wie wszystkiego – mówi dr Aleksandra Wierucka z Katedry Kulturoznawstwa w Instytucie Badań nad Kulturą na Wydziale Filologicznym UG, która została laureatką Nagrody Nauczyciel Roku im. Mrongowiusza na UG. Zapytaliśmy ją, jak to jest być dobrym nauczycielem?
Nagroda Nauczyciel Roku imienia Krzysztofa Celestyna Mrongowiusza jest przyznawana w UG co roku za szczególne osiągnięcia dydaktyczne nauczycielom akademickim. Patronem nagrody jest Krzysztof Celestyn Mrongowiusz (1764-1855) wybitny gdański pedagog i uczony, zasłużony dla zachowania polskości Pomorza, lektor języka polskiego w Gdańskim Gimnazjum Akademickim.
Pretendentów do nagrody dla najlepszego dydaktyka zgłaszają dziekani wydziałów w porozumieniu z wydziałowymi radami samorządu studentów, a wyboru dokonuje Komisja Konkursowa. Składa się ze studentów i nauczycieli akademickich, którzy biorą pod uwagę u kandydatów wyróżniającą się pasję naukową, dydaktyczną i organizacyjną.
Nagrody wręczane są tradycyjnie 20 marca każdego roku podczas uroczystego posiedzenia Senatu UG z okazji Święta UG. tegoroczne wręczenie, ze względu na obostrzenia związane z pandemią, odbyło się w ograniczonym gronie laureatów i władz rektorskich.
Z dr Aleksandrą Wierucką z Katedry Kulturoznawstwa w Instytucie Badań nad Kulturą na Wydziale Filologicznym UG rozmawia Ewa Karolina Cichocka.
- Czy zawsze chciała Pani uczyć i być nauczycielem?
- Zdecydowanie nie. Jestem raczej typem introwertyka, ale z jakiegoś powodu zajęcia ze studentami dają mi dużo satysfakcji. Bardzo cenię niestandardowe podejście studenckie, otwartość, chęć do dyskusji… Zgadza to się z moimi poglądami. Raczej nie myślę o „uczeniu” jako o przekazywaniu wiedzy – raczej o „współnauczaniu”, bo od moich studentów bardzo dużo się uczę. Mam nadzieję, że na takim obustronnym działaniu korzystają obie strony.
- Czy pasja badacza pomaga w nauczaniu? Są wszak badacze, którzy pracują indywidualnie i tylko wtedy mają sukcesy. Czy warto dzielić się wiedzą?
- Badania naukowe są częścią naszej pracy i w moim przypadku zdecydowanie pomagają w nauczaniu. Przedmioty, które prowadzę dotyczą antropologii kultury, badań w terenie i rdzennych kultur świata – nie sądzę, żebym bez moich badań miała wystarczającą perspektywę do ich prowadzenia. Ponadto moimi badaniami dzielę się ze studentami – byliśmy wielokrotnie wspólnie na badaniach zarówno w Polsce (na Kociewiu i Mazowszu), jak i za granicą (w Ekwadorze, Rosji, Tajlandii, Szwecji i Norwegii). Studenci są bardzo otwarci na nowe doświadczenia, a wspólnie badania zawsze przynosiły nam dużo radości.
- Jak być dobrym nauczycielem akademickim? Czy trzeba być bardziej mistrzem czy kolegą?
- Nie mam chyba dobrej, jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Każdy wykładowca ma swój własny styl prowadzenia zajęć i wchodzenia w interakcję ze studentami, mogę zatem skomentować tylko moje osobiste doświadczenia: staram się być bliżej studentów, nie stawiać barier, otwarcie się komunikować i unikać pozy. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie mam monopolu na wiedzę, więc zawsze chętnie słucham opinii studentów, którzy często znają się na bardzo ciekawych rzeczach i mogą tą wiedzą się dzielić z korzyścią dla wszystkich. Popełniam również błędy, jak każdy, ale przyznaję się do nich, a jak nie znam odpowiedzi na jakieś pytanie, to mówię, że nie wiem, ale sprawdzę i się dowiem, bo nikt dziś przecież nie wie wszystkiego.
- Prowadzi Pani koło naukowe Mozaika, prężnie działające na Wydziale Filologicznym. Czym ono się zajmuje? Czy to jest sposób, aby zarazić studentów pracą badacza?
- Mozaika to mój motor do działania na uczelni. Studenci w kole są fantastyczni, otwarci, chętni do działania – motywują mnie do pracy. Tak naprawdę to nie ja „prowadzę” koło, tylko to studenci z koła prowadzą mnie, bo przecież ta działalność to efekt zainteresowań i pracy studentów: to oni wychodzą z propozycjami wydarzeń, planują je i realizują. Jeśli mogę im w czymś pomóc, to bardzo mnie to cieszy.
Mozaika działa od 2007 roku, więc mamy już sporo doświadczeń, chociaż grupa oczywiście płynnie się zmienia wraz z kolejnymi rocznikami. Studenci, którzy założyli koło, mają już własne rodziny, pracę, żyją innym życiem, ale – co mnie bardzo cieszy – pozostają ze sobą w kontakcie, przyjaźnią się. Ja zresztą z wieloma z nich również mam kontakt do dziś. Na pewno wspólna praca i wyjazdy w teren miały to wpływ. Podczas wyjazdów badawczych stawialiśmy czoła bardzo różnym sytuacjom, rozwiązywaliśmy najróżniejsze problemy, ale zawsze istotna była dobra komunikacja i porozumienie. Wszystkie te wyjazdy wspominam bardzo miło – każdy był inny, ale wszystkie składają się na mój obraz pracy w kole jako na dobry czas. Poza wyjazdami badawczymi Mozaika organizuje wiele wydarzeń na miejscu, które mają do czynienia z różnorodnością kulturową, innymi spojrzeniami na otaczający nas świat czy propagowaniem antropologii. Teraz, w okresie pandemii, studenci z koła prowadzą bardzo ciekawe wydarzenia online i są w tym bardzo twórczy. Chyba nie spodziewałam się, że działalność online może być tak zróżnicowana i interesująca – to tylko dowodzi, ile możemy się nauczyć od naszych studentów pod każdym względem.
- Czy z ta nagrodą będzie się Pani pracowało łatwiej, czy trudniej?
- Myślę, że z nagrodą będzie się pracowało dokładnie tak samo. Przecież nie prowadzimy naszej działalności dla nagród (chociaż bardzo miło jest je dostawać – a ta cieszy szczególnie, bo jest przyznawana przez samych studentów). Współpraca ze studentami jest fascynująca, bo każdy z nich wnosi bardzo dużo. Mam nadzieję, że studenci chętni do tej współpracy będą pojawiali się na każdym kolejnym roczniku, tak jak było to do tej pory.
- Dziękuję za rozmowę.