
Fot. Hung Chien Hsu
W pracy naukowej zajmuje się zagadnieniami z pogranicza sztuki, pedagogiki i komunikacji wizualnej. Szczególnie interesuje ją rola sztuki w procesie konstruowania tożsamości oraz budowania dialogu międzykulturowego. O metodzie dialogów malarskich jako narzędziu komunikacji wizualnej, a także o najnowszym projekcie realizowanym w Kambodży rozmawialiśmy z dr Małgorzatą Karczmarzyk.
Karolina Żuk-Wieczorkiewicz: - W swojej pracy łączy Pani naukę (pedagogikę) ze sztuką. Co było pierwsze?
Dr Małgorzata Karczmarzyk: - Pierwsza była sztuka - rysunek, malarstwo i fotografia, poszukiwanie wizualnych środków wyrazu. Jednak dość szybko zaczęłam dostrzegać, że obraz nie tylko estetycznie oddziałuje, ale ma moc komunikacyjną, edukacyjną i terapeutyczną. Wtedy pojawiło się zainteresowanie pedagogiką, semiotyką i psychologią obrazu, a także jego wpływem na kształtowanie tożsamości. Tak narodziło się moje podejście łączące sztukę z nauką.
- Jakie możliwości daje takie połączenie nauki ze sztuką?
- To połączenie pozwala na przekraczanie granic - zarówno tych między dyscyplinami, jak i między ludźmi. Sztuka nie tylko bada, ale także działa, prowokuje refleksję, inicjuje zmiany. W kontekście pedagogiki i edukacji artystycznej pozwala tworzyć przestrzenie dialogu, które są bardziej otwarte, mniej hierarchiczne i bardziej włączające. Dzięki sztuce mogę prowadzić badania, które nie zamykają się w tekście naukowym, lecz wchodzą w realne interakcje społeczne i kulturowe.
- Czy mogłaby Pani przybliżyć metodę dialogów malarskich? Na ile sprawdza się ona w pracy z przedstawicielami różnych środowisk czy kultur?
- Dialog malarski to metoda, którą rozwijam od lat. Opiera się na wymianie myśli poprzez obraz - zamiast słów używamy form, barw, symboli. Jest to komunikacja wizualna. To proces twórczy, w którym obrazy „odpowiadają” na siebie, tworząc wizualny dialog. Metoda sprawdza się w różnych środowiskach, bo nie wymaga wspólnego języka werbalnego. Pracowałam z nią w Europie i Azji - wszędzie uruchamiała ona autentyczną komunikację, budowanie relacji i wzajemne rozumienie.
- Na ile miejsce (np. określona przestrzeń czy kraj), w którym odbywa się taki dialog, wpływa na proces?
- Miejsce i kultura mają ogromne znaczenie - wpływają na sposób ekspresji osób przystępujących do takiego dialogu. Każda przestrzeń niesie ze sobą określony kontekst wizualny i emocjonalny, który kształtuje sposób, w jaki uczestnicy wchodzą w dialog malarski. Jednak różnice kulturowe mogą być zarówno inspiracją, jak i wyzwaniem. Czasami pojawia się niezrozumienie - pewne symbole czy barwy, które dla jednej kultury mają konkretne znaczenie, w innej mogą być odbierane zupełnie inaczej lub pozostawać nieczytelne. Przestrzeń kształtuje narrację wizualną, wpływa na to, jakie treści się pojawiają i jak są odbierane.
Zdarza się, że uczestnicy napotykają na blokady wynikające z różnic kulturowych. Czasami niektóre symbole są nieczytelne dla innych lub budzą skrajnie różne skojarzenia. Kolor biały w Europie kojarzy się z czystością, ale w Azji symbolizuje żałobę. W takich momentach obraz staje się nie tylko nośnikiem znaczeń, ale też narzędziem przełamywania barier - to wizualny punkt wyjścia do rozmowy, odkrywania nowych perspektyw i budowania mostów międzykulturowych.
- Jak osoby uczestniczące w dialogach malarskich reagują na tę metodę? Może mogłaby się Pani podzielić przykładami, które wyjątkowo zapadły Pani w pamięć?
- Najczęściej uczestnicy są zaskoczeni - odkrywają, że mogą „mówić” obrazem, nawet jeśli wcześniej nie mieli doświadczenia w malowaniu. Często osoby, które początkowo są sceptyczne, angażują się w proces i zauważają, że w obrazie mogą zawrzeć swoje emocje, doświadczenia, historie. To moment przełamania - gdy ktoś, kto uważał, że nie ma talentu, nagle dostrzega, że sztuka nie jest tylko dla wybranych.
Pamiętam studentów, którzy na początku mówili: „Ja nie potrafię malować”, „To nie dla mnie”, „Nie mam talentu”. Widać było, jak przez lata wpojono im, że sztuka jest elitarna, dostępna tylko dla tych „uzdolnionych”. Tymczasem w dialogach malarskich chodzi o coś zupełnie innego - o proces, o autentyczność, o pozwolenie sobie na ekspresję bez lęku przed oceną.
- Jako artystka woli Pani tworzyć indywidualnie czy „w dialogu”?
- To zależy od kontekstu. Własna twórczość daje mi przestrzeń do introspekcji, natomiast proces dialogu malarskiego jest ekscytujący i inspirujący - pokazuje, jak obrazy mogą „rozmawiać” ze sobą. Dlatego w mojej pracy oba te aspekty się przenikają.
- Czy tworząc obrazy, zwykle myśli Pani o konkretnym cyklu, czy też powstają one niezależnie?
- Najczęściej pracuję cyklami, ponieważ moje obrazy są częścią dłuższego procesu badawczo-artystycznego. Każdy cykl jest refleksją nad określonym tematem - tożsamością, kulturą, widmami pamięci.
- Obecnie przebywa Pani na stażu naukowym na Angkor University. Na czym polega „autoetnograficzny projekt badawczy”, który Pani realizuje?
- To projekt, w którym badam nie tylko „Innego”, ale też siebie w kontekście innej kultury. Autoetnografia pozwala mi przyjrzeć się temu, jak zmienia się moja tożsamość w zetknięciu z nowym otoczeniem. Realizuję wywiady, prowadzę działania artystyczne, dokumentuję swoje doświadczenia, a wszystko to łączy się w refleksję nad procesem międzykulturowego uczenia się.
- Czego się Pani spodziewa po tym stażu? Jakie ma Pani marzenia, oczekiwania z nim związane? Jakie efekty już udało się zaobserwować?
- Chciałabym, by ten czas zaowocował nie tylko publikacjami naukowymi, ale także konkretnymi działaniami artystyczno-edukacyjnymi. Łączę tutaj bowiem działalność naukową z realnym wpływem na społeczność poprzez konkretne działania artystyczno-edukacyjne. Współpracowałam i nadal działam z Fundacją Kolory Kambodży, założoną przez Billa Gentry'ego. Dzięki niej mogłam realizować zajęcia artystyczne w kambodżańskich szkołach podstawowych, przeprowadzać wywiady z artystkami i innymi kobietami, obserwować ich historie i sposób, w jaki sztuka wpływa na ich życie. Mam nadzieję, że uda mi się stworzyć przestrzeń do współpracy między artystami, pedagogami i badaczami - przestrzeń, w której sztuka stanie się mostem łączącym różne doświadczenia i sposoby myślenia. Już teraz widzę, że dialog wizualny działa - jest narzędziem porozumienia, które pozwala spotkać się ponad barierami języka i kultury. Nie chodzi tylko o indywidualne ekspresje, ale o tworzenie wspólnoty poprzez sztukę, o odkrywanie, że obrazy mogą mówić, prowokować refleksję i budować nowe relacje.
- W pracach przedstawionych na wystawie „KORZENIE POWIETRZNE/AERIAL ROOTS” widać motywy związane z kulturą Azji. Skąd taki pomysł - i skąd zainteresowanie azjatycką kulturą?
- Azja fascynuje mnie od dawna - jej podejście do sztuki, duchowości, relacji między człowiekiem a naturą. W Kambodży doświadczyłam, jak mocno kultura przenika codzienność i sztukę. Moje prace są refleksją nad tym, jak w tych kulturach buduje się tożsamość - i jak ja, jako Europejka, mogę się w tym odnaleźć.
- „AERIAL ROOTS” - dlaczego właśnie ta nazwa?
- „Powietrzne korzenie” to metafora - oznacza zakorzenienie, które nie jest statyczne, lecz elastyczne, unoszące się w przestrzeni. To nawiązanie do drzew w dżungli Kambodży, których korzenie nie tkwią w ziemi, lecz oplatają przestrzeń, szukając dla siebie miejsca. Tak rozumiem tożsamość - jako proces, ruch, nieustanne dialogowanie z otoczeniem. Tę nazwę wymyślił Hung Chien Hsu - właściciel galerii Blue Art Hub, w której miałam indywidualną wystawę w 2024 roku, mój mecenas, a jednocześnie artysta fotograf. „Aerial Roots” od razu wydało mi się trafne - uchwyciło istotę mojej twórczości i sposobu, w jaki postrzegam swoją drogę artystyczną i badawczą.
- Czy według Pani sztuka może być językiem uniwersalnym?
- Tak, choć nie w sposób oczywisty. Sztuka nie zawsze jest zrozumiała w ten sam sposób dla każdego, ale ma moc otwierania przestrzeni do rozmowy, emocji, refleksji. To wystarczy, by stała się narzędziem porozumienia - nawet jeśli nie zawsze tłumaczymy ją jednakowo, to możemy ją przeżywać wspólnie.
- Dziękuję za rozmowę!