Prof. Jerzy Zajadło. Fot. Sylwester Ciszek
Rozmowa z prof. dr hab. Jerzym Zajadło z Katedry Teorii i Filozofii Państwa i Prawa Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego
Kiedy umawialiśmy się na rozmowę o praworządności, chciałam uniknąć odniesień do bieżącej polityki, ale czy to w ogóle jest możliwe?
Nie da się od niej oderwać. Aktualność tego tematu wynika z faktu, że bieżąca polityka dokonała pewnych niebezpiecznych przewartościowań, które nie mieszczą się nam w głowie.
Nam, to znaczy prawnikom?
Każda dziedzina wiedzy ma swoje paradygmaty. Obecnie podważane jest, ukształtowane przez wieki, jądro naszego myślenia o prawie, o jego tworzeniu, granicach obowiązywania, regułach wykładni. Można to porównać z zabraniem chemikom tablicy Mendelejewa. Nie jestem więźniem paradygmatów. Jeśli badania naukowe udowodnią, że można osiągnąć lepsze rezultaty, czytając ustawę od tyłu, to się z tym pogodzę. Mówię oczywiście pół żartem, pół serio, ale sprawa jest poważna. Nasz rząd mówi na przykład, że nie istnieje definicja praworządności, dlatego nie wiadomo dokładnie, czym ona jest. Ale definicji demokracji także nie ma, a wiemy, czym jest. Na pewno nie są to rządy większości, w której mniejszość nie ma nic do powiedzenia. Grecki pierwowzór demokracji wcale nie był większościowy. Była to typowa demokracja deliberatywna.
Możemy zmierzyć wartość demokracji w Polsce?
Można zmierzyć poziom demokracji za pomocą pięciu podstawowych kryteriów: wolnych wyborów, zakresu swobód obywatelskich, kontroli społeczeństwa nad rządem, wpływu na podstawowe dyspozycje polityczne i kultury politycznej. Każdego roku prezentowane są wyniki Democracy Index – rankingu, opracowanego na podstawie tych kryteriów, publikowanego przez „Inteligence Unit”, przybudówkę tygodnika „The Economist”. Polska od pięciu lat sukcesywnie w nim spada. W skali od jeden do dziesięciu zaczynaliśmy od poziomu prawie ósmego, a więc blisko dobrze funkcjonującej demokracji. Obecnie jesteśmy bliżej poziomu szóstego, czyli tzw. demokracji kulejącej i prawie na granicy, za którą są państwa hybrydowe. Taki wynik to bardzo smutna informacja dla nas jako obywateli.
Czy poziom demokracji można podnieść przez przestrzeganie praworządności?
Praworządność jest nierozerwalnie złączona z demokracją. Zasadza się na trzech elementach: supremacji prawa wobec polityki, równości obywateli wobec prawa i pewności obowiązywania prawa. Supremacja prawa nad polityką oznacza, że politykom nie wszystko wolno. Profesor Ewa Łętowska często odwołuje się do porównania z Odysei. Odys przywiązuje się sznurami do masztu, aby nie uwiódł go syreni śpiew. Dla polityków takie więzy stanowi prawo. Możemy oczywiście je zmieniać z pomocą zwykłej większości parlamentarnej. Zmiany te są jednak ograniczone zapisami Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej. Konstytucję również możemy zmienić, ale nie jest to łatwe, bo wymaga kwalifikowanej większości i specjalnej procedury. W praworządnym państwie obywatele mają także poczucie równości wobec prawa. Okazuje się jednak, że na przykład w czasie pandemii władzy i politykom wolno więcej niż zwykłemu obywatelowi. Do tego dochodzi instrumentalizacja prokuratury. I wreszcie trzeci element, pewność prawa, oznacza, że jest ono nieuchronne i obowiązuje w określonym czasie. Wszystkie te reguły są obecnie podważane.
Polacy już od dawna nie wierzą że są równi wobec prawa, ani w to, że wymierzanie sprawiedliwości jest nieuniknione.
Jednym z największych błędów każdej kolejnej władzy po 1989 roku było to, że bardzo niewiele zrobiono, aby poszczególne grupy społeczne nie miały poczucia wykluczenia. Podobnie jak bardzo niewiele zrobiono w kierunku kształtowania społeczeństwa obywatelskiego.
Nie uciekliśmy od polityki, a pretekstem do naszej rozmowy o praworządności była nominacja Stowarzyszenia Sędziów Polskich IUSTITIA do Pokojowej Nagrody Nobla w 2021 roku. Czy ta nominacja ma symboliczny wymiar?
Sędziowie z IUSTITII walczą o fundamentalny w demokracji podział władzy na ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. W Polsce obecnie ten podział jest zagrożony. Władza wykonawcza stanowi jedno z władzą ustawodawczą. Jeśli pozwolimy jeszcze na odebranie niezawisłości sędziom, nie będzie już kontroli nad politykami.
W tym samym czasie otrzymał pan nagrodę w tegorocznym Konkursie im. Profesora Tadeusza Kotarbińskiego na najlepszą książkę humanistyczną za publikację Minima Iuridica. Refleksje o pewnych (nie)oczywistościach prawniczych. To książka, która traktuje o imponderabiliach, a tym samym także o praworządności. Czy praworządność zyskała dziś szczególne znaczenie?
Praworządność ma znaczenie fundamentalne. Wrócę do moich ukochanych Greków. Historia Grecji dowodzi, że pomiędzy państwem prawa a demokracją istnieje immanentny związek. Największy rozkwit demokracji ateńskiej nastąpił w piątym wieku naszej ery, ale jednocześnie Grecy nie mieli w tym czasie żadnego systemu prawnego. Prawo było niezwykle chybotliwe, zmienne, a nawet sprzeczne, nigdzie niezapisane. Taka niczym nieograniczona demokracja, której brakowało więzów prawa, okazała się bardzo krucha i podatna na populizm. Grecy, przekonywani przez kolejnych demagogów, co jakiś czas wracali do tyranii. Dopiero kiedy zaczęli poważnie traktować prawo – zaczęli je spisywać, publikować, stworzyli coś na wzór naszej obecnej rady legislacyjnej, która czuwała nad spójnością prawa – można było zbudować poczucie stabilności. Obecnie rządy populistów, ich wpływ na obywateli na całym świecie, stanowią największe zagrożenie dla demokracji. Jej gwarantem jest praworządność, a zatem państwo prawa.
Rektor Uniwersytetu Śląskiego, profesor Tadeusz Sławek, napisał w swojej recenzji, że Minima Iuridica to książka dla nas, dla obywateli, którzy jak u Kafki „stoją przed drzwiami prawa”.
To prawda, ale odbiorcami tej książki jest również środowisko prawnicze. Jednych, którzy podzielają mój punkt widzenia, nie muszę przekonywać. Ale jest też druga grupa, do której bardzo chciałbym trafić, ale wiem, że jej nie przekonam, ponieważ dostrzegam tam pewien element hipokryzji. Sentencje, które wyznaczają szkielet naszego myślenia o prawie, są przecież tym ludziom dobrze znane.
Znane są wszystkim, jak na przykład Dura lex sed lex…
To slogan, którym częściej posługują się politycy niż prawnicy. Na drugim biegunie jest Lex iniusta non est lex – „Niesprawiedliwe prawo nie jest prawem”. Jako prawnicy miotamy się pomiędzy tymi dwoma biegunami. Jeśli zbliżamy się za bardzo do Dura lex…, jesteśmy posądzani o formalizm, bezduszność, trzymanie się wyłącznie litery prawa, a nie jej ducha. Jeśli jesteśmy bliżej Lex iniusta…, zarzuca się nam sędziowski aktywizm czy arbitralność ocen.
Nie mogę zapytać pana o wszystkie sentencje, odniosę się zatem do tej, której w książce nie ma, a która wydaje się najbardziej znana: „Sprawiedliwość jest ślepa”.
Nie ma takiej sentencji. Ślepą sprawiedliwość wzięliśmy z pewnej symboliki. Temida trzyma wagę, która ma obiektywnie wyważyć argumenty, a oczy ma zasłonięte opaską, co ma oznaczać bezstronność i sprawiedliwość wyroku. Rzymianie, podobnie jak Grecy, nie znali tej symboliki. Ślepa sprawiedliwość może być bowiem myląca. Wynika to z filozofii rozumienia prawa. Summum ius summa iniuria – powiada Cycero. Ustanowione prawo, zastosowane w jakimś konkretnym przypadku, może się okazać najwyższym bezprawiem.
Czy wciąż powinniśmy w prawie szukać „dobra i słuszności”?
Prawo jest sztuką dobra i słuszności. W czasie wystąpienia przed członkami jury, którzy oceniali książki w tegorocznym Konkursie im. Profesora Tadeusza Kotarbińskiego, powiedziałem, że Minima Iuridica wyrosły z moich niepokojów jako prawnika i obywatela. Skoro ta książka dostała nagrodę, to znaczy, że te niepokoje są podzielane przez członków kapituły. A skoro ludzie takiej klasy podzielają moje niepokoje, mogę być optymistą. Humanistyka zwycięży, potrzebujemy tylko więcej czasu.
Dziękuję za rozmowę.
_____
Profesor Jerzy Zajadło otrzymał Nagrodę im. Profesora Tadeusza Kotarbińskiego za rok 2020 za książkę Minima Iuridica. Refleksje o pewnych (nie)oczywistościach prawniczych, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Gdańskiego i Wydawnictwo Arche. Jest to wyróżnienie rangi ogólnopolskiej, a nagroda jest przyznawana za wybitną pracę naukową z zakresu nauk humanistycznych. Minima Iuridica nawiązują do dzieła Theodora Adorno Minima moralia. Refleksje z poharatanego życia. Autor przypomina trzynaście słynnych łacińskich sentencji prawniczych, stanowiących swojego rodzaju paradygmat wiedzy prawniczej. Jak pisze we wstępie: „tak jak podeptanie minimów moralnych (minima moralia) może skutkować poharatanym życiem, tak też pogwałcenie prawniczych oczywistości (minima iuridica) prędzej czy później może skończyć się poharatanym prawem”.