Kontrolowany pożar w Dorest, Wielka Brytania. Na zdjęciu prof. Claire Belcher
Prof. Claire Belcher z Uniwersytetu w Exeter w ramach pracy badawczej podpala lasy, pola i inne tereny dzikie. Są to kontrolowane pożary, dzięki którym naukowczyni i jej zespół dowiadują się więcej o zachowaniu ognia i jego wpływie na środowisko. 24 stycznia brytyjska badaczka przyjechała w ramach drugiej edycji programu "Profesorowie Wizytujący" do Instytutu Geografii Uniwersytetu Gdańskiego.
Marcel Jakubowski: - Jaki jest cel Pani dwutygodniowej wizyty na Uniwersytecie Gdańskim?
Prof. Claire Belcher: - Wspólnie z dr Alicją Bonk i prof. dr. hab. Wojciechem Tylmannem staramy się opisać pożary z przeszłości na podstawie skamielin. Poprowadzę także wykład i warsztaty dla studentów. Podczas zajęć praktycznych skorzystamy z bezpłatnego oprogramowania BehavePlus, które stworzyło Missoula Fire Lab w Stanach Zjednoczonych. Program symuluje i przewiduje zachowania ognia w danym środowisku. Zazwyczaj używa się go do opisu współczesnych pożarów, ale my wykorzystamy w nim dane opisujące zachowanie ognia sprzed 10 000 lat.
- Dlaczego warto badać pożary, które miały miejsce tysiące, a nawet miliony lat temu?
- Możemy się z nich wiele nauczyć. Przykładowo w Jurze ok. 200 mln lat temu Ziemia przeszła globalne ocieplenie. Średnia temperatura na naszej planecie wzrosła o 4 stopnie Celsjusza. Ten proces trwał dłużej niż obecnie, ale nadal możemy badać reakcję tamtejszego ekosystemu oraz zmiany w zachowaniu ognia. Te informacje pomogą nam w zrozumieniu, jak natura zareaguje na obecny wzrost średniej temperatury. Badamy także te adaptacje roślin, które pomagają im przetrwać pożary. Wiele z tych cech wyewoluowało setki milionów lat temu w okresie kredowym, w którym ogień był czymś powszechnym. Próbujemy ustalić, w jakich środowiskach i przy jakiej częstotliwości występowania pożarów adaptacje tych roślin zaczęły się formować. Dzięki tym badaniom możemy ocenić, jak dobrze nasz świat jest przystosowany do wzmożonego występowania ognia.
Eksperymentalny pożar w New Jersey, USA. fot. Claire Belcher
- Od XIX w. średnia temperatura na świecie wzrosła o ponad jeden stopnia Celsjusza. Czy to jedyny czynnik, który wpływa na coraz częstsze i większe pożary terenów dzikich?
- Na to zjawisko wpływają zmiany klimatyczne i działalność człowieka. Większość ludzi zapewne kojarzy ogromne pożary lasów, które miały miejsce w Stanach Zjednoczonych, szczególnie na Zachodnim Wybrzeżu. To wynik bardzo długich okresów suszy oraz sposobu, w jaki Stany Zjednoczone zarządzały swoimi lasami przez ostatnie sto lat. Specjalne służby ugaszały wszelkie płomienie jeszcze tego samego dnia lub do poranka dnia następnego, przez co lasy rosły i rosły. Zazwyczaj ogień wypala tylko małe skrawki obszarów leśnych, ale kalifornijska flora stała się zbyt gęsta. Pożar miał tyle paliwa, że osiągnął monstrualne rozmiary. Podobne zjawisko możemy zaobserwować na Południu Europy, choć jego przyczyna jest inna. Hiszpanie i Portugalczycy uprawiali dużo ziem na wzgórzach, jednak porzucili te rejony na rzecz życia w mieście. Kozy, owce i krowy przestały żywić się tamtejszą roślinnością, przez co stała się gęsta i podatna na pożary. Zatem jeśli w danym regionie występuje więcej łatwopalnego materiału i susz spowodowanych zmianami klimatycznymi, możemy tam zaobserwować tzw. megapożar.
- Czy to zjawisko jest unikalne dla Hiszpanii, Kalifornii i Australii?
- Nie, nawet w Polsce w 2020 r. liczba pożarów terenów dzikich wzrosła dziesięciokrotnie w porównaniu do ubiegłej dekady.
- Ilość dwutlenku węgla, która powstała w wyniku australijskich pożarów lasów w 2021 roku, przewyższała roczną emisję tego związku chemicznego do atmosfery przez całe Niemcy. Czy jesteśmy zamknięci w pętli, gdzie pożary spowodowane w dużej części przez zmiany klimatyczne emitują dwutlenek węgla, więc globalne ocieplenie przyspiesza, przez co mamy więcej pożarów?
- Przeważnie takie zjawisko nie ma miejsca, ponieważ pożary terenów dzikich zazwyczaj mają neutralny wpływ na środowisko. Wypuszczają dużo dwutlenku węgla do atmosfery, ale rośliny, które odrastają po wygaszeniu się ognia, pochłaniają tyle samo lub więcej tego związku chemicznego.
Pokłosie pożaru torfowiska w Saddleworth Moor, Wielka Brytania. fot. Claire Belcher
- Kiedy te pożary mogą być szkodliwe dla środowiska?
- W Indonezji występowały ogromne pożary torfowisk. Torf kumuluje w sobie dwutlenek węgla przez tysiące lat, więc zneutralizowanie tego wpływu zajmie dłużej niż w przypadku lasów.
- Według Stephena J. Pyne’a ludzie rozwinęli się podczas Pyrocenu, epoki ognia. Nasza relacja z tym żywiołem wpierw była symbiotyczna, ale obecnie postrzegamy wady naszych nowych wynalazków np. silnika spalinowego. Czy wraz z rozwojem odnawialnych technologii, przestaniemy polegać na ogniu i opuścimy Pyrocen?
- Pyrocen ma dwie definicje. Po pierwsze to epoka, w której człowiek korzysta z ognia. Na początku tego okresu nie naruszaliśmy ziemskiego ekosystemu, ale teraz stworzyliśmy reżimy pożarowe - rejony, które płoną w sposób nienaturalny. Pyrocen oznacza także utratę kontaktu ludzi z ogniem. Jeśli wyjrzymy przez okno, zobaczymy samochody, które działają dzięki ogniowi. Wiemy, że w środku silnika znajduje się płomień, ale go nie widzimy. Stephen Pyne zasugerował, że ludzkość cierpi na pirofobię. Boją się ognia, ponieważ nigdy go nie widzą, a kiedy zobaczą pożar np. lasu, myślą „O nie to okropne”. O ile wprowadzenie samochodów elektrycznych zmniejszy ilość dwutlenku węgla w atmosferze, Pyrocen opisuje problem ludzkości ze zrozumieniem roli ognia w naturze.
Jeden z eksperymentalnych pożarów. Na zdjęciu prof. Claire Belcher.
- Czy jako badacz środowiska patrzy Pani w przyszłość z nadzieją?
- Niedawno wzięłam udział w ważnym spotkaniu brytyjskiego parlamentu nt. pożarów w Wielkiej Brytanii. Omówiliśmy problem regulacji użycia ognia i zarządzania naszym ekosystemem. To obszerny i trudny temat. Z jednej strony to kluczowe, aby narody zjednoczyły się w poszukiwaniu rozwiązań, natomiast jeśli chodzi o zdrowie naszej planety, tak długo, jak ogień jest jej częścią, ekosystemy przetrwają. Obecnie musimy zrozumieć jak żyć z ogniem. To jest prawdziwe wyzwanie.