Student UG przepłynął ponad 2 tys. km kajakiem by wesprzeć Dom Samotnej Matki w Matemblewie

Na zdjęciu Jacek Połubicki i mapa z trasa, jaką pokonał kajakiem latem 2020 r.

Jacek Pałubicki, student Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego pokonał kajakiem ponad 4-krotność długości polskiego wybrzeża, czyli prawie dwa razy tyle, ile liczy najdłuższa trasa śródlądowa uwzględniająca przepłynięcie Polski po przekątnej z południowego wschodu na północy zachód. Płynął 62 dni, ponad 1/3 trasy pod prąd. Wszystko po to, by dobrze wykorzystać swój wolny czas i nieść pomoc potrzebującym – celem wyprawy uczynił internetową zbiórkę na Dom Samotnej Matki w Gdańsku Matemblewie, dzięki której udało się pozyskać 8970 zł.

Ma 24 lata, studiuje stacjonarnie dwa kierunki na Wydziale Prawa i Administracji UG: prawo na jednolitych studiach magisterskich oraz kryminologię, obecnie na drugim roku studiów II stopnia.

- Wybrałem Uniwersytet Gdański z dwóch powodów: po pierwsze kierunki, które studiuję stoją na wysokim poziomie w skali ogólnopolskiej, po drugie mieszkam w Rumi, a więc stosunkowo blisko, co wiąże się z dosyć dobrym dojazdem na uczelnię i brakiem konieczności przeprowadzki i wynajmowania mieszkania z dala od domu rodzinnego – mówi Jacek Pałubicki.

Od małego na tropie przygód

Student UG już jako małe dziecko uwielbiał podróże. Ciekawość świata zaszczepił w nim dziadek (w wieku 3-4 lat chodził z nim dużo po przebudowującej się wówczas Gdyni Chyloni, a przejście na drugą stronę ulicy czy wejście do najbliższego lasu stanowiło dla niego krok w nieznane). W późniejszym  czasie zamiłowanie to rozwinął w szkole, dzięki nauczycielce przyrody, która zaangażowała go w Ogólnopolski Młodzieżowy Turniej Turystyczno-Krajoznawczy PTTK.

Kajak, namiot, konserwa i szczytny cel wyprawy: zbiórka na Dom Samotnej Matki w Matemblewie

Swoją ostatnią podróż Jacek Pałubicki rozpoczął 13 lipca 2020 r. wypływając kajakiem z Woziwody - miejscowości nad Brdą w okolicach Tucholi, a zakończył 12 września w Tczewie nad Wisłą. Trasa uwzględniała Brdę, Kanał Bydgoski, Noteć, Wartę (pod prąd), Czarną Przemszę, Przemszę, Wisłę oraz Sołę.

Kajak, którym przemierzał kolejne kilometry, był konsekwencją poszukiwania jakiegoś ciekawego turystycznie środka lokomocji napędzanego siłą własnych mięśni – warto dodać, że student UG nie trenuje żadnych sportów wodnych, a przed swoją podróżą nigdy wcześniej nie siedział w kajaku dłużej niż 3-4 godziny z rzędu.

Planując wyprawę postanowił nadać jej wymiar charytatywny.

- Wymyśliłem tę podróż ze względu na wolny czas, który posiadałem. Ze względu na zbliżającą się przyszłość zawodową uznałem, że minione lato było ostatnim momentem na wydzielenie sporej porcji wolnego czasu. Mam już za sobą miesięczną podróż rowerową, więc szukałem innego środka lokomocji, który mógłbym napędzać siłą własnych mięśni i padło na kajak. Chciałem zrobić coś jako pierwszy, a jako, że Wisłę pod prąd pokonało już kilka osób, to pomyślałem o Warcie. Następnie przyszło mi do głowy, żeby zrobić z podróży pętlę, w której wrócę na północ Polski Wisłą, dobrałem odpowiednio pomniejsze rzeki i miejsca, aby przenieść się z Warty na Wisłę i tak powstała ostateczna koncepcja - opowiada Jacek Pałubicki. - Po jej stworzeniu postanowiłem nadać wyprawie wymiar charytatywny, a wśród rozważanych celów Dom Samotnej Matki był mi najbliższy i łączy się z pewną formą własnej ekspresji. Z jednej strony dlatego, że prowadzi go Caritas Archidiecezji Gdańskiej, a jako katolik boli mnie jednopłaszczyznowe przedstawianie Kościoła w mediach, po drugie dlatego, że Dom Samotnej Matki to w moim odczuciu najlepsze, co zostało wymyślone w związku z problematyką aborcji. Pomyślałem, że jeśli dzięki tej podróży chociaż jedna osoba zdecyduje się skorzystać z Domu Samotnej Matki i zamiast usunąć ciążę zostawi w okienku dziecko lub zamieszka z nim, to będzie to największy sukces mojej wyprawy.

Noce spędzał przede wszystkim w namiocie rozbijając się na dziko (nadrzeczne lasy, pola, łąki, ruiny zamku, czasami czynne lub nieczynne przystanie kajakowe). Zdarzały się też noclegi u napotkanych ludzi lub w plebaniach. W podróży żywił się głównie orzechami, suszonymi owocami i konserwami. Jeśli w pobliżu rzeki trafił się sklep spożywczy, uzupełniał w nim zapasy.

Swoją podróż relacjonował na bieżąco w mediach społecznościowych. W ten sposób zachęcał też do wpłat na Dom Samotnej Matki. Ostatecznie udało mu się zebrać 8970 zł., dzięki czemu w Matemblewie mogły już ruszyć pierwsze remonty.

Remont Domu Samotnej Matki w Matemblewie/ Fot. NaOtwartymNurcie

Noworoczna refleksja i kolejne wyzwania

Choć rok 2020 określił jako paskudny dla ludzkości, uznaje go, mimo wszystko, za bardzo udany.

- Chciałbym podzielić się refleksją, jaka natchnęła mnie w kontekście zbliżającego się Nowego Roku. Jest ona związana z uwielbianym przeze mnie światem Władcy Pierścieni. Podczas rozmowy Froda z Gandalfem następuje ciekawa wymiana zdań: Frodo mówi "Żałuję, że pierścień do mnie trafił. Żałuję, że to wszystko się zdarzyło", na co Gandalf odpowiada "...jak każdy kto dożył takich czasów, ale to nie jego wybór. My decydujemy tylko o tym, jak wykorzystać czas, który nam dano". Pomimo, że nie jestem przesądny, to rok 2020 można określić jako paskudny dla ludzkości, a i dla mnie niósł ze sobą wiele negatywnych informacji i przeżyć. Pomimo wszystko uznaję go osobiście jako bardzo udany, a to dlatego, że uważam, że nie zmarnowałem go i przeżyłem w najlepszy ze sposobów, w jaki byłem w stanie w ramach moich możliwości i otaczających okoliczności. Każdy z nas ma za to możliwość, żeby uczynić swoją rzeczywistość wyjątkową i warto do tego dążyć. Tak więc jakkolwiek źle by nie było i jakikolwiek nie będzie rok 2021, czy trudności nazwiemy pierścieniem, krzyżem, czy też złym losem, i tak jesteśmy w stanie osiągnąć satysfakcję i być z tego czasu zadowoleni, jeśli nie pozostaniemy bezrefleksyjni i bierni, lecz podejmiemy starania, aby przemóc przeciwności i swoje marzenia skonkretyzować jako cele do bezpośredniej realizacji. Tego wszystkim życzę.

Student UG nie ma jeszcze pomysłu na kolejną wyprawę, jednak pragnienie dalszych przygód już w nim odżywa. Jak mówi, powoli kończą mu się pomysły na środki lokomocji napędzane siłą własnych mięśni, i choć chętnie wybrałby się w podróż na hulajnodze, wciąż rozważa naukę jazdy na rolkach.

Jacek Pałubicki po skończeniu studiów planuje rozpocząć pracę jako kurator zawodowy dla nieletnich lub adwokat. Rozważa też zrobienie doktoratu i pracę dydaktyczną na uczelni.

Zdjęcia z samotnej podróży kajakiem Jacka Pałubickiego/ Fot. NaOtwartymNurcie
Elżbieta Michalak-Witkowska/Biuro Rzecznika Prasowego