Kaszanka zamiast kurczaka
czyli życie codzienne pracowników Uniwersytetu Gdańskiego w drugiej połowie lat siedemdziesiątych XX wieku
Omówienie raportu z badań Ocena zaspokajania przez Dział Socjalny i Radę Zakładową potrzeb kulturalnych i wypoczynkowych pracowników Uniwersytetu Gdańskiego z 1977 roku
Raport, o którym mowa, został przygotowany przez Międzywydziałowy Zakład Badań Społecznych (MZBS), jednostkę funkcjonującą na Uniwersytecie Gdańskim od połowy lat siedemdziesiątych do początku lat osiemdziesiątych XX wieku. Członkami zespołu byli późniejsi uznani naukowcy, między innymi Mieczysław Gulda i Teresa Bauman.
W Archiwum UG zachowało się kilkanaście raportów opracowanych przez MZBS. Raporty te wydają się niezwykle bogatym źródłem ukazującym życie codzienne na UG. Obejmowały one zarówno poglądy studentów (np. portret studenta UG lat siedemdziesiątych, stosunek do regulaminu studiów, ocenę studiów przez absolwentów), jak i stosunek do spraw naukowych, organizacji nauki (ocena zeszytów naukowych UG, ocena rozwiązań w zakresie prowadzenia badań) oraz podejście do spraw politycznych (rola Socjalistycznego Zrzeszenia Studentów Polskich, opinie o strajku jako formie wyrażania protestu). Wpisują się one w nurt badania historii z perspektywy „mikro”, a nie przeważającej przez długi czas perspektywy „makro”, zdominowanej, zdaniem metodologa historii Jana Pomorskiego, przez „historiograficznych celebrytów”[1]. Wydaje się jednak, że w kontekście historii naszej uczelni rozsądne jest łączenie tych dwóch perspektyw. W końcu to z naszej Alma Mater wyszło co najmniej trzech „historiograficznych celebrytów” III RP: Lech Kaczyński, Aleksander Kwaśniewski i Donald Tusk studiowali bowiem lub pracowali na UG w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku.
Tło historyczne
Szerszym kontekstem funkcjonowania społeczności uniwersyteckiej w drugiej połowie lat siedemdziesiątych był narastający kryzys gospodarczy. Jak wskazuje Łukasz Kamiński, „próbując pozyskać sympatię społeczeństwa, władze zwiększały nakłady na konsumpcję. Symbolem epoki stały się produkowane w kraju dżinsy, mały fiat i Coca-cola. Dzięki rozwinięciu technologii «wielkiej płyty» […] rozwijało się budownictwo mieszkaniowe”[2]. Rozbudzone w ten sposób aspiracje zostały skonfrontowane ze wspomnianym kryzysem, którego przyczyn należy szukać zarówno w błędach Edwarda Gierka i jego ekipy, jak i w czynnikach zewnętrznych (kryzys paliwowy i nieurodzaj w rolnictwie).
Z drugiej strony od kilku miesięcy funkcjonowała zorganizowana opozycja polityczna w postaci Komitetu Obrony Robotników, której wpływy na środowisko gdańskich naukowców wydawały się raczej niewielkie. Leszek Biernacki, uczestnik i komentator tamtych wydarzeń pisze wprost, że „opozycję w Gdańsku tworzyła głównie młodzież studencka – to od niej wszystko miało się zacząć. Nie było tu występujących przeciwko władzy wybitnych intelektualistów, profesorów czy artystów”[3]. Jednocześnie sama młodzież nie była w stanie zorganizować wokół siebie szerszych grup opozycyjnych. Podczas spotkań na Wydziale Humanistycznym pojawiało się „przeważnie do 50 osób”, co przez organizatorów było uznawane za porażkę, a miało związek z brakiem „ludzi o znanych nazwiskach i autorytetów, które jawnie manifestowałyby swoją niezależność i byłyby gotowe włączyć się w działalność opozycyjną. Nieliczna gdańska inteligencja z kręgów naukowych i kulturalnych zachowała dystans wobec rodzącej się opozycji demokratycznej”[4].
Ostatecznie wydaje się, że gdańskie środowisko naukowe w niewielkim stopniu było usatysfakcjonowane swoim poziomem życia, a jego przedstawicielom brakowało narzędzi i świadomości do osadzenia swoich postulatów w programie opozycji politycznej. Do powiązania postulatów socjalnych z politycznymi doszło kilka lat później, w roku 1980, kiedy pracownicy UG włączyli się w działania NSZZ „Solidarność”.
Struktura raportu
Omawiany raport składa się z siedemnastu stron maszynopisu i opiera się na danych ilościowych wzbogaconych o odpowiedzi na pytania otwarte (odpowiedzi uzyskano na podstawie badań ankietowych). Do raportu załączony jest kwestionariusz badawczy. W teczce, w której znajduje się raport, umieszczono również list przewodni z dni 1–15 października 1976 roku od prezesa Rady Zakładowej Związku Nauczycielstwa Polskiego UG dr. Eugeniusza Andrzejewskiego, w którym wskazuje on na cel badania („poprawa działalności rady”) oraz zapewnia o anonimowości respondentów.
Raport składa się z następujących części:
- Charakterystyka badanych, w której uwzględniono pytania metryczkowe (płeć, wiek, wydział itp.), jak również inne pytania, na przykład o posiadanie telewizora, radioodbiornika czy księgozbioru.
- Czas przeznaczony na odpoczynek, gdzie podjęto temat czasu przeznaczonego na dojazdy do pracy oraz czasu przeznaczonego na wypoczynek.
- Formy aktywności kulturalnej badanych, które z kolei podzielono na: aktywność informacyjno-poznawczą, aktywność kulturalną, aktywność zabawową, aktywność turystyczną i sportową.
- Wczasy, obejmujące pytania o częstotliwość wyjazdów na wczasy, przyczyny ewentualnego nieuczestniczenia w takich wyjazdach oraz ocenę wyjazdów wypoczynkowych.
- Ocena pracy ZNP na UG, która obejmowała ocenę opieki nad dzieckiem i działalność Rady Zakładowej ZNP.
Co istotne i co podkreślają autorzy raportu, jego wyników nie można traktować jako reprezentatywnych dla ogółu pracowników UG, ponieważ na dwa tysiące czterysta osiemdziesiąt cztery osoby zatrudnione na stanowiskach naukowych i nienaukowych ankietę odesłały dziewięćdziesiąt trzy osoby.
Zarys portretu pracownika UG
Na podstawie raportu można podjąć próbę rekonstrukcji sposobu wypoczynku pracowników UG, spędzania przez nich czasu wolnego i wskazywanych preferencji zmian w tym zakresie. Jak się okazuje, pracownik UG swoją sytuację mieszkaniową uważał za średnią lub dobrą. Przeważnie zamieszkiwał we własnym mieszkaniu, rzadziej w mieszkaniu współlokatorskim lub w pokoju w hotelu asystenckim. Był posiadaczem telewizora i/lub radioodbiornika, rzadziej magnetofonu lub gramofonu. Zaledwie co trzeci pracownik posiadał własny księgozbiór (co może wydawać się dziwne w przypadku pracowników naukowych, należy jednak wziąć pod uwagę, że nie wszyscy ankietowani byli pracownikami naukowymi). Mniej więcej co trzeci pracownik UG dysponował własnym samochodem, co na podstawie liczby samochodów w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej[5] wydaje się wynikiem ponadprzeciętnym.
Czas wypoczynku badanych wynosił przeważnie poniżej godziny dziennie lub od jednej do trzech godzin. Czas ten zdecydowanie wydłużał się w niedzielę, kiedy prawie połowa badanych poświęcała na wypoczynek powyżej trzech godzin dziennie. Ogólnie czas poświęcany na rozrywki nie satysfakcjonował pracowników UG, ponieważ tylko co dziesiąty z nich uważał, że korzysta z rozrywek w wystarczającym stopniu.
„Aktywność informacyjno-poznawczą” pracownik UG z lat siedemdziesiątych opierał w większości przypadków na czasopismach i gazetach, rzadziej (chociaż więcej niż w przypadku połowy badanych) na telewizji i radiu. Mniej więcej co trzeci badany dokształcał się w niedzielę, a co dziesiąty – w dni powszednie. Taka struktura czerpania wiedzy o świecie jest strukturą zdecydowanie różną od współczesnej, w której do czytania gazet i książek przyznawało się w 2010 roku odpowiednio 17% i 18%[6].
Postulaty dotyczące form wypoczynku opierają się na kilku grupach: organizacji imprez towarzyskich, sportowych i kulturalnych (wyjścia do kina i teatru). Jeden z badanych postulował, aby organizować „wycieczki autokarem np. dla pracowników Biblioteki do NRD”. Jego zdaniem „bardzo dobre były wycieczki do stadniny koni”. Inny pracownik chciałby, aby zapraszano go na spotkania „okolicznościowe – koniecznie Choinka, Dzień Kobiet itp.”. Jeden z młodych pracowników naukowych, asystent, postulował, aby rozgrywać „mecze piłki nożnej między zakładami” lub angażować członków społeczności w „innego rodzaju współzawodnictwo sportowe”. W niewielkim stopniu podnoszono postulat indywidualnych form wypoczynku finansowanego ze środków socjalnych, co w jakimś stopniu było zgodne z kierunkiem narzucanym przez reżim, który, według Jakuba Muchowskiego, „niepokoiły formy wypoczynku wymykające się spod kontroli, starał się więc dyscyplinować i ograniczać zjawiska takie, jak indywidualne wyjazdy, czy posiadanie własnego domu letniskowego”[7].
Ciekawy pod względem konstrukcji pytania, ale i odpowiedzi na nie, jest problem sposobu uczestnictwa w kulturze. Ponad 70% ankietowanych uczestniczyło w niej poprzez kino i teatr, mniej (między 50% a 60%) chodziło na koncerty i wystawy lub słuchało muzyki z taśm. Zwraca uwagę czynny udział w kulturze – co czwarty ankietowany był członkiem zespołu amatorskiego związanego z kulturą. Interesującym aspektem jest nieuwzględnienie przez badaczy odpowiedzi wskazującej na oglądanie telewizji jako na aktywność kulturalną.
Najchętniej wybieraną formą rozrywki (która została wydzielona z uczestnictwa w kulturze) były spotkania towarzyskie, w mniejszym stopniu – zabawy i dancingi oraz „hobby, zbieractwo”. W kwestionariuszu pojawiają się też formy rozrywki, które wybierał przynajmniej co czwarty badany, a które z dzisiejszej perspektywy wydają się mniej popularne, tzn. „wesołe miasteczko”, „granie na automatach do gier” i „granie w karty”.
Najpopularniejszą formą aktywności fizycznej badanych były spacery (ponad 70%), a co trzeci ankietowany uprawiał sport i turystykę. Na pytanie o powody nieuprawiania sportu badani najczęściej odpowiadali, że brakuje im czasu z powodu nadmiaru pracy. Jako przyczynę nieuprawiania turystyki z kolei najczęściej wskazywano względy rodzinne i finansowe. Te ostatnie nie wydają się dziwne, ponieważ najczęściej uprawianą formą turystyki były wycieczki samochodowe. Wydaje się jednocześnie, że pewien głód sportu występował wśród badanych, którzy postulowali zwiększenie liczby: obiektów sportowych, wypożyczanego sprzętu sportowego, organizowanych wycieczek pieszych i samochodowych. Co jednak istotne, aktywność w tym zakresie przenoszona była na państwo i zakład pracy jako głównego dostarczyciela wszelkich usług. Podobnie jak w przypadku korzystania z ośrodków wczasowych, których głównym dysponentem był aparat państwowy i to wobec państwa kierowane były pretensje o warunki podczas wczasów. Ostatecznie ponad połowa przebadanych była niezadowolona z wczasów i apelowała na przykład o lepszy dobór miejsc wczasowych i wczasy zagraniczne.
Wnioski
Interesujące wydaje się to, że przy opracowywaniu wyników ankiety pojawiły się nieprzewidziane przez autorów problemy. Przykładowo w pytaniu o czas wolny pojawił się problem stołówki, która mieściła się przy ul. Wita Stwosza – sprawa stołówki wybrzmiewa zresztą szczególnie silnie na tle całego raportu.
Jedna z osób ankietowanych na pytanie o planowanie czasu wolnego odpowiedziała:
„Pytanie o czas wolny jest bezczelne. Czy związkowi działacze nie wiedzą tego, że pracownicy tracą go w kolejce po obiady w stołówce na Wita Stwosza, będąc systematycznie upokarzani przez służbę stołówkową. Pan Prezes Andrzejewski nie wie tego, że w dniu, kiedy w stołówce są kurczaki, to pracownik naukowy może dowiedzieć się o tym, kiedy idąc kolejką – 15–20 minut, zobaczy je na talerzach, ale po to, by je zjeść musi zejść do kasy, która może być zamknięta, a jeżeli jest otwarta, to przy niej kolejka. Pozostaje więc kaszanka”.
Przy tej okazji daje się również zauważyć rozbicie poszczególnych grup uniwersyteckich, które w najlepszym przypadku pozostają obojętne wobec siebie, a w najgorszym – wrogie. Określenie „systematycznie upokarzani przez służbę stołówkową” (używane też przez innego ankietowanego) może sugerować silny antagonizm z obsługą stołówki i poczucie wstydu, które towarzyszy naukowcom w korzystaniu z obiadów. Z kolei zwroty „w stołówce studenckiej jesteśmy traktowani jak intruzi” i „w stołówce studenckiej pracownik traktowany jest jak natrętny petent, co to się pcha do żarcia, a na to nie zasługuje” sugeruje możliwy konflikt ze studentami motywowany trudnością w dostępie do zasobów, takich jak lepszy rodzaj pożywienia (wyżej wspomniany kurczak, a nie kaszanka). Autorzy raportu stanęli ostatecznie po stronie pracowników naukowych, stwierdzając, że ich szanse w rywalizacji o lepsze potrawy maleją, zwłaszcza w czasie sesji dla studentów zaocznych.
Cały raport wydaje się niezwykle krytyczny wobec organizacji spraw socjalnych na UG, począwszy od sprawy stołówki, przez formę zapewnianych wczasów, aż po wysyłanie dzieci na kolonie. Nie należy tu rzecz jasna wskazywać, że był to jedynie problem naszej uczelni. Właściwie cały system ośrodków wczasowych i dysponowania poszczególnymi wczasami, a szczególnie – funkcjonowanie związków zawodowych i ich rola jako autentycznej reprezentacji ludzi pracy w Polsce – wymagał poprawy, co wyartykułowano ponad cztery lata później podczas strajków w Stoczni Gdańskiej.
Pełny tekst raportu wraz z omówieniem ukazał się w czasopiśmie „Progress” - tu w załączniku.
[1] J. Pomorski, Codzienność w pamięci wspólnoty. Kilka uwag z perspektywy metodologii historii, [w:] M. Choma-Jusińska, M. Kruszyński, T. Osiński (red.), Życie codzienne w PRL, Lublin – Warszawa 2019, s. 43.
[2] Ł. Kamiński, Od kryzysu do kryzysu (1970–1980), [w:] A. Dziurok (red.), Od niepodległości do niepodległości: historia Polski 1918–1989, Warszawa 2014, s. 373.
[3] L. Biernacki, Gdy wieje wiatr historii… Studenci z robotnikami. Gdańsk 1976–1980, Gdańsk 2014, s. 53.
[4] Tamże, s. 109.
[5] W 1980 roku w Polsce było zarejestrowanych 2383 tys. sztuk samochodów. C. Leszczyńska, Polska 1918–2018, Warszawa 2018, s. 263. Pozyskano z: polska_19182018.pdf.
[6] CBOS, Czas wolny Polaków. Komunikat z badań, Warszawa 2010, s. 8.
[7] J. Muchowski, Życie w reżimach komunistycznych. Mapa anglojęzycznego pisarstwa o historii codzienności w bloku wschodnim, [w:] M. Choma-Jusińska, M. Kruszyński, T. Osiński (red.), Życie codzienne w PRL, Lublin–Warszawa 2019, s. 34.
Załącznik | Rozmiar |
---|---|
Raport z badań | 151.5 KB |