Marta
Kierunek – Dziennikarstwo i komunikacja społeczna
Wydział Nauk Społecznych
Sabancı Üniversitesi w Stambule, Turcja
Studia - semestr zimowy 2018 / 2019
Pierwsze próby wyjazdu na studia za granicę w ramach programu Erasmus+ podjęłam przed rozpoczęciem studiów magisterskich. Niestety okazało się, że zabrałam się za to zbyt późno i już nie ma dla mnie miejsca. „Nic straconego” pomyślałam i zaczęłam zastanawiać się, co zrobić, by poczuć się chociaż trochę jak na wymianie. Znalazłam wtedy organizację ESN Gdańsk, która zajmuje się wypełnianiem czasu wolnego studentów zagranicznych, tak zwanych Erasmusów. Dostałam się i przez rok zajmowałam się PR oraz grafikami. Styczność z osobami z różnych miejsc świata (tak, dobrze czytacie, studenci spoza Europy również gościli w Trójmieście) utwierdziła mnie w moim postanowieniu odnośnie wyjazdu, a codzienne obcowanie z językiem obcym doskonale przygotowało do przygody, która miała zacząć się na drugim roku.
Już w październiku wyruszyłam do Koordynatora Projektu, by wyrazić swoją ogromną chęć wzięcia udziału w programie. Miałam jeden cel – Turcja. Nie jest to kraj, do którego tworzą się kolejki, a walka o miejsce jest zacięta. Wręcz przeciwnie. Byłam jedyną chętną na ten wyjazd z całego instytutu. W sumie mnie to ucieszyło. Bardzo mi na tym zależało i byłam zdeterminowana, by wyjechać. Znałam ten kraj już wcześniej – miałam przyjemność pracować w Turcji jako animator czasu wolnego w hotelu na Riwierze Tureckiej. Mobilność jednak miała odbywać się w Stambule, miejscu dla mnie zupełnie nowym.
Rok akademicki w Turcji rozpoczyna się nieco wcześniej niż w Polsce. Miałam dosłownie kilka dni, by pozałatwiać różne sprawy, otrzymać wizę i przepakować się po 3 miesiącach pracy w Alanyi na kolejne kilka miesięcy w Stambule. Dodatkowym utrudnieniem był również fakt, iż byłam wówczas w 4. miesiącu ciąży. Nie powstrzymało mnie to jednak przed spełnianiem marzeń i już 19 września rozgościłam się w moim nowym, całkiem przytulnym pokoju w Stambule.
Mieszkanie znalazłam na facebooku. Należało ono do Turka, który również był uczestnikiem programu Erasmus i do tego w naszym kraju. Żeby tego było mało, przez ścianę sąsiadowałam ze studentką Politechniki Gdańskiej. Doborowe towarzystwo. Miałam kilka dni na oswojenie się z nowym miejscem, co ze względu na moją duszę podróżnika przychodzi mi dosyć łatwo, po czym nastąpiły pierwsze zajęcia na uniwersytecie. „WOW!”. To była moja pierwsza myśl, gdy postawiłam swoją nogę na terenie kampusu. Dużo zieleni, miejsc dla studentów, nowoczesne budynki, stawy, parki, siłownie, restauracje, poczta, a nawet znalazło się miejsce dla fryzjera. Uniwersytet Sabancı jest jak miasteczko w wielkim mieście. Osoby, które mieszkały w akademikach, miały pod nosem dosłownie wszystko. Tylko niestety daleko do centrum. Dlatego ja zdecydowałam się na wynajęcie pokoju i dojazdy na uczelnię. Ogromnym plusem uniwersytetu była wykwalifikowana kadra wykładowców. Absolutnie wszyscy mówili bezbłędnie po angielsku, co w Turcji niestety jest rzadkością. Miałam przyjemność uczęszczać na zajęcia prowadzone przez praktyków, którzy doskonalili się również poza granicami kraju, np. w Stanach Zjednoczonych. Atmosfera na uniwersytecie była bardzo przyjazna, kontakt z wykładowcami wspaniały, a zajęcia prowadzone były w sposób ciekawy i angażujący. Dodatkowym atutem był fakt, iż przedmioty proponowane studentom przez uczelnię, były praktycznie i jestem pewna, że przydadzą mi się w przyszłym życiu zawodowym. To wszystko spowodowało, że byłam ogromnie zadowolona wyborem uczelni, a po zakończeniu mobilności odczuwałam smutek spowodowany zakończeniem edukacji w Sabancı.
Jednak nie tylko samym uniwersytetem człowiek żyje. Umówmy się, program Erasmus, oprócz studiów poza granicami kraju, daje wiele innych możliwości. Jeszcze przed wyjazdem stworzyłam grupę na facebooku dla Erasmusów z Polski odbywających mobilność w Stambule. Grupa ta istnieje do tej pory i ma się dobrze. Dzięki niej poznałam mnóstwo fantastycznych osób, z którymi spędzałam wolne chwile. Miałam naprawdę dużo czasu by uczyć się żyć w tej wielomilionowej metropolii. Dzięki podstawowej znajomości języka tureckiego wiele rzeczy przychodziło mi z łatwością. Tak jak wcześniej napisałam, język angielski nie jest znany przez wszystkich Turków, warto więc na wyjazd zabrać ze sobą słownik i nauczyć się kilku zwrotów czy słówek. Największą jednak przyjemność dawało mi odkrywanie i poznawanie Stambułu, jedynego miasta na świecie, które leży na dwóch kontynentach. Do tej pory wspominam pokrzykiwania kupców na bazarze egipskim, nawoływania do modlitwy dochodzące z meczetów czy odgłosy mew podczas przeprawiania się przez Bosfor. Nie można się tam nudzić. Stambuł codziennie, z pewną dozą nieśmiałości, odkrywał przede mną swoje kolejne tajemnice.
Turcja to idealne miejsce na odbycie studiów w ramach programu Erasmus. Można poczuć tam smak orientu przy jednoczesnej styczności z Europą. Każda dzielnica Stambułu ma swój jedyny, niepowtarzalny klimat, za którym tęskni się jeszcze na długo po zakończeniu mobilności.
Zdjęcia