Niecodzienne studia dla niecodziennych ludzi – zacznę od tego sformułowania pisząc o religioznawstwie i etnologii.
Poszłam na studia humanistyczne, gdyż jestem humanistką z wyboru i nigdy ze ścisłymi przedmiotami nie było mi po drodze. Byłam ostatnim rocznikiem, który uniknął matematyki na maturze.
Zanim podjęłam decyzję o pójściu na religioznawstwo – kończyłam historię. Byłam wtedy ślepo wierzącą osobą do momentu kluczowego, czyli pójścia na monograf o Piśmie Świętym – historii biblijnej Starego Testamentu, a trzeba tu dodać, że tej lektury stricte nie cierpiałam. Zostałam do tego namówiona przez jedną osobę i poszłam na wykład do prof. ks. G. Szamockiego. I od tego momentu stałam się osobą poszukującą, kierującą się zasadą: „Fides quaerens intellectum”. Zastanawiałam się, gdzie znajdę odpowiedzi na swoje pytania i odnajdę sens swojej religii i tego jak działa jej ugruntowanie i kultura, antropologia. Wtedy też zaczęło mnie interesować jakie ugruntowanie mają i jak działają inne religie. Bardzo chciałam poznać języki w jakich powstało Pismo mojej religii. I wtedy usłyszałam o religioznawstwie i miałam to szczęście, że można było te studia podjąć w Gdańsku. Są to intrygujące, ciekawe studia dla ludzi z pasją i z pasji. Są to studia dla ludzi, którzy są dociekliwi, skrupulatni, mają talent humanistyczny, lubią zgłębiać temat.
I tak zostałam absolwentką, której udało się na żywo poznać różne zwyczaje i święta religijne np. Purim, Święto Reformacji, Szabat, Chanukę, być na nabożeństwach ekumenicznych, na nabożeństwie anglikańskim w Cambridge UK, bądź metodystycznym czy kalwinistycznym. Kilka razy byłam też w zborze zielonoświątkowców na Agapie i nabożeństwie. Nie mówiąc o hinduistach czy buddystach czyli tak odmiennych religiach od naszych. Na I roku studiów byłam na nabożeństwie Ormian, a na III roku religioznawstwa sprowadziłam na spotkanie koła naukowego religioznawstwa Mariawitów z Warszawy z wykładem. W 2018 we wrześniu byłam wolontariuszem na Nocy świątyń u Polskokatolików, u ks. Rafała Michalaka, gdzie liczyłam ludzi odwiedzających świątynię i udzielałam informacji. Jako absolwentka religioznawstwa miałam okazje uczestniczyć w obiedzie i podwieczorku po nabożeństwie ekumenicznym, gdzie zebrały się najważniejsze religie łącznie z muzułmanami. Co jeszcze dało mi religioznawstwo? Pogląd, że nie ma jednej najwspanialszej religii tylko są one sobie równe, nieważne czy to judaizm czy islam? Stałam się osobą z bardzo otwartym umysłem i pozytywnym nastawianiem do wszystkich religii. Do tego mogłam „na maksa” po skończonych studiach zgłębiać język hebrajski. Będąc osobą 30 + jestem bardzo zadowolona z etapu, na którym się znalazłam. Jako absolwentka religioznawstwa z racji tego, że nie było studiów magisterskich na tym kierunku w Gdańsku, a do Krakowa było mi nie po drodze, to poszukiwałam czegoś, co dopełni te moje studia licencjackie i poszłam na etnologię, by móc poznać różne kultury, na jakich aspektach są oparte ich zwyczaje, jak działają np. klany, rody, społeczności, religie pierwotne, magia, szamanizm itp. Było to tak jakby kontynuacją tego co do tej pory poznałam od września jestem mgr etnologii. Nie żałuję, że ukończyłam i religioznawstwo i etnologię, gdyż były to dobre decyzje.
Reasumując:
Także i religioznawstwo i etnologia są dla ludzi, którzy poszukują, chcą zrozumieć jak działa człowiek, jego otoczenie - nie tylko to nasze europejskie, głównie chrześcijańskie, ale też ludzi takich jak Indian, Aszanti, Eskimosów czy Aborygenów, poznać nie tylko chrześcijaństwo, ale też szamanizm – religie pierwotne, hinduizm, islam czy buddyzm a nawet sikhizm…. Chciałabym się tym dalej zajmować, gdy tylko wirus się skończy i kiedyś móc dalej różne religie poznawać jak robiłam to przed pandemią. A co do antropologii - to myślałam, by poznać krainę jaką jest Kociewie, gdyż tam się urodziłam i stamtąd pochodzę. ;)
Absolwentka religioznawstwa i historii oraz etnologii mgr Lucyna Pruś 23 września 2021.