W poniedziałek 19 kwietnia przypada 78. rocznica wybuchu powstania w getcie warszawskim i Międzynarodowy Dzień Pamięci o Holokauście i Powstaniu w Getcie Warszawskim. Poprosiliśmy dr hab. Miłosławę Borzyszkowską – Szewczyk, prof. UG z Wydziału Filologicznego oraz dra hab. Grzegorza Berendta, prof. UG z Wydziału Historycznego, aby przybliżyli sytuację kaszubskich i gdańskich Żydów podczas Holokaustu.
- Mam obowiązek, żeby pamięć o nich nie zaginęła. Wiem, że potrzebna jest pamięć o tych kobietach, dzieciach, ludziach starych i młodych, którzy odeszli w nicość, zostali zamordowani bez sensu i bez powodu. Wiem, że potrzebna jest pamięć o nich – to słowa Marka Edelmana, jednego z ocalałych z warszawskiego getta i ostatni dowódca Żydowskiej Organizacji Bojowej. Dzięki niemu żonkil stał się symbolem pamięci o powstaniu.
Zbrojne wystąpienie żydowskich podziemnych formacji zbrojnych na terenie warszawskiego getta trwało od 19 kwietnia do 16 maja 1943. Wówczas znajdowało się tam już tylko ok. 50 - 70 tys. Żydów z niemal pół miliona w szczytowym okresie jego zaludnienia. Powstanie było zbrojną odpowiedzią na ludobójstwo. Hitlerowcy wymordowali wtedy tysiące Żydów, a kolejne tysiące wywieźli do obozów zagłady. Powstanie w getcie warszawskim uważane jest przez naród żydowski za symboliczne i jedno z najważniejszych wydarzeń w jego historii.
Symbolem i wyrazem pamięci o Holokauście w Gdańsku przed dworcem PKP jest przejmujący pomnik upamiętniający uczestników Kindertransportów - dzieci żydowskie wywiezione do Londynu w przededniu wybuchu II WŚ wojny światowej.
Od maja do sierpnia 1939 wyruszyły z Gdańska koleją cztery transporty dzieci żydowskich, których rodzice nie mogli opuścić zdominowanego przez Niemców miasta. Zorganizowane przez społeczność żydowską transporty - w sumie 130 dzieci, zostały przyjęte przez brytyjskie rodziny. Autorem pomnika był urodzony w Gdańsku izraelski rzeźbiarz Frank Meisler, który jako dziesięcioletnie chłopiec został uratowany w jednym z Kindertransportów. Nigdy już nie zobaczył swoich rodziców. Drugi pomnik z serii Kindertransportów Meislera znajduje się w Berlinie, stacji tranzytowej tych podróży, trzeci zaś na londyńskim dworcu Liverpool Street Station, gdzie podróż się kończyła.
Poprosiliśmy o wypowiedź znawców zagadnienia z Wydziału Filologicznego: dr hab. Miłosławę Borzyszkowską - Szewczyk prof. UG oraz – z Wydziału Historycznego - dr hab. Grzegorza Berendta, prof. UG, aby przybliżyli sytuację kaszubskich i gdańskich Żydów podczas Holokaustu.
Prof. UG Miłosława Borzyszkowska-Szewczyk o sytuacji ludności żydowskiej na Kaszubach:
W październiku 1939 roku gauleiter Okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie, Albert Forster, ogłosił obszar pod swoją jurysdykcją jako „judenfrei” – wolny od Żydów. Holokaust w naszym regionie przebiegał etapowo i wielotorowo, w zróżnicowany sposób, w zależności od przynależności państwowej danego terenu Kaszub w okresie międzywojennym. Od razu po zajęciu przez nazistowskie Niemcy polskiej części Kaszub rozpoczęły się prześladowania Żydów. Zlikwidowano w regionie wszystkie gminy żydowskie (w całym regionie do końca wojny funkcjonowała tylko gdańska gmina żydowska jako pozostałość statusu prawnego Wolnego Miasta Gdańska). Wielu żydowskich mieszkańców podzieliło los miejscowych elit w ramach „krwawej pomorskiej jesieni”, której symbolem są Piaśnica i Las Szpęgawski. Specjalne jednostki SS dokonywały mordów w lasach przy pomocy lokalnego Selbstschutzu, paramilitarnej organizacji składającej się ludności niemieckiej regionu. Po całych Kaszubach przy drogach odbijających od szosy w głąb lasu rozsiane są oznaczenia „miejsce pamięci”. Prowadzą do grobów masowych bądź pojedynczych. Część mieszkańców żydowskich deportowano do obozu koncentracyjnego KL Stutthof, którego filie obozów pracy rozrzucone były po całym regionie. Innych wypędzono do Generalnej Guberni.
KL Stutthof od połowy 1944 roku został włączony w sieć obozów realizujących akcję Zagłady europejskich Żydów. Wśród 65 000 tu zamordowanych ofiary pochodzenia żydowskiego stanowiło około czterdzieści procent.
Inaczej przebiegały prześladowania w niemieckiej części Kaszub. Na ziemi bytowskiej czy lęborskiej, gdzie jak w całej III Rzeszy od roku 1933 stopniowo przeprowadzano kolejne etapy Holokaustu, za pomocą propagandy odczłowieczając Żydów, aktami prawnymi wykluczając ich z kolejnych obszarów życia społecznego, pozbawiając prawa do wykonywania zawodu, zmuszając do emigracji, wyniszczając psychicznie i fizycznie. We wrześniu 1939 niewielu pozostało w rodzinnych miejscowościach. W kolejnych akcjach deportacyjnych podczas wojny wywieziono ich do miejsc Zagłady.
Prof. UG Miłosława Borzyszkowska-Szewczyk przytacza przejmujące świadectwa ze wspomnień pomorskich Żydów ocalałych z Holokaustu, stanowiące przedmiot jej badań. Ich wyniki przedstawiła m.in. w monografii „Jüdische Gedächtnistopographien im Grenzraum. Autobiographik nach 1945 von Autoren jüdischer Herkunft aus dem Pommernland (Pommerellen und Hinterpommern)”(2019). Dziś przytacza historie dwóch kobiet:
Pochodzącą z Chmielna Elsę/Elżbietę Pintus, autorkę relacji „Moje prawdziwe przeżycia”, wydanej w Instytucie Kaszubskim w 2004 roku, wojna zastała w Kartuzach. Jej brat Heinz został aresztowany od razu w pierwszych dniach wojny i wywieziony z innymi żydowskimi mężczyznami w nieznanym kierunku. Próbując go odnaleźć udało jej się jesienią 1939 roku przedostać na teren Gdańska, gdzie przebywała do grudnia 1942 roku jako opiekunka ludzi starszych i pielęgniarka w żydowskim getcie budynkowym na Stągiewnej i Mysiej. Przed ostateczną deportacją Else Pintus uciekła pieszo do Chmielna. Do końca wojny ukrywała ją rodzina zaprzyjaźnionych kaszubskich sąsiadów – Stenclów. Jej relacja zawiera dramatyczne losy pojedynczych osób, opisy kolejnych deportacji gdańskich Żydów oraz życia codziennego w gdańskich getcie czy też w kryjówce w komórce na poddaszu w Chmielnie. Z okien swojej kryjówki obserwowała wizytę gauleitera Forstera, wojenną rozbudowę na potrzeby turystyki Chmielna, ucieczkę niemieckich mieszkańców oraz Marsz Śmierci więźniów KL Stutthof. Autorka pokazuje złożone wybory, zróżnicowane postawy wobec nieludzkich czasów przyjaciół, znajomych i napotkanych. Przy czym Else Pintus wszędzie dostrzega człowieka z jego siłą i słabością, nie popadając w biało-czarne schematy postrzegania.
Natomiast Mira Ryczke-Kimmelman, uczennica Polskiego Gimnazjum w WMG, autorka wspomnień „Echoes from the Holocaust” (1996),w pierwszych tygodniach wojny została z rodzicami i bratem wysiedlona z Gdańska do Warszawy. Stąd po kilku miesiącach rodzina przedostała się do krewnych w Tomaszowie Mazowieckim. W 1941 roku Mira ukończyła w Warszawie w podziemnym szkolnictwie szkołę średnią. Przeżyła KL Auschwitz i Bergen-Belsen, gdzie zastało ją wyzwolenie. Wojnę przetrwał także jej ojciec. Matka zginęła w getcie, brat Buno w ostatnich dniach przed wyzwoleniem podczas Marszu Śmierci z KL Mauthausen.
Prof.UG Grzegorz Berendt o gdańskich Żydach w latach gehenny i Zagłady:
Zwolennicy Hitlera przejęli władzę w Wolnym Mieście Gdańsku latem 1933 r. Od tej pory ich działania wymierzone w miejscowych Żydów były prowadzone dwutorowo: poprzez bojówkarzy na ulicach i nazistowskich urzędników oraz funkcjonariuszy publicznych w zaciszu gabinetów.
Narastająca agresja werbalna oraz fizyczna, szykany i represje, sprawiły, że społeczność żydowska licząca w końcu lat dwudziestych około 11 tys. osób stopniała do zaledwie około tysiąca pięciuset w przededniu wojny niemiecko-polskiej. Pozostali wyjechali, najczęściej niemal całkowicie ograbieni z owoców wieloletniej czy wręcz wielopokoleniowej pracy.
Specyfiką terenu Rzeszy Niemieckiej, a do niej włączono Wolne Miasto Gdańsk już 1 września 1939 r. decyzją Hitlera, było stosowanie nieco odmiennych metod wobec Żydów, niż te praktykowane od początku wojny na terenie okupowanej Polski. W konsekwencji Żydzi, pozostający nadal u ujścia Wisły, mieli do czerwca 1941 r. możliwość emigracji do krajów pozostających poza wpływami Rzeszy. Dzięki temu około sześciuset z nich zdołało dotrzeć m.in. do Palestyny i Stanów Zjednoczonych. Utrzymywanie tej otwartej furtki nie było równoznaczne ze wstrzymaniem prześladowań. Te trwały i przyjmowały nowe formy. Jedną z nich było utworzenie w 1940 r. jednobudynkowego getta w starym spichrzu przy Mausegasse 7. Tam zamknięto niemal wszystkie osoby uznawane przez ustawy norymberskie za tzw. pełnych Żydów. Poza nimi w rozproszeniu mieszkali ludzie żyjący w małżeństwach mieszanych z chrześcijanami. Jeżeli jednak naziści szykanami doprowadzali do rozwodu, żydowski współmałżonek trafiał do getta. To samo dotyczyło dzieci, o ile były wychowane w religii mojżeszowej. Jeszcze we wrześniu 1939 r. w związku z wizytą Hitlera w Gdańsku, grupa żydowskich mężczyzn została zamknięta w leśnym obozie Stutthof na Mierzei Wiślanej. Nikt z nich nie ujrzał już wolności.
Przywódca gdańskich struktur NSDAP, a zarazem szef niemieckiej administracji państwowej na Pomorzu Gdańskim i Kujawach, Albert Forster zmierzał do jak najszybszego usunięcia Żydów z obszaru oddanego pod jego zarządzanie. Po części dlatego godził się na emigrację. Jej tempo było jednak dla niego zbyt powolne. Stąd jego podwładni zaczęli organizować transporty gdańskich Żydów do Generalnego Gubernatorstwa, a po zajęciu terenów kontrolowanych dotąd przez Sowietów także na wschód, w tym do Rygi. Przed załadowaniem do pociągów policja gruntownie rewidowała ofiary oraz ich bagaż, zabierając ostatnie wartościowe drobiazgi i pieniądze.
Znamy opisy stanu, w jakim ci ludzie trafili m.in. do getta w Warszawie. Pozbawieni środków niezbędnych do zakupu żywności na czarnym rynku szybko umierali z głodu. Ostatni skończyli życie w komorach gazowych ośrodka zagłady natychmiastowej w Treblince w 1942 r. lub w ruinach getta w następnym roku, gdy w Warszawie doszło do pierwszego w okupowanej Europie miejskiego buntu zbrojnego cywilów przeciwko ludobójcom, występującym w imieniu Niemców.
W wyniku migracji i deportacji gmina żydowska w Gdańsku stopniała do kilkudziesięciu osób. Po 1 września 1941 r. jej członkowie byli zobowiązani nosić żółte gwiazdy z napisem Jude. Kierowano ich do prostych prac fizycznych nie związanych z posiadanymi kwalifikacjami, zapewniano minimalne przydziały żywności i innych towarów niezbędnych do egzystencji.
Jedną z gdańskich zagadek jest to, dlaczego podwładni Alberta Forstera utrzymywali przy życiu tę mikrospołeczność aż do marca 1945 r. Prawdopodobny zamiar jej unicestwienia został przekreślony zdobyciem Wybrzeża przez Armię Czerwoną w marcu 1945 r. Ostatni gdańscy Niemcy wyznania mojżeszowego, członkowie niemieckich mieszanych rodzin chrześcijańsko-żydowskich wyjechali znad Motławy podczas wysiedleń ludności niemieckiej w latach 1945-1947. Nieco dłużej pozostało na miejscu tylko kilka rodzin. Od wiosny 1945 r. nową kartę żydowskiego życia w późniejszym Trójmieście zainicjowali ludzie nie związani w większości z tym terenem przed wojną.