Międzynarodowy Dzień Solidarności Ludzi Pracy, nazywany Świętem Pracy, jest obchodzony w Polsce już od 131 lat jako symboliczne uczczenie robotniczych protestów w Chicago. Jaki charakter dziś ma to święto? Jak je rozumieć? Co zmieniło się na przestrzeni lat w prawie pracy? M.in. o tym rozmawiamy z dr hab. Moniką Tomaszewską, prof. UG z Katedry Prawa Pracy Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego.
Elżbieta Michalak-Witkowska: - Robotnicze protesty w Chicago z 1886 r., krwawo stłumione przez policję, miały na celu wprowadzenie kilku konkretnych zmian w prawie pracy. Domagano się m.in. polepszenia jej warunków oraz regulacji czasu pracy. Dziś 8-godzinny dzień pracy zdaje się być standardem (choć są państwa, w których tygodniowy czas pracy jest jeszcze krótszy), a Kodeks pracy reguluje prawa i obowiązki zarówno pracowników, jak i pracodawców. Na przestrzeni lat wiele się zmieniło. Także w formie - dziś nie ma już hucznych obchodów pierwszomajowych. Jednak Święto Pracy pozostało dniem wolnym.
Dr hab. Monika Tomaszewska, prof. UG: - 1. maja upamiętnia wydarzenia, jakie miały miejsce w latach dziewięćdziesiątych XIX wieku w Stanach Zjednoczonych. Zarzewiem strajku robotników w Chicago stały się fatalne warunki pracy, zatrudnienie na umowach za 1,5 dolara dziennie i czas pracy sięgający do 12 godzin dziennie. W tamtym okresie nikt nie słyszał o takich instytucjach, jak okres wypowiedzenia – pracę rozwiązywało się z dnia na dzień. Nie było również żadnego ustawodawstwa przeciwdziałającego zatrudnianiu dzieci. Hasłem robotników było "Eight Hours for Work, Eight Hours for Rest, Eight Hours for What We Will!", czyli osiem godzin w pracy, osiem na odpoczynek, osiem na to, na co ma się ochotę. To ostatnie oznaczało żądanie jednego dnia w tygodniu przeznaczonego na odpoczynek.
W II Rzeczpospolitej 1. maja nie był świętem państwowym, natomiast obchody tego dnia, jako dnia ludzi pracy, były organizowane przez Polską Partię Socjalistyczną. W Polsce 1. maja został ustanowiony świętem państwowym w 1950 roku za sprawą podpisanej przez Bieruta 26 kwietnia 1950 roku ustawy. Zawierała ona preambułę propagującą socjalistyczny ustrój państwa i kształtowanie w tym duchu świadomości moralno-politycznej społeczeństwa. Co ciekawe, z wątpliwej preambuły zrezygnowano dopiero w 2007 roku, zmieniając ustawę, przy jednoczesnym zachowaniu państwowego charakter tego święta.
- Gdyby miała Pani powiedzieć coś o kierunku zmian w prawie pracy i o warunkach zatrudnienia - czy w ostatnim czasie w naszym kraju wiele się zmieniło? Czy można powiedzieć, że Polacy otrzymują godziwe wynagrodzenie za pracę?
Jeśli chodzi o warunki płacowe wydaje mi się, że poziom ten bardzo się poprawił, chociażby dlatego, że mamy - niespotykaną porównując poprzednie lata - skokową podwyżkę minimalnego wynagrodzenia (w ciągu ostatnich 5 lat). W tej materii zbliżyliśmy się prawie do oczekiwanego przez europejskie standardy, między innymi Europejską Kartę Społeczną, standardu osiągnięcia 50 proc. średniego wynagrodzenia. Ponadto ustawa o minimalnym wynagrodzeniu objęła gwarancją stawki minimalnego wynagrodzenia osób zatrudnionych w formach pozapracowniczych, a w związku z tym na podstawie umowy zlecenia czy na podstawie umowy o świadczenie usług. Niestety nie wszystkie podstawy świadczenia pracy korzystają z tej ochrony.
Należy podkreślić, że pod względem siły nabywczej mieścimy się w średniej Europejskiej, na co wskazują dane Eurostatu za 2021. Liczona parytetem siły nabywczej (PPP) pensja minimalna w Polsce wynosi obecnie dokładnie 1084 euro – czyli 57 proc. mediany zarobków, jak podaje Eurostat.
- Jak ma się do tego sytuacja gospodarczo-ekonomiczna, rosnąca inflacja, a z nią m.in. raty kredytów?
Niestety powyższe czynniki, zwłaszcza sytuacja gospodarczo-ekonomiczna, przerwanie łańcucha dostaw, poszukiwanie w obliczu wojny alternatywnych źródeł energii, zagrożenie dostaw podstawowych surowców do produkcji żywności (nawozy/pszenica) mogą bardzo negatywnie wpłynąć na standard i jakość życia. Na ten moment trudno jest oszacować ich skutki. Już teraz bardzo wysoka inflacja powoduje, że realna siła nabywcza naszego wynagrodzenia gwałtownie spada. Wygląda na to, że w porównaniu z rokiem ubiegłym, przy założeniu, że płace nie wzrosły, pracujemy ok. dwóch miesięcy pro bobo.
- Niby pracujemy tyle samo, zarabiamy tyle samo, ale stać nas na coraz mniej. A przecież wg statystyk Polska to siódmy najbardziej zapracowany kraj w Unii Europejskiej. Z czego to wynika?
Średnio ok. 250 godzin rocznie więcej niż Hiszpanie - wynika z danych OECD za 2020 rok. Pod względem liczby przepracowanych godzin w roku wyprzedzają nas jedynie mieszkańcy Rumunii, Malty i Chorwacji.
Średnia liczba godzin, jaką pracownik w Polsce przepracuje w ciągu roku, wynosi 1766, podczas gdy średnia UE to 1513 godziny. Najmniej pracują Niemcy (1332 godziny), Duńczycy (1336), Holendrzy (1399) oraz Austriacy (1400) - wynika z danych OECD.
Należy jednak zaznaczyć, że choć jesteśmy najbardziej zapracowanymi osobami w całej Europie, to wyróżnia nas bardzo krótki okres aktywności zawodowej na tle innych państw europejskich. Statystyczny Polak przepracowuje w ciągu życia średnio 33,6 lat. To dwa lata krócej niż wynosi unijna średnia (35,7 lat). Najbardziej aktywnymi zawodowo są Szwajcarzy, Szwedzi, Holendrzy, Duńczycy, gdzie staż pracy wynosi przeciętnie 40 lat.
- Prowadzi Pani badania nt. rynku pracy i tzw. biednych pracujących. Co kryje się pod tym pojęciem? Jaka jest obecnie tendencja – czy liczba biednych pracujących rośnie, czy maleje?
Wg definicji przyjętej przez Europejski Urząd Statystyczny biedni pracujący to osoby, które:
- pracowały co najmniej 7 m-cy w roku lub posiadały status zatrudnienia przez więcej niż 6 m-cy w okresie, którego dotyczą informacje o dochodach;
- osoby posiadające gospodarstwo domowe, którego całkowity dochód po opłaceniu podatków i innych danin publicznych wynosi poniżej 60 proc. mediany rozporządzalnego dochodu gospodarstwa domowego (suma dochodów wszystkich członków gospodarstwa domowego dzielona między nimi po uwzględnieniu jego liczebności i struktury).
Z kolei mediana wynagrodzeń w Polsce mówi o tym, ile faktycznie zarabia przeciętny Polak. Nie należy tego mylić z tak zwanym przeciętnym wynagrodzeniem; samo przeciętne wynagrodzenie brutto sięgnęło 5748,24 zł. Wg najnowszych danych mediana w Polsce wynosi ok. 4,7 tys. zł brutto. Na rękę, po odjęciu m.in. podatków, zostaje jeszcze mniej, ok. 3,4 tys. Przyjmujemy, że 60 proc. tej kwoty, a więc około 2,2 tys. zł, to jest właśnie rozporządzalny dochód. Jeśli około 2,2 tys. zł przypada na gospodarstwo domowe, to możemy mówić o biednych pracujących.
Niestety tak. Zauważamy tendencję wzrostu poziomu osób biednych pracujących, co jest bardzo niepokojące. Naprawdę trudno przewidzieć, jakie skutki wywoła kryzys humanitarny o niespotykanej wręcz skali, związany z wojną na Ukrainie. Pomaganie uchodźcom nie jest zobowiązaniem na tygodnie – powinniśmy zdawać sobie sprawę z tego, że to zobowiązanie na lata.
- O przyszłości ciężko mówić, zwłaszcza dziś, ale zapytam jeszcze, czy możemy liczyć na jakieś dobre zmiany w prawie pracy? Mam na myśli np. ochronę miejsc pracy czy pewną i solidną emeryturę?
W najbliższym czasie szykowane są obszerne zmiany, które w dużej części związane są z koniecznością wdrożenia dyrektywy unijnej o transparentnych i przewidywalnych warunkach pracy. Daje ona bardzo szeroką ochronę pracownikom. Poszerza w niektórych aspektach także ochronę na osoby zatrudnione w pozapracowniczych formach. Dotyczy to chociażby obowiązku poinformowania pracownika zatrudnionego na jedną z podstaw umowy terminowej, czyli umowy na okres próbny, czy umowy na czas określony, o przyczynach odmowy kontynuacji współpracy i zawarcia następnej umowy o pracę.
Należy również podkreślić, że na wysokość emerytur wpływ ma nie tylko intensywność pracy i wysokość otrzymywanego wynagrodzenia w okresie zatrudnienia. Przede wszystkim wpływ ten wynika ze stażu pracy. Jak wcześniej mówiłam, Polaków wyróżnia dość krótki jak na warunki europejskie okres pracy. W porównaniu z Niemcami, Holendrami czy Duńczykami ta różnica wynosi aż 7 lat. Może sekret tkwi w tym, że długą aktywność zawodową zawdzięczają temu, że czas świadczonej pracy na rok jest znacznie niższy aniżeli w przypadku Polaków, wobec czego mniejsze przeciążenie pracą przekłada się na dłuższą aktywność zawodową.
- Dziękuję za rozmowę.