Stacja Morska w Helu oczami studentek dziennikarstwa

Studentki polonistyki (spec. dziennikarstwo) i kierunku dziennikarstwo, w ramach praktyk w Zespole Prasowym, pojechały na krótką wizytę w Stacji Morskiej w Helu. Jak przyznały przed wyjazdem - niektóre z nich były jako dzieci w fokarium, niektóre nie były w ogóle. Ich zadaniem było opisanie wrażeń z wyjazdu i pobytu w placówce uniwersyteckiej.

Jakie wyniosły wrażenia? Jak poradziły sobie z zadaniem? Zapraszamy do lektury.

Za pomoc w realizacji zadania dziękujemy Kierownik Stacji Morskiej UG dr Iwonie Pawliczce vel Pawlik oraz pracownicom SM.

Teksty zamieszczone w kolejności alfabetycznej.

Foki

fot. Marcel Jakubowski

Katarzyna Bisha filologia polska, spec. publicystyczno- dziennikarska

Hel - królestwo fok

W ostatni dzień listopada miałam okazję odwiedzić fokarium w Helu wraz z innymi praktykantkami. Mogłyśmy dowiedzieć się więcej o funkcjonowaniu takiego ośrodka i o żyjących w nim fokach szarych. Zapraszam na krótki reportaż i wywiad z opiekunkami fok.

Hel wydaje się być nie do poznania poza sezonem letnim. Jest tam cicho i spokojnie. Miasto jest prawie puste a w fokarium, do którego w lato kolejki są ogromne, teraz odwiedza nieduża grupa przedszkolaków i my- praktykantki Uniwersytetu Gdańskiego. Możemy obejrzeć karmienie połączone z treningiem medycznym, jest tyle miejsc do wyboru, że ciężko zdecydować, gdzie będziemy mieć najlepszy widok. Podczas treningu nie możemy powstrzymać się od komentowania i zachwytów nad tym, ile komend potrafią foki, jak świetnie współpracują z opiekunami. Fokarium istnieje od 1999 r., jest częścią Stacji Morskiej im. Prof. Krzysztofa Skóry Instytutu Oceanografii UG - naukowo- edukacyjnej placówki akademickiej i ma na celu wspomaganie odtworzenia i ochrony fok szarych w rejonie południowego Bałtyku. Działalność na rzecz badań i ochrony fok rozpoczęła się dużo wcześniej, a inspiracją była próba wyleczenia pierwszej dostarczonej do helskiej placówki foki o imieniu Balbin - rehabilitacja samca powiodła się.

Podczas pobytu w Stacji Morskiej uczestniczyłyśmy w zajęciach dla przedszkolaków, które poznawały zwierzęta żyjące w polskim morzu i układały wielkie puzzle związane z tematem ochrony Morza Bałtyckiego. W Stacji Morskiej prowadzony jest specjalny projekt edukacyjny dla uczniów o nazwie „Błękitna Szkoła”, jednak wszyscy odwiedzający dzięki wystawom mają szansę na zapoznanie się z historią życia fok, poznają również problemy ochrony przyrody Bałtyku. Pracownicy prowadzą zajęcia, warsztaty, promują wiedzę adresowaną do wszystkich - począwszy od dzieci po polityków oraz seniorów. Dzięki uprzejmości kierownictwa  placówki i pracownikom zaistniała możliwość przeprowadzenia wywiadu, który wyjaśnia na czym polega praca z fokami i jak ważne jest zadbanie o ich zdrowie.
 

Katarzyna Bisha: Co trening medyczny daje fokom?

Wioleta Miętkiewicz: Trening medyczny służy nam do tego, aby pomagać im w sytuacjach, kiedy na przykład zachorują. Foka potrafi zjeść tabletki na polecenie, kiedy jest potrzeba może dostać zastrzyk, łatwiej jest pobrać krew, wyczyścić uczy, czy zakropić oczy. Wszystkie takie zabiegi medyczne możemy wykonywać przy nich dobrowolnie, w przeciwnym wypadku musielibyśmy robić to siłą, co nie jest przyjemne dla nas, a tym bardziej dla nich.

Joanna Ostrowska: To byłby dla nich niepotrzebny stres i mnóstwo zamieszania.
WM: Jest to zwierzętom kompletnie niepotrzebne, dlatego kiedy wykonujemy z nimi taki trening codziennie przy karmieniu to dodatkowo robimy też trening zabawowy. Ma to na celu głównie urozmaicić im życie tutaj. Kiedy muszą sobie zapracować na rybę dużo lepiej psychicznie znoszą niewolę. Pomiędzy karmieniami staramy się dbać o różnego rodzaju dodatkowe zabawy dla nich. Dostają na przykład butelki wypełnione rybą czy lody szprotkowe.

AJO: Utrudniamy im trochę wydobycie tej ryby.

KB: W jaki sposób foki, z którymi panie trenowały, znalazły się w fokarium? Zostały odratowane czy urodziły się tutaj?

WM: Urodził się tutaj Fok. Bubas był znaleziony w Juracie w 1986 roku jako szczenię. Trafił później na rehabilitację do ZOO w Oliwie, tam spędził kilka lat. Następnie był w półdzikim ośrodku w Szwecji, gdzie uczestniczył w projekcie odtworzenia populacji foki ostatecznie trafił do nas. Unda Marina trafiła do nas z ZOO w Szwecji a Ania i Ewa zostały odłowione w Estonii jak były szczeniakami do badań, a później także zostały przywiezione tutaj.

KB: Czy trzeba ukończyć konkretne studia lub specjalny kurs, aby pracować w taki sposób z fokami?

WM: Preferowany kierunek studiów to jakiś przyrodniczy, ale nie jest to konieczne, a całej reszty uczymy się tutaj na miejscu.

KB: Jakie ryby głównie jedzą?

WM: Głównie śledzie to jest taka podstawa, urozmaicamy im dietę szprotkami i makrelą.

KB: Czy foki szybko się przyzwyczajają do treningów?

WM: Każda foka ma inny charakter. Niektóre wolą ćwiczenia bardziej statyczne. Unda na przykład lubi sobie porobić ćwiczenia na lądzie. Bubas nie ma żadnego problemu z dotykaniem a inne wolą mieć mniej kontaktu z człowiekiem. To nie tak, że one się przyzwyczajają, są tego uczone od początku.

KB: Jak się zaczyna taki trening?

WM: Po kolei trzeba je oswajać z człowiekiem, jak to bywa z dzikimi zwierzętami. Zaczynamy tak, żeby najpierw wzięła rybę z ręki, później, kiedy pozwoli się dotknąć, też dostanie rybę. Aż do głaskania po całym ciele. Z każdym ćwiczeniem dostają jak najwięcej ryby, żeby kojarzyły to z czymś dobrym. Jeśli chodzi o foki, które trafiają do nas na rehabilitacje to staramy się jak najmniej mieć z nimi tego kontaktu, bo chcemy, żeby później wróciły na wolność.

KB: Czy nie jest Paniom zimno?

WM: Zdecydowanie wolimy lato.

AJO: Do tego, że okres rehabilitacji wypada jak nie jest ciepło trzeba się przyzwyczaić.

KB: Czy to praca cięższa psychicznie czy fizycznie?

W: Myślę, że zarówno psychicznie jak i fizycznie. Wiadomo - jak foka choruje jest przykro i wszystkim się to udziela, a kiedy trzeba je nakarmić albo przenosić - no to namęczymy się fizycznie.

AJO: W tym roku miałyśmy ponad 80 fok na rehabilitacji, każdą trzeba nakarmić 4 razy dziennie, zbadać, poświęcić jej czas. Nosimy je w koszach co nie jest łatwe, razem ze skrzynią ważą z 50 kilo.

WM: Czujemy więź z fokami, lubimy je, gdyby było inaczej to na pewno byśmy tego nie robiły, ale cieszymy się kiedy uda nam się wypuścić je na wolność.

KB: Bardzo dziękuję za rozmowę i poświęcony czas.

Moje rozmówczynie poinformowały również, że jest możliwość zgłoszenia się jako wolontariusz, żeby pomagać naszym włochatym przyjaciołom z Bałtyku. Formularz zgłoszeniowy i wszystkie potrzebne informacje można znaleźć na stronie Stacji Morskiej.  

To było wyjątkowe spotkanie nie tylko ze względu na okoliczności, ale również na głównych bohaterów i bohaterki tego wyjazdu- foki szare.

 
fot. Marcel Jakubowski

fot. Marcel Jakubowski

Dominika Kowal, filologia polska, spec. publicystyczno- dziennikarska

Latem trudno się tu dostać – nieważne, czy pociągiem, czy samochodem. Ludzie szturmują półwysep, a Hel jest traktowany jak wisienka na torcie – najdalej, a więc najlepiej. Jak wygląda nadmorski raj poza sezonem wakacyjnym?

W czasie, kiedy drzewa tracą liście, turyści tracą zainteresowanie miasteczkiem wieńczącym półwysep. Plaża staje się pusta, w restauracjach nie trzeba już czekać na miejsce, teraz to stolik czeka na gości.

Na pierwszy rzut oka poza sezonem wakacyjnym Hel jest trochę jak szkolne sale w wakacje – teoretycznie ktoś może w nich bywać, ale w praktyce nie zazna się tam gwaru, tłoku, przepełnienia. Z oczywistych przyczyn polskie morze cieszy się największą popularnością w sezonie wakacyjnym. Spadek liczby odwiedzających jest wprost proporcjonalny do zmniejszającej się temperatury. Czy więc miejsce, w którego charakterystykę wpisany jest tłum może stać się odskocznią, miejscem spokojnej kontemplacji? Zdecydowanie tak!

Dla mnie, mieszkanki Trójmiasta, niezmiennie doceniającej przestrzeń nadmorską, pobyt na plaży spotykającej się z morzem otwartym jest jeszcze bardziej oczyszczający – zdecydowanie intensywniej odczuwalna jest tu dzikość, nieokiełznanie żywiołu. Pustki, sprzyjające otrzeźwieniu z intensywnej codzienności mogą jednak sprawiać, że tętniące życiem miasteczko, podobnie jak przyroda, zapadnie w hibernację.

Eksplorowanie półwyspu zaczęłam od wizyty w fokarium Stacji Morskiej UG. Codziennie, o godzinie jedenastej odbywa się tu karmienie. Jak dowiedziałam się z rozmowy z trenerkami – mieszkańcy fokarium to osobniki , które zostały tu sprowadzone z różnych stron Bałtyku  aby uformować stado rozrodcze. Aby zapewnić im odpowiednią opieką, a także umożliwić wykonanie bardziej skomplikowanych zabiegów pielęgnacyjnych, czy medycznych mieszkanki fokarium poddawane są treningom medycznym, podczas których zwierzęta są stopniowo przyzwyczajane do interakcji z człowiekiem – od zjadania ryby z ręki, poprzez dotyk aż po przyjmowanie leków. Podopieczni, którzy trafiają na tymczasową rehabilitację nie są przyzwyczajani do obcowania z człowiekiem, tylko leczeni i wypuszczani na wolność. Na miejscu, oprócz trenerek, nad wychowankami czuwa lekarz weterynarii. Trening zabawowy, którego świadkami stają się obserwujący karmienia jest nie tylko efektownym pokazem, ale przede wszystkim środkiem dbałości o psychikę zwierząt, które dzięki aktywnemu zdobywaniu pożywienia lepiej znoszą niewolę.

W Stacji Morskiej realizowany jest także projekt Błękitna Szkoła –adresowany do przedszkolaków, uczniów, a nawet studentów. Inicjatywa nadzorowana jest przez Fundację Rozwoju Uniwersytetu Gdańskiego i Stację Morską im. Profesora Krzysztofa Skóry Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego. Pracownicy Błękitnej Szkoły stawiają na naukę przez praktykę. Dostępne są zarówno jednorazowe lekcje, jak i kursy letnie. Podczas wizyty w szkółce towarzyszę grupie przedszkolaków, która bierze udział w zajęciach prowadzonych przez panią Justynę Kąpę (pani Justyna prowadzi prelekcję także podczas karmienia fok). Dzieci zapytane przeze mnie o wrażenia są zachwycone formą zajęć. Skupienie się na empirii pozwala wzbudzić głębsze zainteresowania niż podczas tradycyjnej lekcji w szkole. Tematy poruszane w ramach zajęć w oscylują między innymi wokół fauny i flory Bałtyku, zanieczyszczeń wód mikroplastkiem i, co ciekawe, hałasem. Uczestnicy zajęć mają okazję do udziału w zajęciach laboratoryjnych – na przykład wykonania sekcji ryby – grze terenowej, czy pokazie preparatów.

Jak widać, w okresie jesienno-zimowym, życie tu toczy się rytmem, w którym można odnaleźć spokój i harmonię. Wsiadając do powrotnego autobusu byłam już pewna, że chłodniejsze oblicze Helu zdecydowanie bardziej ze mną rezonuje, a obraz pocztówkowego miasteczka, który zanika wraz z odejściem lata jest niepełny.

fot. Marcel Jakubowski

fot. Marcel Jakubowski

Kaja Kuskowska, filologia polska, spec. publicystyczno- dziennikarska

Stacja Morska UG – schronienie dla bezbronnych mieszkańców Morza Bałtyckiego

Opiekunki fok wspólnie stwierdziły, że największą radością w ich pracy jest moment wypuszczenia zdrowego zwierzęcia na wolność. Relacja z wizyty pięciu studentek filologii polskiej odwiedzających Stację Morską im. Profesora Krzysztofa Skóry Instytutu Oceanografii  w Helu.

W ostatni, niezwykle mroźny, listopadowy dzień, około 8:30 wyruszyłyśmy w podróż do Helu w celu spotkania z opiekunami dzikich, morskich zwierząt – fok szarych. Blisko  pustych, wyludnionych plaż leży Stacja Morska im. Profesora Krzysztofa Skóry Instytutu Oceanografii w Helu. Placówka prowadzi m.in. ośrodek rehabilitacji fok. Do tego miejsca trafiają jedynie schorowane oraz ranne osobniki, które potrzebują pomocy człowieka. Ośrodek to schronienie, w którym zwierzęta dzięki rehabilitacji zyskują szansę na godne i zdrowe życie w swym naturalnym środowisku. W prowadzonym w Stacji Morskiej fokarium, gdzie żyje rezydentalne stado fok szarych  niezwykle ważnym (o ile nie najważniejszym) elementem jest trening medyczny, który ma na celu ułatwienie opiekunom  wykonywania badań i zabiegów weterynaryjnych. Ćwiczenia oparte są o metodę pozytywnego wzmocnienia. Po wykonaniu odpowiedniej komendy zwierzę dostaje w nagrodę rybę (foki rezydentki najbardziej lubią makrelę oraz śledzie), dzięki czemu zapamiętuje i podtrzymuje wyuczone reakcje. Ta strategia opiera się przede wszystkim na budowaniu lepszego porozumienia między zwierzęciem a opiekunem, ponieważ dzięki niemu uczy się tolerować ludzi wokół siebie, co zmniejsza stres podczas wykonywania koniecznych dla jej życia badań, podania leku, zrobienia zastrzyku, czy zwykłego oczyszczenia uszu. Opiekunowie troszczą się również o ich komfort psychiczny podczas pobytu w niewoli, gdyż podczas treningu dbają o urozmaicenie ich życia poprzez różne zabawy m.in. z piłką. Trening medyczny można obejrzeć podczas karmienia, połączonego z prelekcją w godzinach: 11.00 i 14.00. Pierwsze, co zauważyłam podczas obserwacji ich karmienia, to przemoczone nogawki spodni każdej z pracownic oraz stale ochlapujące je wodą foki. Przy -2 °C od razu pomyślałam o poświęceniu i poczuciu odpowiedzialności wobec morskich zwierząt.

Co roku pracownicy Stacji Morskiej ratują od kilku do ponad 30 istot, przywracając je środowisku naturalnemu, co przyczynia się do wzmocnienia gatunku oraz sprzyja odtworzeniu się kolonii szarych fok u polskich wybrzeży. Opiekunki zwierzęcych pacjentów mgr inż. Wioleta Miętkiewicz oraz mgr Joanna Ostrowska powiedziały, że foka nie odczuwa przywiązania do człowieka, tak samo, jak pracownicy do zwierzęcia, gdyż każdej ze stron zależy na powrocie fok do Bałtyku. Joanna Ostrowska powiedziała, że proces rehabilitacji rozpoczyna się zazwyczaj wtedy, kiedy inni ludzie noszą jeszcze ciepłe  kurtki, podczas, gdy one muszą moczyć nogi w lodowatej wodzie, aby pomóc ich podopiecznym. Nawet teraz czuję podziw myśląc, ile kobiety poświęcają przy pracy z dzikimi stworzeniami na rzecz ich dobrego stanu, zarówno fizycznego, jak i psychicznego.

Opiekunki z czułością opowiadały o osobistych historiach niektórych fok, przebywających aktualnie w fokarium Stacji Morskiej. Fok, którego imię pochodzi od nazwy żagla, jest jedynym z obecnej grupy, który urodził się w Stacji Morskiej. Bubas został znaleziony jako maluch w Juracie w 1987, następnie trafił na rehabilitacje do Zoo w Oliwie, potem uczestniczył w projekcie w Szwecji, aby na samym końcu w 2005r , jako 18-letni samiec znaleźć się  w Helu. Jeśli chodzi o kobiece przedstawicielki, to Unda Marina, najstarsza i największa samica, trafiła do ośrodka ze Szwecji, a Ania i Ewa zostały odłowione w Estonii jako szczenięta. Nasze rozmówczynie przyznały, że każda foka ma swój charakter, inaczej ukazuje emocje, jest osobną jednostką z własnymi przeżyciami i odczuciami. Nie wszystkie lubią te same rodzaje ćwiczeń, niektóre preferują wykonywanie zadania na lądzie, a inne pływanie w wodzie. Wioleta Miętkiewicz zdradziła nam, że podopiecznym, który nie boi się bliższego kontaktu z człowiekiem jest Bubas. [IPVP2] 

Na miejscu dowiedziałyśmy się, że Stacja Morska UG prowadzi również działalność dydaktyczną. W sezonie letnim organizowany jest kurs ichtiologiczny skierowany do studentów. Limit osób, które mogły zdobyć wiedzę z zakresu anatomii, ekologii, a także środowiska życia podwodnych stworzeń w poprzednich latach wynosił 18 miejsc. Wydarzenie skierowane jest przede wszystkim do studentów kierunków przyrodniczych,  aczkolwiek mogą uczestniczyć w nim wszyscy pragnący poszerzyć swoją wiedzę. Uczestnicy kursu poznają zagadnienia dotyczące embriologii, anatomii, pochodzenia i ewolucji ryb, dlatego organizowany on jest w formie zajęć praktycznych. Chętnych kandydatów czeka sekcja ryby, bliższe poznanie gatunków i budowy zwierząt morskich oraz rejs oceanografem, dlatego udział w kursie jest równoznaczny z progresem naukowym. Każdy otrzymuje swój własny aparat fotograficzny w celu dokonania dokumentacji w terenie. Mgr Justyna Kąpa zdradziła nam, że w 2022 uczestniczy mieli okazję uczestniczyć w sekcji miecznika- ryby z charakterystyczną szczęką, która przekształcona jest w długi wyrostek w kształcie miecza.

Ośrodek realizuje również projekt edukacyjny Bałtyk bez barier – zwiększenie szans edukacyjnych dzieci i młodzieży poprzez wykorzystanie metod aktywizujących, który skierowany jest dla dzieci z niepełnosprawnościami.

W Stacji Morskiej im. Profesora Krzysztofa Skóry Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego od 22 lat działa również Błękitna Szkoła. My – studentki trzeciego roku- miałyśmy okazję obejrzeć zajęcia w Błękitnej Szkole z grupą dzieci w wieku przedszkolnym. Lekcje, którą oglądałyśmy dotyczyła biologii i ekologii bałtyckich ssaków morskich. Dzieci zaraz po obejrzeniu karmienia fok mogły obejrzeć prezentację przygotowaną przez pracowników, ułożyć puzzle przedstawiające pejzaż Bałtyku oraz wysłuchać przeróżnych ciekawostek na temat podwodnych mieszkańców morza. Najmłodsi (oraz my) mogli pogłaskać sztuczną, wypchaną fokę, przeznaczoną do działań edukacyjnych. Zajęcia w Błękitnej Szkole skierowane są też do uczniów szkół podstawowych oraz średnich. W zależności od możliwości czasowych uczestników, organizowane są kursy jednodniowe, dwudniowe, a dla zabieganych przeznaczona jest lekcja dwugodzinna. Krótsza wizyta wzbogacona jest o projekcje filmowe, możliwość uczestniczenia w pobycie w muzeum oraz obserwacje przy basenach z fokami. Kursy obejmujące więcej czasu bogate są w część teoretyczną oraz zajęcia praktyczne w terenie. Uczestnicy m.in mogą przeanalizować zebrany materiał biologiczny na zajęciach laboratoryjnych oraz dowiedzieć się wielu interesujących informacji.

Pracownicy Stacji badawczej uświadomili zarówno dzieci, jak i nasze studenckie grono, jak we własnym zakresie możemy przyczynić się do ochrony fok. Dowiedzieliśmy się, że naturalnym zachowaniem morskiego ssaka jest wychodzenie na ląd w celu odpoczynku, dlatego opiekunowie podpowiedzieli, czego nie należy robić, gdy na brzegu zauważy się owe zwierzę. Na pewno nie należy ich płoszyć, zakłócać im spokoju. Jedyne, co możemy zrobić, to powstrzymać się przed zbliżaniem się do nich. Nasza planeta to dom dla wielu żywych istot, dlatego foka jako w pełni autonomiczne, dzikie zwierzę, wymaga od człowieka respektowania jej potrzeby do spokoju. Natomiast w sytuacji w której dany osobnik wydaje nam się chory, należy poinformować Stację Morską (+48 601 88 99 40) bądź Błękitny Patrol WWF (+48 795 536 009).

Osobiście muszę przyznać, że jako osoba nie pochodząca z Pomorza, nigdy wcześniej nie zagłębiająca się w wir informacji o Morzu Bałtyckim, dowiedziałam się wielu wartościowych informacji, które czynią mnie bardziej świadomym mieszkańcem Gdańska.

Pozostaje nam wspólnie zastanowić się i odpowiedzieć na pytanie, jak my możemy uratować foki? Każdy z nas ma wpływ na to, jaki jest Bałtyk i jakie warunki do życia mają jego morscy mieszkańcy. Człowiek jest najgroźniejszym ze zwierząt, jedyną istotą, która ma wpływ na powolne unicestwianie przyrody oraz degradację Ziemi. Jako, że ludzie są istotami myślącymi, wspólnie możemy się zastanowić, jakie działania możemy podjąć w celu ochrony morza. Śmieci, które wyrzucamy na plaży są ogromnym zagrożeniem dla morskich zwierząt żyjących pod wodą, dlatego warto przestrzegać innych oraz pilnować samego siebie przed niszczeniem środowiska. Nie należy wylewać ścieków do rzek, ani jezior, gdyż zabijają one inne, żywe istoty. Jest wiele sposobów, aby we własnym zakresie nie przyczyniać się do cierpienia innych – jednym z najistotniejszych jest uświadamianie innych o zagrożeniach dla Morza Bałtyckiego. Pomagając w ochronie wód, wspierasz bałtyckie  foki.

fot. Marcel Jakubowski

fot. Marcel Jakubowski

Aleksandra Kuś,  dziennikarstwo i komunikacja społeczna

Foka, nie „foczka”

Dziwnie odwiedzać miejscowości nadmorskie po sezonie. Dotychczas tętniące życiem ulice są całkowicie puste, a jedynymi użytkownikami chodników i deptaków są bezpańskie zwierzęta. Wyludnione restauracje czy kawiarnie nie zachęcają, a budki z ulicznym jedzeniem już nie przyciągają wygłodniałych spojrzeń. Właśnie tak prezentuje się Hel ostatniego dnia listopada. Jednakże, moim celem nie jest zaduma nad pejzażem opustoszałego miasta, ponieważ powód wizyty mojej oraz koleżanek stażystek jest z goła inny. Odwiedzamy Stację Morską im. Prof. Krzysztofa Skóry Uniwersytetu Gdańskiego, w której mieści się m.in. fokarium.

Hel wita nas wiatrem i zimnem, które każą nam naciągnąć wszystkie szale, kołnierze i czapki mocniej. Mamy szczęście, gdyż pomimo drobnego poślizgu czasowego zdążyliśmy na karmienie zwierząt. Gdy docieramy na miejsce, okazuje się, że nie jesteśmy jedynymi wizytatorami. Poza naszą skromną delegacją fokarium odwiedziła również grupa przedszkolaków. W odróżnieniu od nas, dzieci przyszły tu głównie, żeby obejrzeć zwierzęta, z którymi dotychczas nie miały styczności.

Opiekunowie wchodzą, za nimi główna atrakcja – grupa fok, które czekają na swoją porcję pokarmu. Karmiąc zwierzęta  pracownicy zachęcają je do wykonywania  ćwiczeń tj. aportowania ringo czy podrzucanie piłki. Dzieci się cieszą, wiwatują, a mi mimowolnie przypomina się skecz Tomasza Jachimka o tym, jak ostatnia z karmionych fok czuje zażenowanie, gdy robi z siebie kretynkę dla jednej ryby. Coś w tym jest. Pewnie dlatego część fok ma nas głęboko w poważaniu i postanawia zanurkować. Nawet tam nie mają spokoju, głównie przez przeszklone dno, do którego mamy dostęp. Niemniej, dzieci są zachwycone. Pukają w szybkę wypatrując ssaków, a z ich buzi słychać przeciągłe „Łooo”.

Idziemy, razem z naszymi małymi współtowarzyszami wycieczki, ku Błękitnej Szkole, podziwiając fale uderzające o brzeg plaży. W sali, w której odbywa się prelekcja, pierwszym co rzuca się w oczy są foki. Oczywiście – nie prawdziwe, a wypchane eksponaty. Oprowadzająca nas pracownica Stacji Morskiej pokazuje dzieciom zwierzęta. Nas natomiast, upewniwszy się, że najmłodsi nie usłyszą, uświadamia, iż mamy do czynienia z prawdziwymi zwierzętami wypchanymi w celach naukowych. Uprzedzając nasze pytania związane z naturą etyczną tego zabiegu wyjaśnia, że zwierzęta te zostały już znalezione martwe i nie ucierpiały w celach naukowych. Tymczasem dzieci są zachwycone. Układają na podłodze specjalne puzzle, które tworzą obrazy bałtyckich ssaków morskich, dostają papierowe ryby i walczą o to, kto usiądzie na wypchanej foce. Zapytane o wrażenia odpowiadają z typowym, dziecięcym entuzjazmem „że bardzo fajnie, proszę pani” i „najbardziej podobają mi się foki”. W ich autentycznej radości jest coś ujmującego.

Gdy drogi nasze i przedszkolaków rozchodzą się, zostajemy zaprowadzone do miejsca, w którym dzikie foki są  przywożone  do leczenia. Rozglądamy się po boksach, podzielonych na część suchą i mokrą (w której zwierzęta dochodzą do zdrowia o własnych siłach). Wreszcie spotykamy się wspólnie, by zadać paniom zajmującym się na co dzień leczeniem zwierząt kilka pytań.

Okazuje się, że foki zasadniczo nas nie lubią. Nie są, jak kreuje je popkultura, przylepnymi miśkami, radośnie garnącymi się do ludzi. Oprócz nielicznych przypadków, które okazują ludziom cień sympatii, nie przepadają za nami. Wolą trzymać się na uboczu, a najbardziej wolałyby być zostawione w spokoju. Co więcej, pracownicy  Stacji Morskiej dbają, żeby ssaki, przebywające chwilowo na leczeniu, się do nich nie przywiązywały. Może brzmi to okrutnie, ale lepiej żeby nie wykształcały w sobie uczuć wobec ludzi, ponieważ później będą miały problem w odnalezieniu się na wolności. Nie wszystkie foki będą wypuszczone, ale te, którym pisana jest wolność nie powinny przyzwyczajać się zanadto do człowieka. W przeciwnym razie staną się niesamodzielne.

Osobiście byłam ciekawa, czy w drugą stronę to również działa? Czy opiekunowie zajmujący się fokami miesiącami nie przywiązują się do zwierząt na tyle, by odczuwać smutek rozstając się z podopiecznym? Zwłaszcza, że praca z fokami wymaga sporo wysiłku. Okres rehabilitacyjny przypada głównie w chłodne pory roku, przy czym zwierzęta trzeba odpowiednio zabezpieczyć. Samo przenoszenie jest wyczerpujące fizycznie, gdyż z miesiąca na miesiąc foki przybierają na wadze.

- Lubimy je, wiadomo, ale cieszymy się jak możemy je wypuścić. Gdybyśmy ich nie lubiły to byśmy tego nie robiły – wyjaśniają opiekunki.

„Ciocie” – jak określają siebie pracujące w  Stacji Wioleta Miętkiewicz i Joanna Ostrowska, wiedzą że lepiej zwierzętom będzie na wolności. Pomimo zmęczenia i zmarznięcia widać, że praca je satysfakcjonuje.

Wracamy do nieco cieplejszego Gdańska z wieloma przemyśleniami. W helskim fokarium foki mają zapewnione godziwe warunki, podczas pobytu mogłyśmy poczuć, że osoby tam pracujące robią to z prawdziwym zaangażowaniem. Żeby odwiedzający mogli podziwiać zwierzęta, opiekunowie wykonują codziennie ogrom pracy, która dla naszych oczu jest zazwyczaj niewidoczna. Opieka nad podopiecznymi wymaga sporo zaangażowania i serca, ponieważ zwierzęta przebywające w tym miejscu są zdane całkowicie na łaskę człowieka. Trafiają tu osobniki z całego  wybrzeża, które poddawane są kompleksowej opiece.

Mogłabym się rozwodzić nad etycznym wymiarem tego, co przyszło mi zobaczyć, ale trzeba tu jasno powiedzieć, że środki te wspierają  leczenie fok i prowadzenie badań. Warto jednak nadmienić, że miejsce to ma również wymiar edukacyjny, realizujący poprzez plansze, plakaty oraz prelekcje dla odwiedzających w każdym wieku. W ten sposób dowiadujemy się, że foka to nie urocza maskotka, a wymagający i potrzebujący mieszkaniec Bałtyku.

fot. Marcel Jakubowski

fot. Marcel Jakubowski

Martyna Rogalewska, filologia polska, spec. publicystyczno- dziennikarska

Na ratunek fokom – reportaż ze Stacji Morskiej  w Helu

Hel to popularny ośrodek turystycznych w Polsce. Rocznie odwiedza go kilkaset tysięcy wczasowiczów. Aby każdy przybysz mógł pochwalić się swoją obecnością w nadmorskiej miejscowości, wzdłuż  plaży ulokowano wiele sklepów z pamiątkami. Można znaleźć tam breloczki, szkatułki z muszelek, pocztówki z marynarzem, a przede wszystkim pluszowe foki – symbol Morza Bałtyckiego.

Dlaczego akurat to Hel kojarzony jest z tymi morskimi ssakami?

W Helu znajduje się Stacja Morska im. Profesora Krzysztofa Skóry Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego, w skład której wchodzi licznie odwiedzane przez turystów fokarium.
Historia  placówki sięga roku 1977. Dzięki profesorowi Krzysztofowi Skórze w ciągu piętnastu lat zrujnowany budynek wędzarni zamienił się w nowoczesny ośrodek badań nad życiem bałtyckich ssaków i ryb. Profesor całe swoje życie poświęcił tej placówce, dlatego w podziękowaniu za działanie na rzecz środowiska i morskich zwierząt, nosi ona jego imię.
Współcześnie Stacja spełnia wiele zadań. Organizuje lekcje i pokazy edukacyjne dotyczące ochrony Morza Bałtyckiego, prowadzi badania środowiska morskiego, a co najważniejsze zabezpiecza gatunki przed wyginięciem, skupiając się głównie na fokach szarych.

FOKARIUM
W drugiej połowie XX wieku przyszłość  fok szarych w Bałtyku była zagrożona. W wyniku licznych polowań oraz zanieczyszczenia środowiska ich liczba spadła ze 100 tysięcy do jedynie  2-3 tysięcy osobników. Pomoc ludzka przy podtrzymaniu gatunku była niezbędna. Wszystkie gatunki fok objęto wówczas  ochroną.   

Pomysł utworzenia fokarium zrodził się podczas udanej próby wyleczenia foki o imieniu Balbin znalezionej w 1992 roku na plaży w Juracie. Dzięki temu wydarzeniu w 1999 roku nastąpiło oficjalne otwarcie tej placówki i od tej pory przychówek stada rezydentalnego bierze udział  w odtwarzaniu gatunku w południowym Bałtyku.

Jak już wcześniej wspomniałam, helskie fokarium to wizytówka miasta. Rocznie odwiedza go około pół miliona ludności w każdym wieku – od przedszkolaka po emeryta. Miejsce głównie kojarzone jest ze specjalnymi treningami fok, gdzie prezentowana jest ich sprawność ruchowa. Obecnie można zobaczyć tu 2 samce i 3 samice – Bubasa,  Foka, Undę, Anię oraz Ewę.  

OŚRODEK REHABILITACJI FOK

W Stacji Morskiej znajduje się jedyny w Polsce ośrodek rehabilitacji fok. Trafiają tu najczęściej osłabione i chore, znalezione na brzegu focze szczenięta, które nie potrafią poradzić sobie w swoim naturalnym środowisku  bez matki. Otrzymują one profesjonalną pomoc i dzięki specjalnym zabiegom i obfitemu karmieniu odzyskują dawną formę. Po zakończeniu leczenia foki przygotowywane są do wypłynięcia na wolność, by powrócić do swojego naturalnego środowiska.     
Problematyczne jest jednak to, że z roku na rok przybywa tu coraz więcej pacjentów, co wiąże się z większym zapotrzebowaniem na ludzi oraz wyposażenie. Dlatego na stronie internetowej Stacji można znaleźć link do zrzutki. Możliwa jest też pomoc w innej formie – Stacja poszukuje również wolontariuszy.  

– Aby pracować z fokami, najlepiej skończyć kierunek przyrodniczy, ale jeżeli ktoś o innych zainteresowaniach chciałby pomóc, to nie ma problemu. Wszystkiego nauczymy – mówią pracownice Stacji Morskiej  –  Joanna Ostrowska i   Wioleta Miętkiewicz.           
Każda pomoc jest na wagę złota. Dzięki temu foki będą mogły bezpiecznie wrócić do morza, czyli tam, gdzie czują się najlepiej.

fot. Marcel Jakubowski

fot. Marcel Jakubowski

BŁĘKITNA SZKOŁA

Jednym z głównych celów Stacji jest uświadamianie społeczeństwa w zakresie morskiego świata oraz ochrony środowiska, dlatego w 2000 roku utworzono projekt edukacyjny o nazwie „Błękitna Szkoła – Warsztaty Bałtyckie”. Zajęcia przeprowadzane są w Stacji Morskiej, a udział w nich mogą wziąć przedszkolaki oraz uczniowie wszystkich szkół. Wiedza zostaje przekazana w bardzo atrakcyjny sposób, dopasowany do wieku i umiejętności uczestników – od układania puzzli,  paneli dyskusyjnych, oglądania filmów, obserwacji w plenerze po sekcję ryb.

Taką grupę przedszkolaków spotkałam w fokarium podczas przygotowywania materiału. Zapytane o wrażenia odpowiadały: – Mnie się wszystko podobało! Najlepszy był pokaz fok. A mi podobała się ta wielka ryba na suficie!

Warto chociaż raz odwiedzić fokarium Stacji Morskiej  w Helu, by foka nie kojarzyła się jedynie z pluszakiem ze sklepu z pamiątkami, a z żywym stworzeniem, którego życie zależy w dużym stopniu od człowieka. To prawda, że ludzie są w stanie pomóc tym często bezbronnym zwierzętom, czego przykładem jest właśnie Stacja, ale zdarzają się sytuacje, kiedy mogą oni doprowadzić do ciężkich urazów, a nawet śmierci zwierzęcia. Edukacja w tej kwestii jest więc niezbędna i nie powinna kończyć się ona jedynie na oglądaniu treningu w fokarium w celach rozrywkowych.

oprac. Magdalena Nieczuja - Goniszewska/Rzecznik Prasowy UG; fot. Marcel Jakubowski/Zespół Prasowy UG