AZS Uniwersytet Gdański pokonał Legię Warszawa

Fot. Foto Tadeusz Skwiot

Fot. Foto Tadeusz Skwiot

 

Futsaliści AZS Uniwersytet Gdański po dramatycznym meczu pokonali Legię Warszawa i awansowali do ćwierćfinału Pucharu Polski. Do przerwy był remis 2:2, także dogrywka nie przyniosła rozwiązania (3:3). Ostatecznie zawodnicy Uniwersytetu Gdańskiego wygrali z warszawską drużyną 5:4 w rzutach karnych.

 

 

 

 

Relacja Piotr Walczak/Miłosz Sieliwończyk:

- To był wspaniały historyczny występ naszej drużyny. Wygrana z Legią Warszawa i awans do najlepszej ósemki Pucharu Polski to wielka sprawa – mówi Piotr Walczak, Prezes AZS UG. - Gratulacje należą się całemu zespołowi. Mecz był prawdziwą reklamą futsalu, kibice mogli zobaczyć wszystko co najlepsze w tej dyscyplinie, ale co najważniejsze zwycięstwo naszej drużyny.  

Akademicy pierwszą połowę rozpoczęli pewni siebie. Już po kilkudziesięciu sekundach uderzenie oddał Wojciech Pawicki, ale strzał zablokowano. Zawodnicy Legii musieli radzić sobie z wysokim pressingiem naszej drużyny. Niewiele później Akademicy odebrali futsalówkę i zmusili Warszawskiego do pierwszej interwencji. Ten w znany dla siebie sposób pognał z piłką w pole karne przeciwnika, ale w polu karnym faulowany był Wesserling. Kacper Sasiak również musiał być skoncentrowany od początku, jednak Araujo da Silva nie mógł znaleźć sposobu na bramkarza AZS-u.

Sytuacja na parkiecie była wyrównana, ale to Legia jako pierwsza zdobyła bramkę. Po szybkiej akcji piłka trafiła do Michała Knajdrowskiego, a ten strzałem od słupka otworzył wynik spotkania w 5. minucie. Zawodnicy AZS-u długo nie pozostawali dłużni przyjezdnym z Warszawy. Swoich sił próbowali Mateusz Wesserling uderzeniami z powietrza i Maciej Urtnowski, schodząc do środka i szukając miejsca przy słupku. Wyrównanie wyniku przyszło w 8. minucie – Mikołaj Kreft niesygnalizowanym strzałem umieścił futsalówkę między słupkiem a ręką goalkeepera, a gdańszczanie mogli zacząć walczyć o gola dającego prowadzenie.

Następne kilka minut to wymiana ciosów na linii Gdańsk-Warszawa. Skuteczniejsi w 11. Minucie okazali się zawodnicy Wojciecha Pawickiego. To właśnie trener dogrywał piłkę na pole karne, ale wcześniej podanie przeciął Araujo da Silva i było już 2:1 dla Akademików. Do szatni schodziliśmy jednak z dwubramkowym remisem na tablicy. Na pięć sekund przed końcem połowy Knajdrowski w indywidualnej akcji minął Sasiaka i strzelił do pustej bramki.

Na drugą połowę obie drużyny wyszły zdeterminowane. Jakub Domżalski w 1. minucie oddał dwa mocne strzały. Nikt jednak nie chciał pierwszy stracić bramki. Asekuracyjna gra obu ekip spowolniła trochę tempo narzucone w pierwszej części. W bramce od początku pojawił się Kacper Zelma i niejednokrotnie udowodnił, że zespół może na nim polegać. Nasz bramkarz bez zawahania niweczył wszystkie starania gości. Sprawy w swoje ręce postanowił wziąć Tomasz Warszawski. Bramkarz Legii kilkakrotnie zapuszczał się pod nasze pole karne, tworząc groźne okazje.

Akademicy musieli przerywać ataki warszawiaków, którzy na kilka minut przejęli inicjatywę. Skutkiem były dwie żółte kartki – dla  Domżalskiego i Sidora. Ofensywę gości znów nakręcał Araujo da Silva. Brazylijczyk czterokrotnie trafił w słupek i brał udział w praktycznie każdej akcji Legii. Swoje okazje budowali też Akademicy. Maciej Urtnowski w 12. minucie zmusił do wysiłku Warszawskiego, a chwilę później to samo zrobił trener Pawicki.

Mariusz Milewski w drugiej połowie nie wszedł już na boisko. Grający trener prowadził swoich zawodników z ławki i z niedowierzaniem patrzył, jak ci raz po raz obijają obramowanie bramki Zelmy. Najgroźniejszą sytuację stworzył Brazylijczyk grający dla warszawskiego zespołu. W 15. minucie świetnie odnalazł się w polu karnym i oddał strzał z pierwszej piłki, ale nasz bramkarz znów popisał się doskonałą dyspozycją. W drugiej części meczu nie padła żadna bramka. Remis oznaczał dogrywkę dwa razy pięć minut.

Dogrywka niewiele różniła się od poprzednich dwudziestu minut. Zawodnicy AZS-u pod presją czasu tworzyli groźne sytuacje. Blisko zmiany wyniku był Kewin Sidor, oddał on mocne uderzenie z kilku metrów, jednak goalkeeper przeniósł piłkę nad poprzeczką. Prawdziwe emocje przyszły w drugiej części dogrywki. Najpierw w polu karnym faulowany był Sidor. Na 6. metrze piłkę ustawił Osiński i pewnym strzałem dał nam prowadzenie 3:2! Momentalnie Milewski ubrał koszulkę lotnego bramkarza. Następne sekundy to zamknięcie gdańszczan we własnym polu karnym. Legia popełniła kolejny faul, co zaowocowało przedłużonym rzutem karnym. Tym razem przed piłką stanął Domżalski. Niestety po uderzeniu w słupek futsalówka opuściła pole gry. Na tablicy wciąż 3:2 dla Akademików. Prawdziwy dramat zaczął się pięć sekund przed końcem. Strzał ostatniej szansy oddał Mariusz Milewski. Trafił w rękę Urtnowskiego – arbiter również wskazał na przedłużony rzut karny, który wykorzystał Knajdrowski. Rezultat 3:3 po dogrywce oznaczał rzuty karne!

Między słupkami AZS-u zaczął Sasiak, ale potem zmienił go Zelma. Stołecznej bramki pilnował Ignacio Casillas. Po pięciu podstawowych seriach było 4:4. Do piłki podszedł Nuno Oliveira de Araujo, ale jego intencje wyczuł Kacper Zelma. Trafienie na wagę awansu zdobył Jakub Domżalski. Po jego uderzeniu piłka zakręciła się w siatce, a Akademicy już gnali świętować zwycięstwo!

1/8 finału Pucharu Polski: AZS Uniwersytet Gdański – Legia Warszawa

Bramki:

20. Knajdrowski 4:37 0:1

7. Kreft  1:1 7:39

2. Araujo da Silva (samobójcza) 10:12 2:1

20. Knajdrowski 19:55 2:2

5. Osiński 25:58 (karny) 3:2

20. Knajdrowski (przedłużony karny)29:55

 

Rzuty karne:

 

Legia:

Araujo da Silva ✔

Gliński ✔

Knajdrowski ❌

Tarnowski ✔

Szymczak ✔

Oliveira de Araujo ❌

 

AZS UG

Osiński ✔

Kreft ✔

Sidor ✔

Majchrzak ✔

Wesserling ❌

Domżalski ✔

Fot. Foto Tadeusz Skwiot
Oprac. EMW/Zespół Prasowy UG